29 września 2012

Ukraina: Mukaczewo (Zamek Palanka) + Użgorod

Sadzawka przy naszym pensjonacie - będziemy Hukliwe
mile wspominać!
Po wspaniałym tygodniu pełnym przygód nastał taki poranek, którego każdy z nas chciał za wszelką cenę uniknąć. Niby pozornie, jak co dzień zasiedliśmy do wspólnego śniadania lecz później zamiast radośnie zasiąść w autokarze, musieliśmy zabrać się za gruntowne pakowanie wszelkich tobołków. To dziś nadeszła chwila powrotu do Polski...

Oczywiście jak to mamy w zwyczaju, chcieliśmy wycisnąć z tego dnia jak najwięcej, toteż długa podróż do Krakowa miała zostać urozmaicona o zwiedzanie kilku ciekawych miejsc na mapie zabytków Zakarpacia. Po zrobieniu sobie grupowego zdjęcia na tle pensjonatu, ruszyliśmy w kierunku Mukaczewa i Użgorodu. Dla większości z nas, podróż ta minęła bardzo szybko, bowiem po pożegnalnym wieczorku z pewnością było co odsypiać.

Nastał jednak moment, w którym warto było się obudzić. Otóż gdy przejeżdżaliśmy przez przełęcz nad Wołowcem (tę samą, z której wczoraj łowiliśmy pejzaże) ujrzeliśmy coś niecodziennego przez co sporo osób w pośpiechu wyciągnęło aparaty, aby przez szybę uwiecznić widok. Ów harmider spowodowały rozlewające się po dolinach mgły, z których wyłaniały się Bieszczady Wschodnie...

na ostatnim planie Pikuj - to tam wczoraj szczytowaliśmy
Szczęśliwie zajechaliśmy do Mukaczewa, a może to był Kraków? Wszak zatrzymaliśmy się pod sporej wielkości zamkiem wzniesionym na wyniosłym pagórze górującym nad całym miastem. Czyżby młodsza siostra Wawelu? Jakby nie spojrzeć - skojarzenia nieprzypadkowe. Budowla powstała bowiem na szczycie sterczącej na równinie naturalnej górze pochodzenia wulkanicznego mającej wysokość 68 metrów. Widać ją niemal z każdego punktu miasta. Sprawdźmy więc co kryją mury tejże cytadeli.

Zamek Palanka w Mukaczewie
Drogą dojazdową wspięliśmy się pod bramę wejściową zastawioną autami. Była to sobota, więc nasza grupa szybko rozproszyła się wśród tłumu zwiedzających. To co zwracało uwagę już teraz to widoki rozlewające się na całe miasto czyli jakby nie patrzeć taka sama sytuacja jak w trakcie spaceru na wawelskie wzgórze. Drewnianą kładką przypominającą most zwodzony nad fosą dostaliśmy się do środka gdzie powitały nas kramy z pamiątkami, a przede wszystkim wielki napis: Замок Паланок czyli tłumacząc na język polski: Zamek Palanka.
Zamek Palanka stoi na samotnym wzgórzu w mukaczewskiej dzielnicy Palanka. Składa się z czterech części, stanowiących kolejne linie obrony: przedzamcza z suchą fosą i mostem zwodzonym, zamku niskiego z kolejną fosą, zamku średniego - koszar, arsenału i pomieszczeń gospodarczych oraz zamku wysokiego (starego). Do zamku wysokiego prowadził długi i wąski korytarz pod basztą, stanowiący pułapkę dla atakujących. Łączna powierzchnia zamku wynosi 13 930 metrów kwadratowych.
1 i 3) przed wejściem do zamku, 2) widok na Mukaczewo sprzed bramy wejściowej
Po minięciu kramów i kasy biletowej pokierowaliśmy ku dziedzińcowi, gdzie spotkała nas pierwsza atrakcja. Otóż tamtejszy młodzieniec zachęcał turystów do zrobienia sobie zdjęcia z ogromnych rozmiarów ptaszyskami.

