7 września 2013

Ukraina: Gorgany (Syniak + Mały Gorgan)

ukraińskie Karpaty są zachwycające
Ósmy dzień ukraińskiego snu. Po trzech ostatnich dniach spędzonych w paśmie Świdowca i Czarnohory, dziś mieliśmy się przenieść w Gorgany. Tym samym wygodne i śliczne połoniny zamieniliśmy na szlaki pełne rumoszu skalnego. W nich również tkwi ogromny potencjał oraz urok co przy stabilnej aurze zapowiadało elegancką wycieczkę. Zachwyćmy się zatem ukraińskimi Karpatami - po raz ostatni w tym roku.

Miejsce: Karpaty Ukraińskie (pasmo Gorganów, grzbiet Syniaka) 

Trasa: Polanica - Połonina Tomnatyk  Syniak (ukr. Синяк, 1665 m) Mały Gorgan (ukr. Малий Ґорґан, 1592 m) Połonina Błażów/Błażiw (ukr. Блажів) Bukowel - Polanica

Długość trasy: 23,5 km

Pogoda: bardzo dobra

Widoczność: bardzo dobra

Przed długą podróżą do Polski kierowca musiał mieć odpowiedni czas odpoczynku, toteż dziś wycieczka punkt startowy oraz końcowy miała w tym samym miejscu czyli w naszej bazie wypadowej. Po śniadaniu, zebraliśmy się przed ośrodkiem, zwarci i gotowi na dołożenie naszym nogom kolejnych dwudziestu kilometrów. Wszyscy czynili to z radością, gdyż wszystko wskazywało na to, że i dziś pogoda okaże się łaskawa. 

już pierwsze widoki były niesamowite
Tym samym po sześciu dniach powróciliśmy w Gorgany, a dziś będziemy się kręcić we wschodniej części tego pasma. Z Polanicy na Syniak nie ma wyznakowanego bezpośredniego szlaku, toteż początkowe podejście odbywało się leśnymi drogami, które z punktu widzenia turysty można określić jako dzikie. Mieliśmy jednak w swojej grupie licznych doświadczonych przewodników, którzy znali ten teren doskonale. Po żmudnym wspinaniu dotarliśmy w rejon Połoniny Tomnatyk. Tam natrafiliśmy na szlak czerwony, który na mojej mapie oznaczony jest jako fioletowy. Bonusem były oczywiście coraz szersze widoki, a także objawienie się postaci Syniaka czyli najwyższego wierzchołka jaki mieliśmy dzisiaj w programie.

Syniak (1665 m)
Chomiak (1542 m)
po środku mało wybitny, Mały Gorgan (1592 m)
widok z Połoniny Tomnatyk na pasmo Czarnohory
Połonina Tomnatyk
Góra wyglądała całkiem znajomo. Po pierwsze to obserwowaliśmy ją w poprzednich dniach chociażby z Bliźnicy czy Howerli. Po drugie, również i w tej okolicy miałem okazję wędrować przed dwoma latami. Wtedy wędrowaliśmy ze wschodu (od strony Chomiaka) na zachód z tym, że na Syniaku zakończyliśmy przemierzanie grani. Najprościej rzecz ujmując, dzisiaj nastąpiła kontynuacja - w stronę Małego Gorganu. Nim jednak nastała decydująca wspinaczka to nastąpiło drugie śniadanie na Połoninie Tomnatyk. Łąka ta zlokalizowana na niewielkim siodle okazała się niezwykle malownicza.

6 września 2013

Ukraina: Czarnohora (Petros)

Siódmy dzień ukraińskiego snu. Dziś miała mieć miejsce zemsta oraz odwet za porażkę jaka nastąpiła 24 sierpnia 2011 roku. Tamta wycieczka przez wzgląd na "wybuchową" pogodę oraz troje turystów, którzy samowolnie odłączyli się od grupy miała naprawdę dramatyczny przebieg. Najpierw walczyliśmy o przeżycie w trakcie intensywnej burzy na stromych stokach Petrosa. Później, drżeliśmy o los starszych kolegów, którzy zdobyli szczyt w tym żywiole i jednocześnie do następnego poranka nie było z nimi żadnego kontaktu. Dziś pogoda była zamówiona i nie dopuszczaliśmy innego scenariusza jak zdobycie kolejnego ukraińskiego dwutysięcznika. 

