3 stycznia 2014

Tatry Zachodnie (Giewont)

Góry oczyszczają z egoizmu i samolubstwa, z zarozumialstwa i pychy. Góry stanowią wspaniały teren zdobywania wierności w szukaniu. Góry uczą szukania, uczą cierpliwości. Oczyszczają z egoizmu gdy trzeba się dzielić kawałkiem chleba, czy kostką cukru lub gdy trzeba rezygnować z własnych planów, by ratować drugiego, często nieznanego człowieka. Gdy człowiek czuje się jak karzeł wobec ogromu gór i gdy poznając samego siebie, swoje wnętrze, swoje możliwości, swoją niewystarczalność, zdobywa krok za krokiem jedną z najcenniejszych cech ludzkich - pokorę, która zdobyta w górach potem owocuje w dolinach.

Region: Południowe krańce województwa małopolskiego 

Miejsce: Tatrzański Park Narodowy

Trasa: Kuźnice  Pustelnia św. Brata Alberta  Polana Kalatówki  Dolina Kondratowa  Schronisko PTTK na Hali Kondratowej  Kondracka Przełęcz (1725 m)  Wyżnia Kondracka Przełęcz (1765 m)  Giewont (1894 m)  / powrót tą samą drogą

Dystans: 12 km

Zagrożenie lawinowe: niskie

Pogoda: bardzo dobra

Widoczność: kapitalna

Choć była to prawdopodobnie moja najpiękniejsza wędrówka zimą po Tatrach to jednak tak jak widoki były cudowne, tak wielki czułem ciężar psychiczny. Potrzebowałem oczyszczenia. Dogłębnego, najlepiej natychmiast. Najciężej było wykonać pierwszy krok. Do momentu wycieczki okres świąteczno-noworoczny wspominam najgorzej jak tylko się da. Czas wolny od studiów minął mi pod znakiem niemrawego leżenia w oczekiwaniu, że czas uleczy rany. Kolejne dni nie przynosiły jednak poprawy. Na szczęście nastał moment, w którym cudem podniosłem się z wersalki i całkowicie spontanicznie zaplanowałem wycieczkę na Giewont przy czym wybór szczytu był nieprzypadkowy.  

podróżując drogową "zakopianką" często można obserwować Tatry zza okien
Początek roku uraczył Tatry piękną i słoneczną pogodą, bowiem wyż atmosferyczny utrzymywał się przez wiele dni. To oznaczało, że najpopularniejsze szlaki powinny być przetarte. Tym samym dla mnie jako - wciąż - nowicjusza zimowego oznaczało to okazję, której przegapić nie mogłem. Sytuacja wymagała również odpowiedniego przygotowania. Choć wspinaczka na Giewont to tylko 6 km podejścia, miejscami jest dosyć stromo. Nie chciałem więc wyruszać na podbój szczytu mając na nogach wyłącznie górskie buty. Nie chciałem też wydawać kilkuset złotych na raki, nie mówiąc już o innych składowych lawinowego ABC. Musiałem pójść na kompromis. W jednym z dyskontów znalazłem antypoślizgowe nakładki z dziewięcioma kolcami. Innym kompromisem był wybór ocieplanych... jeansów. Kupowanie pewnych produktów, które miałbym użyć ledwie raz nie wchodziło w rachubę. Do tego obowiązkowo herbata w termosie i skromne zapasy żywności. Czas przełamać życiowy impas!

Kuźnice, początek szlaku
wiatr halny w mgnieniu oka potrafi zmienić krajobraz na długie lata
początkowo nie mogłem odnaleźć zimy w Tatrach
szlak prowadził mnie wygodnym chodnikiem
Dzięki licznym połączeniom autobusowym z Krakowa do Zakopanego, dosyć sprawnie przedostałem się do zimowej stolicy Tatr. Dwie godziny jazdy są idealne na uzupełnienie niedoborów snu aczkolwiek w moim przypadku przeważały emocje buzujące wewnątrz mej duszy. Patrzyłem zatem przez okno i głęboko rozmyślałem. Chwilami martwiłem się, że Tatry wydają się dosyć pochmurne aczkolwiek odwrotu już być nie mogło. W Zakopanem udało się złowić busa, który w kilka minut zawiózł wszystkich pasażerów pod dolną stację kolejki w Kuźnicach.

poruszając się drogą św. Alberta natknąłem się na wejście na kompleksu sakralnego
Pustelnia sióstr Albertynek z kaplicą pod wezwaniem św. Krzyża
Połączenie środka zimy oraz wyżu atmosferycznego wraz z najwyższymi górami w Polsce oznaczało tylko jedno: spory mróz. Niezwłocznie rozpocząłem podchodzenie, aby nie dać się zimnym masom powietrza. Na szczęście początkowo wędrówka - oprócz temperatury - nie odbiegała od tych odbywanych latem. Prowadził mnie szeroki chodnik pełen kocich łbów, na których nie było ani grama śniegu.