1) w drodze na dziedziniec, 2) makieta prezentująca ogólny zarys budowli zamku, 3) atrakcja czekająca na dziedzińcu
Niestety nie jestem w stanie określić czy były to orły, jastrzębie czy też jeszcze inny gatunek ale uczucie kiedy to siedzą na Tobie dwa tak dorodne okazy fauny musiało być bezcenne. Używam trybu przypuszczającego bo niestety za dużo hrywien wówczas nie miałem, a przyjemność takiego zdjęcia kosztowała od mniej więcej 20 hrywien wzwyż. Ewentualnie, krakowskim targiem to i za dyszkę by się udało strzelić taką fotkę, gdyż młodzieniec najpierw podchodził do niemal wszystkich a gdy już kogoś skusił to rzucał cenę (50 UAH) dopiero po fakcie no i weź tu człowieku się targuj mając za sobą taką nie lada gratkę.

Na dziedzińcu znajdziemy też atrakcję nie wymagającą dodatkowych funduszy, a mianowicie pomnik litewskiego księcia Fiodora Koriatowicza.

pomnik Fiodora Koriatowicza
Jak jego los związał się z zamkiem? Tu musimy odwołać się do historii poznawanej przez nas twierdzy.
Pierwsze wzmianki o warowni pochodzą z XI wieku. Za konkrety wziął się jednak dopiero król Węgier Beli IV, na którego to rozkaz wzniesiono Zamek w XIII wieku w celu zabezpieczenia przed najazdami tatarskimi (pokłosie ataków najeźdźców z l. 1240-1241, które wywołały ogromne spustoszenia). Zamek miał więc strzec wschodnich rubieży Królestwa Węgier przed najazdami tatarskimi. W 1396 r. Fiodor Koriatowicz nabył m. in. Mukaczewo od spokrewnionego z nim króla węgierskiego. Przez następnych 18 lat panował więc w Mukaczewie, a do tego rozbudował i umocnił twierdzę. 
Nie bez kozery upamiętniło się zatem pana Fiodora - dzięki niemu cytadela przeżywała okres świetności.

Mury zamku kryją wiele komnat z eksponatami. Nie ma tu wyznaczonej trasy zwiedzania, toteż krążyliśmy od drzwi do drzwi. Gdzie tylko było otwarte, tam bezpardonowo wkraczaliśmy z aparatami.

Na pierwszy ogień zwiedziliśmy Muzeum Etnograficzne prezentujące warunki i styl życia mieszkańców Zakarpacia z XIX i XX wieku.

1-3) wybrane kadry z Muzeum Etnograficznego
Jak na odkrywców-piechurków przystało, szybko odnaleźliśmy drogę ku tarasowi widokowemu ulokowanemu w górnej części zamku. Tam to dopiero można było na dłuższą chwilę przystanąć. Całe miasto u naszych stóp przez co mogliśmy się poczuć niczym władcy Zakarpacia!





1-8) widok na Mukaczewo z Palanki
W oczy rzucało się dużo zieleni w przestrzeni miasta, a przede wszystkim fakt, iż niemal z każdej strony Mukaczewo jest otulone górami bądź pagórkami. Czyżby kolejne podobieństwo do Krakowa? Być może lecz skupmy się na tym czy widoczne wzniesienia są istotne na mapie Karpat? Szczerze mówiąc, powątpiewałem w to aż do czasu gdy znów okazało się, że nie byłem świadom tego co podziwiam...

1-3) Połonina Borżawa oraz Łańcuch Wyhorlacko-Gutyński widziany z Palanki
W życiu bym się sam nie domyślił, że Mukaczewo leży tak blisko Połoniny Borżawa. Teraz widać, że piechurek bez dobrej mapy to jak bez ręki. Nie mniej, oświetlone połoniny wprawiały w zachwyt. Kto by pomyślał, że w odległości kilkudziesięciu kilometrów widzieliśmy Stoja, który przecież jest wyższy o prawie 1500 m w stosunku do głównej warowni Mukaczewa co wcale nie rzuca się w oczy na fotografii. Poza tym spójrzcie na pogodę, która była wówczas wspaniała. Dlaczego więc nie wspinamy się na kolejne ukraińskie szczyty tylko zwiedzamy jakiś zamek?

Odpowiedź na to pytanie retoryczne sprawiłaby, że zaraz doszedłbym do wniosku, iż za dwa dni wznowienie roku akademickiego, toteż cieszmy się tym co jest!

Po uniesieniach na dziedzińcu, czas nastał na delektowanie się sztuką znanych malarzy Zakarpacia. W Galerii Sztuki nie zabrakło ikon z XVI-XIX wieku jak również i współczesnych przykładów malarstwa ukraińskiego, węgierskiego oraz polskiego. Dominowały obrazy prezentujące walory przyrody, sceny miłosne oraz kobiece akty.