Miejsce: Karpaty Ukraińskie (pasmo Czarnohory) 

Trasa: Hrebla  Koliby  Przełęcz Kakaradza (Połonina Hołowczeska, 1540 m)  Petros (2020 m)  Połonina Seryliwka  Połonina Szumnieska (1590 m)  Połonina Menczul (1238 m)  Połonina Dżordżewa Prełuka  Kwasy

Długość trasy: 22,5 km

Pogoda: dobra

Widoczność: bardzo dobra

Przy opracowywaniu retrospekcji natrafiłem na problem, z którym chyba nigdy wcześniej się nie spotkałem. Otóż nie wiem, w którym miejscu rozpoczęliśmy swój marsz. Mogę stwierdzić, że na pewno było to gdzieś między Koźmieszczykiem, a Połoniną Hołowczewską. Musiałem zatem wyjąć kilka map Czarnohory, które posiadam i dokładnie wszystko odtworzyć. Wszystko przez to, że ponownie - tak jak pod Bliźnicą - skorzystaliśmy z podwózki gruzawikami. 

gruzawik - nasza przepustka do świata czarnohorskiego Petrosa
Bez tego pojazdu nasza misja byłaby arcytrudna, bowiem do przejścia byłoby prawie 40 km. Warto wspomnieć, że autokar ze względu na stan dróg i mostów nie mógł dojechać do Koźmieszczyka, toteż przesiadka z autokaru do gruzawików nastąpiła już w Łazeszczynie. Po około 20 minutach jazdy dojechaliśmy do wspomnianego już Koźmieszczyka, z którego wybiegają szlaki w kierunku Petrosa oraz Howerli (2061 m). Tam nastąpiła krótka przerwa na uzgodnienie szczegółów. Nastąpiły mocne negocjacje, bowiem to jak wysoko mieliśmy zostać wywiezieni miało być uzależnione od ilości posiadanej gotówki. Widocznie wcześniejsze ustalenia nie były wiążące i Ukraińcy zażądali więcej.
1-3) w drodze na przełęcz
Na szczęście ruszyliśmy i dojechaliśmy całkiem wysoko. Dzięki temu zaoszczędziliśmy kilka kilometrów żmudnego podejścia w gęstym lesie. Tym samym okazje do popełniania widokowych fotografii nadarzyły całkiem szybko. Zapowiadał się kapitalny dzień pod kątem pogody. Z poziomu okolicznych miejscowości Petros wydawał się bardzo odległy natomiast teraz był już na wyciągnięcie ręki. Po niespełna godzinie marszu osiągnęliśmy Połoninę Hołowczewską wraz z Przełęczą Kakaradza. Ciekawostką jest to, że w języku huculskim słowo kakaradza oznacza owczy kał. Nie wiem czy jest to informacja, bez której wasze życie było gorsze, toteż może przejdziemy do widoków rozpościerających się z przełęczy.

Petros (2020 m)
wystający czubek zza linii lasu to Howerla (2061 m)
Przełęcz Kakaradza jest głębokim wcięciem między Petrosem, a Howerlą. Tutaj grzbiet Czarnohory wygląda trochę inaczej niż między Howerlą, a Popem Iwanem. Tamte wierzchołki dzieli 18 km podczas których nie schodzi się poniżej 1750 m n.p.m. natomiast między Howerlą, a Petrosem jest 9 km, z czego spora część to głębokie i wydłużone siodło, które dobrze widać z perspektywy okolicznych szczytów Gorganów. To sprawia, że Petros choć jest dopiero czwartym najwyższym szczytem Ukrainy to jednak jest on o wiele lepiej rozpoznawalny niż chociażby wyższy Brebeneskuł (2037 m). Pod tym kątem możemy stwierdzić, że Petros jest podobny do tatrzańskiego Krywania. Odstający od reszty, a przez to charakterystyczny i przykuwający uwagę.

1-3) ciężka wspinaczka z przełęczy na wierzchołek
Widoki z przełęczy zwiastowały prawdziwą ucztę dla oczu i duszy. By jednak w pełni cieszyć się z wycieczki, musieliśmy osiągnąć szczyt co okazało się niemałym wyzwaniem. Z przełęczy na Petrosa mamy co prawda tylko 2 km ale za to prawie 500 m przewyższenia. To sprawia, że zbocze jest naprawdę strome. Nie mogłem chwilami złapać tchu. Przyczyny tego stanu były co najmniej dwie. Z jednej strony widoki zapierały dech w piersiach, a z drugiej wspinaczka tak nachylonym stokiem wymagała postojów czasem co kilka minut.

5 września 2013

Ukraina: Czarnohora (Howerla + Jezioro Niesamowite)

Howerla – ukraińskie Rysy czyli retrospekcja poświęcona wyprawie na najwyższy szczyt naszych wschodnich sąsiadów.
Dokładnie tym cytatem rozpocząłem retrospekcję poświęconą Howerli, na którą po raz pierwszy miałem przyjemność wspiąć się 22 sierpnia 2011 roku. Od tamtej pory minęły dwa lata i kilkanaście dni. W najważniejszej kwestii nic nie uległo zmianie, ponieważ nadal to Howerla jest najwyższym wierzchołkiem Ukrainy. Postaram się jednak sprawdzić czy od tamtego czasu coś się na szczycie bądź w jego okolicy zmieniło. W drogę!

