26 kwietnia 2009

Beskid Sądecki (Przehyba)

Po prawie dwumiesięcznej przerwie i zaliczeniu egzaminów gimnazjalnych (w końcu !) mogę nareszcie ogłosić "tuptusiową reaktywację". :)

Z pewnością nie ma lepszego sposobu na odstresowanie się po egzaminach niż górska wyprawa. Tym bardziej, że wiosna w pełni, czas zacząć sezon !

Trasa: Gaboń - kamień św. Kingi Schronisko PTTK Przehyba Szczawnica

Pogoda: po prostu piękna

Widoczność: bardzo dobra 

Nastał 26 IV 2009 r. - przenieśmy się do pięknego Beskidu Sądeckiego...
Tegoroczny sezon rozpoczął się w schronisku górskim na Przehybie (1175 m).

Nasza trasa wiodła z północy na południe - od Gabonia k/Starego Sącza do Szczawnicy. O pogodzie można powiedzieć tyle, że było po prostu bezchmurnie, a Słońce mocno grzało. Droga była łatwa i przyjemna - łagodnie pnąca się do góry - bez żadnych trudności. Mijali nas liczni rowerzyści, którzy również mozolnie wspinali się na Przehybę. Nim jednak dotarliśmy do mety,  uraczyliśmy wzrok kilkoma ciekawymi miejscami. Pierwsze z nich minęliśmy już na początku trasy:



Natura o tej porze roku jest niesamowita. Wszystko rozkwita, a silna zieleń drzew i traw wprost czaruje każdego turystę. Powoli rozpościerały nam się pierwsze widoki - na Nowy i Stary Sącz - była to jednak dopiero zapowiedź tego co zobaczyliśmy później. 


Dosłownie kilometr przed Przehybą znaleźliśmy się w okolicy Kamieni św. Kingi. Prowadziła do nich osobna ścieżka, na którą - pełen ciekawości - wyruszyłem. Na miejscu zastałem prowizoryczny ołtarz z podobizną świętej oraz flagę Polski i Watykanu. Obok znajdował się słynny kamień z taką oto ciekawą informacją:



Widząc ten obrazek można sobie w duchu powiedzieć: jak dobrze, że nie muszę uciekać przed Tatarami. Ponadto zauważyłem, iż ścieżka nie kończy tutaj swojego biegu. Podążyłem więc nią jeszcze trochę wyżej i zastałem sporej wielkości drewniany krzyż z kolejną pamiątkową tablicą:


Północno-zachodnie zbocza Przehyby są więc ważnym miejscem dla katolików. Dzięki mojej mini-pielgrzymce znalazłem się nagle kilkadziesiąt metrów nad drogą dojazdową, którą przewijało się sporo turystów. Musiałem więc zejść na dół i znów dreptać pod górkę. Szczyt jednak był już bardzo blisko. Ogólne wyliczenia pokazują, że Przehybę osiągnęliśmy po 2 h wspinaczki. Schronisko powitało nas bardzo liczną rzeszą turystów z całej Małopolski, wspaniałymi widokami oraz porywistym, zimnym wiatrem (wiejącym od południa !).

4) Tatry widziane z okolic Przehyby (na fot. m. in. Łomnica, Durny Szczyt)
A teraz słów kilka o schronisku i okolicy:

Schronisko PTTK na Przehybie im. K. Sosnowskiego - położone w przepięknym zakątku Polski - Beskidzie Sądeckim, w Paśmie Radziejowej. Zaś roztaczające się tu widoki mogą zachwycić nawet najbardziej wymagające oko. Cała okolica leży na terenie Popradzkiego Parku Krajobrazowego. Usytuowanie schroniska pozwala na uprawianie turystyki pieszej jak i rowerowej i jest idealnym miejscem wypadowym na szlaki Beskidu Sądeckiego.

Polecam wszystkim już teraz ! Wspaniałe miejsce na aktywny wypoczynek ! :)

                 
O godzinie 12. odbyła się msza święta w kaplicy obok schroniska, po której przyszedł czas na oficjalne rozpoczęcie sezonu. Przemawiali m.in. Marian Cycoń - burmistrz Starego Sącza, Leszek Zegzda - wicemarszałek województwa Małopolskiego (w zastępstwie M. Nawary) oraz kilku przedstawicieli z PTTK (zdj. poniżej).

2) Tatry widziane z Przehyby
Ogólnie nie można było się nudzić. Do wyboru było opalanie się na zboczu szczytu, podziwianie widoków (a zwłaszcza ośnieżonych Tatr !), jak również stanie w gigantycznej kolejce do bufetu (polecam żurek i czekoladę na gorąco). Moim zdaniem, najlepiej było każdą z tych czynności zaliczyć po trochu. :)

1-3) Tatry widziane z Przehyby, 4-5) Kotlina Sądecka widziana spod wieży przekaźnikowej na Przehybie
Po chwilach relaksu i odpoczynku nadszedł czas na zejście do Szczawnicy, w której znaleźliśmy się po nieco ponad 2 h spokojnego spacerku. W trakcie zejścia Słońce oślepiało nas z wielką siłą, aż nagle na horyzoncie Tatry stały się już całkiem niewidoczne. Ostatnie widoki, które udało mi się tego dnia uchwycić obejmowały zatem Pieniny - również piękne i niezwykłe.

1-11) w trakcie zejścia do Szczawnicy...
Cieszę się, że po tylu tygodniach rozłąki z Beskidami, mogłem odbyć kolejną górską wędrówkę. Tym bardziej, że wróciłem na Przehybę - do miejsca, gdzie spędziłem swoją pierwszą noc w schronisku górskim, prawie 3 lata temu...

Do zobaczenia na górskim szlaku !