28 września 2012

Ukraina: Bieszczady Wschodnie (Pikuj)

Czy pamiętacie szkolną lekcję geografii, na której uczyliście się najwyższych oraz najbardziej znanych szczytów górskich? Najwyższa góra Polski? Rysy! - odpowiadała całym chórem klasa. Do dziś pamiętam jak na pytanie o najwyższe bieszczadzkie wzniesienie odpowiadałem: Tarnica. Upłynęło kilka lat, szkoła się skończyła i jak to niekiedy bywa okazało się, że wiedza wyniesiona ze szkolnych ławek nie do końca odpowiadała rzeczywistości. Na przykład z matematyki dowiedziałem się, że jednak istnieje pierwiastek kwadratowy z liczby ujemnej (oczywiście należy go odpowiednio zapisać). Cóż za zdziwienie temu towarzyszyło skoro przecież przez dobrych 9 lat nauki tego przedmiotu w wymiarze po 5 h tygodniowo nauczyciele twierdzili inaczej. Dobra, to trochę kiepski przykład wszak mamy tu podróżować a nie rachować! Wróćmy więc do Tarnicy. Co zatem jest z nią nie tak? Otóż tak naprawdę nie jest to najwyższy szczyt Bieszczadów. To słynne wśród polskich turystów pasmo rozciąga się również na terenie Słowacji i Ukrainy, a tam jest taka góra co się zowie Pikuj - wyższa od Tarnicy o ponad 60 metrów i właśnie dziś się na nią wdrapiemy... W drogę!

Region: granica obwodu lwowskiego i zakarpackiego (kilkanaście km na południowy-wschód od polskich Bieszczadów)

Pasmo: Bieszczady Wschodnie

CelPikuj (ukr. Пікуй)

Trasa (patrz mapka)Szczerbowiec (ukr. Щербовець) - Pikuj (1408 m)  Biłasowica (ukr. Біласовиця)

Pogoda: zmienna

Widoczność: gdy była najbardziej potrzebna - nie zawiodła nas

Autokar miał wczoraj dużo chwil aby od nas odpocząć, toteż liczyliśmy, że zebrał sporo sił na kolejne wojaże po niełatwych do pokonania ukraińskich ciągach komunikacyjnych (bo drogą to ciężko czasem nazwać). Te przewidywania okazały się słuszne, bowiem początek naszej wędrówki przypadł na wieś, do której asfalt nie dociera. Powolutku, po wertepach ale jednak dojechaliśmy do Szczerbowca (Szerbowca). Czas wyjąć mapę i prześledzić to co nas czeka: 

Trasa naszej wędrówki prowadziła od Szczerbowca do Biłasowicy
główna droga prowadząca przez wieś
Chętnych na wycieczkę w masyw Pikuja muszę ostrzec, bowiem zaznaczony na mapie (wyd. Ruthenus z r. 2010) żółty szlak jest po pierwsze bardzo słabo oznaczony (praktycznie tylko w lesie), a po drugie jego przebieg jest zupełnie inny niż na przedstawionym fragmencie mapy. Otóż z Pikuja wg mapy prowadzi on do turbazy w miejscowości Husne-Wyżne. Nie jest to prawdą, ponieważ - o czym przekonaliśmy się osobiście - sprowadza on do Biłasowicy. Tak nawiasem mówiąc to mapa wyd. Compass pt. Użański Park Narodowy z 2011 r. również przedstawia mylnie przebieg tego szlaku także nie dajcie się zmylić!

W Szczerbowcu ujrzeliśmy całkowicie zachmurzone niebo. Co gorsza, masyw Pikuja skryty był w gęstej chmurze. Przejmowanie się takimi rzeczami już na samym początku dnia, podczas którego przecież sytuacja może milion razy ulec zmianie nie jest w naszym stylu, toteż przerzuciliśmy swą uwagę na wioskę, którą przemierzaliśmy.
Szczerbowiec został założony przez chłopów w 1612 roku. W połowie XVII wieku wieś liczyła 19 domów, a także szczyciła się drewnianym kościołem. W historii tego miejsca było kilka budynków sakralnych w różnych zakątkach wsi lecz ich byt zawsze unicestwiał pożar. Obecnie, we wsi stoi murowana cerkiew św. Ducha zbudowana w 1882 roku.
1-3) w Szczerbowcu, 4) pogoda nie nastrajała optymizmem
Przy cerkwi nastąpił postój na konsultacje mające na celu obranie dobrej drogi. Gdyby aura była słoneczna to właściwie od samego początku cel naszej wędrówki byłby widoczny. Gdy jednak szykowała się wędrówka w chmurze, grupa musiała trzymać się blisko siebie.




