panorama z Błyszcza, malowniczość jest nie do podważenia |
Po kilku latach aktywnego wędrowania po Karpatach, okazało się, że udało się postawić stopę na większości najbardziej znanych wierzchołków. Co potem można zrobić? Można znaleźć sobie nowe hobby, odkryć te same miejsca o innej porze roku albo odszukać mniej uczęszczane ścieżki. Ostatnia opcja, której jestem orędownikiem nie jest jednak najłatwiejsza. Wymaga pewnego wysiłku, bowiem sami musimy te miejsca odszukać, a następnie w nie dojechać. One nie grają pierwszych skrzypiec w folderach turystycznych ani nie wyskakują od razu w wyszukiwarkach internetowych. Korzystając z licznego zbioru map turystycznych odkryłem przepiękny i malowniczy szlak grzbietowy ze szczytami, o których nie miałem do tej pory pojęcia. Nie sądziłem, że nie najwyższy przecież Koziarz czy też Błyszcz dostarczą takiej dawki piękna. Szczyty te mogą nieco blednąć w porównaniu z największymi rarytasami Beskidu Sądeckiego. Tymczasem pod kątem malowniczości nie tylko im dorównują ale w pewnych miejscach okazują się nawet bardziej atrakcyjne.
Pasmo: zachodnie krańce Beskidu Sądeckiego
Trasa: Łącko przeprawa przez Dunajec Bukowina Okrąglica Północna (767 m) Okrąglica Południowa (785 m) Wojakówka (834 m) Suchy Groń (835 m) Koziarz (934 m) Jaworzynka (936 m) Błyszcz (945 m) Dzwonkówka (982 m) Kotelnica (847 m) Cieluszki (811 m) Bereśnik (843 m) Schronisko PTTK pod Bereśnikiem Bryjarka (677 m) Szczawnica
Długość: 22 km
Pogoda: wymarzona
Widoczność: bardzo dobra
Widoczność: bardzo dobra
Dziś moim zamiarem było trzymanie się wyłącznie trasy znakowanej na żółto, która przecina Pasmo Radziejowej z północy na południe. O ile Szczawnica pochwalić się może wieloma połączeniami autobusowymi z Krakowa, o tyle do Łącka bezpośrednich kursów nie znalazłem. Trzeba było zatem kombinować z przesiadką w Zabrzeżu. Na tamtejszym przystanku zmitrężyłem niemało czasu, ponieważ oczekiwany bus nie przyjechał i musiałem czekać na kolejny kurs. Gdy jednak znalazłem się w Łącku to wiedziałem, że już nic nie popsuje mi tego przepięknego i słonecznego dnia.
1-3) kościół św. Jana Chrzciciela w Łącku |
Łącko jest dosyć rozpoznawalną wsią nie tylko w Małopolsce ale i w całym kraju. Najczęstszym skojarzeniem jest słynna śliwowica łącka. Nim zatem ruszyłem na szlak, postanowiłem rozejrzeć po centrum miejscowości w poszukiwaniu lokalnych atrakcji. Pierwszą z nich okazał się jednak nie alkohol, a XVIII-wieczna świątynia. Z odpowiednią wstrzemięźliwością przyjrzałem się zatem bliżej kościołowi. Jak się okazało, powstał on w 1720 roku, a legendy głoszą, że budulec pochodził z ruin zamku ulokowanego na Górze Zyndrama w sąsiedniej wsi Maszkowice. Kościół ten jest jednak wyjątkowy z zupełnie innego powodu. Otóż jego poddasze jest schronieniem dla kolonii rozrodczych nietoperzy. Swoje miejsce mają tu dwa zagrożone w całej Europie gatunki: podkowiec mały i nocek duży. Zwierzęta te wymagają czynnej ochrony, bez której skazane są na wyginięcie.
obelisk ku czci Józefa Piłsudskiego |
figura św. Floriana |
przez centrum wsi płynie Czarna Woda, która kilometr dalej uchodzi do Dunajca |
Nie brak też miejsc pamięci. Jednym z nich jest obelisk poświęcony wodzowi narodu - Józefowi Piłsudskiemu. Przed nim natomiast ujrzałem tablicę poświęconą pamięci bohaterów, którzy polegli w walce z hitleryzmem. Przy rynku ujrzałem zaś ładnie przyozdobioną rzeźbę św. Floriana stojącą na ośmiobocznej podstawie. Na każdej ściance zobaczyć można symbole strażackie. Sam świety przedstawiony jest natomiast w tradycyjnym stroju z pojemnikiem, z którego wylewa się woda na płonący obiekt.
Nie kończymy jeszcze opowieści o Łącku aczkolwiek pasowałoby zlokalizować szlak żółty. Charakterystyczne znaki odnajdziemy przy głównej szosie aczkolwiek trzeba wykazać się spostrzegawczością, bowiem po chwili szlak wprowadza wędrowca w wąską, boczną uliczkę.
z głównej szosy, szlak żółty skręca w wąską uliczkę między domostwami |
szlak prowadzi wzdłuż Czarnej Wody aż do Dunajca |
malowniczość szlaku rozpoczyna się od razu po minięciu szeregu domostw |
Śliwowica łącka to efekt innego symbolu miejscowości. Otóż Łącko słynie jako stolica sądeckiego sadownictwa. O ogrodach folwarcznych i parafialnych w tym rejonie mówią dokumenty pochodzące z XVI wieku. Co ciekawe, to koloniści niemieccy sprowadzali sadzonki m. in. z Bawarii. Do spawy przyłożyli też ręce miejscowi proboszczowie, którzy zadawali sadzenie drzewek jako pokutę. W efekcie, po II wojnie światowej w Łącku i okolicy było 600 tysięcy drzew owocowych.
dojście do Dunajca wzdłuż Czarnej Wody jest płaskie, jest więc to odcinek w sam raz na rozgrzewkę |
Dunajec |
dalsza wędrówka wymaga skorzystania z gminnego promu |
Skoro już dwukrotnie wspomniałem o śliwowicy to wypada objaśnić w telegraficznym skrócie proces jej powstawania. O ile produkcja polegająca na fermentacji śliwek, destylacji i kilkuletnim leżakowaniu w dębowej beczce nie może nikogo dziwić, o tyle pewną konsternację, a u niektórych wręcz zniesmaczenie może budzić fakt, że wspomniane beczki obkłada się gnojem w celu stabilizacji temperatury. Efektem jest płyn o słomkowym kolorze i mocy 70%. Na zdrowie!