Miejsce: Karpaty Ukraińskie (pasmo Czarnohory) 

Cel: Korona Beskidów

TrasaParking pod Płajem - Zaroślak (1226 m)  Mała Howerla (1762 m)  Howerla (2061 m)  Breskuł (1911 m)  Pożyżewska (1822 m)  Dancerz (1850 m)  Turkuł (1933 m)  Jeziorko Niesamowite szlak turystyczny żółty Zaroślak - Parking pod Płajem

Długość trasy: 16,5 km

Czas przejścia netto: 9 h

Przewyższenia: 1400 m

Pogoda: dobra

Widoczność: bardzo dobra

Czy dwa lata to dużo? Zależy gdzie, bowiem mieszkając w mieście ciągłych inwestycji i remontów przez dwa lata może wydarzyć się niemal wszystko. Takie właśnie mam odczucie spacerując po modernizującym się oraz rozbudowującym się wciąż Krakowie. Na Ukrainie jednak, gdzie na prowincji czas się zatrzymał, dwa lata mogą minąć jak jeden dzień, podczas którego nic specjalnego się nie wydarzy.

Właśnie takie odczucie mogliśmy mieć próbując dojechać do Zaroślaka. Czy droga  prowadząca tamże została wyremontowana? Oczywiście nie, nadal są to wertepy, przez które dojazd do Czarnohory zajmuje długie godziny. Co więcej, ponownie autokar nie mógł dojechać pod samo schronisko. Ostatni fragment pokonaliśmy zatem pieszo, na szczęście nie był to przydługawy odcinek. 

schronisko w Zaroślaku
z Zaroślaka na Howerlę prowadzą dwa szlaki turystyczne
W Zaroślaku również niewiele się zmieniło. Te same kramy, to samo schronisko, a nawet te same drogowskazy prowadzące na szczyt. W przeciwieństwie do Świdowca, w którym byliśmy wczoraj, tutaj nie trzeba pokonywać ponad tysiąca metrów przewyższenia ażeby dostać się na grań połonin. To tworzy ciekawy kontrast, gdzie na Bliźnicę z Jasini jest prawie 20 km, a z Zaroślaka na Howerlę ledwie kilka, a całą wspinaczkę najsprawniejsi turyści zamkną w czasie dwóch godzin. To sprawia, że szczyt jest dość oblegany, a jego pierwszeństwo na liście najwyższych wierzchołków kraju dodaje tylko popularności.

w drodze na szczyt trzeba przedrzeć się przez pasmo kosodrzewiny
tak jak na stokach Bliźnicy, również i tutaj miały miejsce tragiczne wydarzenia
Nim jednak osiągniemy pasmo połonin, warto wspomnieć, iż z Zaroślaka na Howerlę prowadzą dwa szlaki. Różnią się tym, iż niebieski jest krótszy (a w konsekwencji bardziej stromy) zaś zielony łagodniejszy. Zazwyczaj więc na całą wycieczkę tworzy się zgrabna pętla. My takową zaliczyliśmy dwa lata temu zaś dziś mieliśmy w planach o wiele ambitniejszy cel. O tym jednak wspomnę później. 

Howerla, już niewiele zostało!
Na razie podchodziliśmy sobie szlakiem zielonym. Przed wkroczeniem w pasmo kosodrzewin, minęliśmy rozdroże, z którego wybiegał szlak żółty. Gdybyśmy się na niego skierowali to dostalibyśmy się w przeciągu dwóch godzin do Koźmieszczyka (miejsce podobne do Zaroślaka stanowiące dobrą bazę wypadową) mijając po drodze Połoninę Koźmieską. Ponadto w odległości 900 m (ok. kwadrans marszu) znajduje się cmentarz z I wojny światowej, do którego prowadzą biało-żółte kwadraciki. Z powodu długiej trasy jednak tam nie zajrzeliśmy.

1-8) widoki z Małej Howerli
Dalej jest już tylko lepiej, szybko nabieraliśmy wysokości, toteż z każdą upływającą minutą mieliśmy coraz szczerszą panoramę na okolicę. Zapowiadał się kolejny, upojny w widoki dzień. Trzeba jednak odpowiednio rozłożyć siły, bowiem Howerla sama się nie zdobędzie. Tutaj polecić mogę pośredni postój na Małej Howerli. Jest to wyraźne wypłaszczenie w północnym ramieniu Howerli. Od tego miejsca w przeciągu godziny osiąga się najwyższy szczyt Ukrainy. Licząc od Zaroślaka osiągnięcie punktu 2061 m nad poziomem morza zajęło nam ok. 2,5 h.