1-5) urok ukraińskich wsi
Póki co cieszyliśmy wzrok drzewami uginającymi się pod ciężarem mnóstwa owoców, a także barwnymi przydomowymi ogródkami. Same domostwa również przykuwały uwagę, bowiem podejrzewam że w Polsce to nawet w skansenach nie ma takiego zagęszczenia drewnianych budynków co tutaj. Tutejsi widząc tak liczną grupę również spoglądali na nas z zaciekawieniem. Swoją drogą, jak Ci ludzie potrafią przetrwać te długie i mroźne zimy?! Nie mniej, znów staliśmy częścią tego wyjątkowego, niespotykanego nigdzie indziej klimatu.

27 września 2012

Połonina Borżawa (Stoj + Wielki Wierch + Płaj)

Udało się! Kilkunasto-kilometrową wędrówkę okrasiliśmy zdobyciem najwyższego szczytu Połoniny Borżawa. Nie przeszkodził nam w tym szalejący wiatr, a także - paradoksalnie - rozlewające się po całym horyzoncie widoki sprawiające, że człowiek iść nie chciał lecz wyłącznie patrzeć i chłonąć. Osiągnęliśmy szczyt, z którego w każdym kierunku mogliśmy dojrzeć mniejsze lub większe wzniesienia dobitnie ukazujące potęgę Karpat. Normalnie napisałbym, że na taką wycieczkę czeka się nieraz latami ale jak to brzmi gdy dzień po dniu jesteśmy świadkami czegoś tak wyjątkowego? Ta cała Ukraina to nigdy się nie znudzi. Krótko mówiąc: rewelacja, a przecież na malowniczej Borżawie spędzimy jeszcze kilka niesamowitych godzin...

Region: ukraińskie Zakarpacie

Pasmo: Połonina Borżawa

Trasa: Stoj (1677 m) - Wielki Wierch (1598 m)  Płaj (1334 m) - Hukliwe 

Długość tego odcinka + suma przewyższeń: 15,5 km + 350 m 

Pogoda: cudowna

Widoczność: bardzo dobra

Poprzednia część retrospekcji:  Połonina Borżawa - cz. 1 

Co zatem widać ze Stoja? Gdybym napisał, że wszystko to zbytnio bym od prawdy nie odbiegł ale do rzeczy. W najbliższej perspektywie mogliśmy podziwiać długi i ciągnący się grzbiet Borżawy. Tak jak i w przypadku Połoniny Krasnej, możliwe są tu wędrówki trawiastymi łąkami przez kilkanaście godzin non-stop. W łatwy sposób można dojechać pociągiem z Lwowa do Wołowca, a następnie odbyć wędrówkę życia przez Płaj, Stoj, Wielki Wierch czy też Magurę Żydowską w kierunku Gorganów.

To co przyprawiało o zawrót głowy znajdowało się na dalszych planach, bowiem jak tu opisać tę mnogość nakładających się na siebie szczytów? Można to zrobić jednym krótkim słowem opisującym największe i wciąż najdziksze pasmo karpackie jakim są Gorgany. W stosunku do dnia wczorajszego, nasz punkt widzenia zmienił się o kilkadziesiąt kilometrów, jednak i tak ujrzeliśmy te same szczyty co z Połoniny Krasnej. Z tym, że ich konfiguracja była zgoła inna przez co rozszyfrowanie poniższej panoramy było nie lada wyzwaniem oraz zabawą. Z gorgańskich szczytów uwagę przykuwała Strimba o stosunkowo ostrym wierzchołku. Gdyby tylko pogoda przed kilkoma dniami była taka jak dziś to pomyślcie cóż byśmy z niej fantastycznego ujrzeli...

Znów powrócić muszę do dnia wczorajszego. Z Krasnej ta sama Strimba była na wyciągnięcie ręki, w zasadzie tylko dolina z wsią Kołoczawa oddzielała nas od niej. Wykorzystując ten fakt, przesuńmy zatem nasz wzrok od Strimby w prawo, powinniśmy ujrzeć jak stok opada w dół a następnie wznosi się lecz już w zupełnie innym charakterze - jako nasza ukochana Połonina Krasna. Oj ciężkie to było to dojrzenia bo przez odległość zlewał się ten pagórek z niebem. Z pewną dozą wątpliwości, możemy jednak stwierdzić, że ze Stoja ujrzeliśmy Połoninę Krasną. Całkiem niepodobną do tej wczorajszej. Już nie żółciutką lecz bladoniebieską...

Zresztą, spójrzcie sami:

1-7) panorama rozpościerająca się ze Stoja w paśmie Borżawy - część I
Dalej, wzrok nasz krążył po nieznanym Zakarpaciu. Kto wie, może jakaś górka na samym końcu nie była już ukraińska lecz węgierska?

Wyznawanie zasady, iż koniecznie muszę wiedzieć co widzę ma swoje nieocenione plusy. Gdyby nie opracowanie panoramy ze Stoja nie dowiedziałbym się o istnieniu czegoś takiego jak Łańcuch Wyhorlacko-Gutyński z najwyższym jego szczytem - Bużorą. Nie powala on wysokością na kolana jednak wiedzieć warto, bo kto wie gdzie kiedyś poniosą nogi.

Ukraina: Połonina Borżawa (Stoj / Stoh)

Do tej pory odkryliśmy m. in. Połoninę Równą oraz Krasną. Szczególnie tą drugą człowiek mógł się zachwycać bez opamiętania. Wystarczy przypomnieć sobie bezkres górskich łąk sięgających aż po horyzont! Mogło się zatem wydawać, iż na Ukrainie ujrzeliśmy już niemal wszystko. Nic bardziej mylnego! Dziś przyszedł na jeszcze wyższą połoninę od Krasnej - dokładnie tą samą, której z powodu opadów nie było nam dane zobaczyć przed dwoma dniami...

Region: ukraińskie Zakarpacie

Pasmo: Połonina Borżawa

Cel: Odkrycie kolejnej ukraińskiej połoniny

Trasa: Przełęcz Wołowiecka - Połonina Borżawa - Stoj (1677/1681 m)

Długość tego odcinka + suma przewyższeń: 14 km + 1100 m

Pogoda: cudowna

Widoczność: bardzo dobra

Jako, że przez cały pobyt na Ukrainie mieszkaliśmy u stóp Połoniny Borżawa, autokar był nam dziś potrzebny w minimalnym stopniu. Zawiózł nas na pobliską Przełęcz Wołowiecką, przez którą przebiega granica między rejonem (powiatem) wołowieckim a miżhirskim. Zresztą autokar przemieszczał się właśnie drogą łączącą te dwa osiedla typu miejskiego.

Przełęcz Wołowiecka
Pokonując liczne serpentyny dotarliśmy na miejsce, gdzie przywitał nas błękit nieba. Czyżby szykowała się powtórka z wczorajszej rozrywki? Oby tak! Ruszyliśmy zatem ochoczo aby jak najszybciej to sprawdzić.

1) widok z Przełęczy Wołowieckiej, 2-4) początkowe fragmenty naszej drogi
Na pewno zauważyliście brak zamieszczonej mapki. Również jest mi z tego powodu przykro. Cóż, wówczas nic lepszego na polskim rynku nie istniało niż poglądowy plan w skali 1:200 000. Zresztą, czy w obliczu takich urokliwych zakątków jakakolwiek mapa była potrzebna? Kto by się zastanawiał nad pokonywaną trasą skoro na lewo i prawo widzieliśmy wszystkie odcienie zieleni mieniące się na drzewach. Fachowe grono przewodników załatwiało sprawę, toteż my mogliśmy cieszyć się pięknem przyrody.

1-4) pierwsze widoki i pierwsze powody aby pokochać Borżawę
Na przykład takim jak powyżej. Wybrano idealny termin na wycieczkę, bowiem połonina za sprawą borówek pokryła się soczystą czerwienią co jeszcze bardziej dodało kolorytu temu miejscu. Kto jednak zechce beztrosko hasać między jagodami niech uważa, gdyż takie nasłonecznione miejsca upodobały sobie żmije. Zdradzę natomiast, że my takich przygód nie zaznaliśmy. Łykajmy więc jak najwięcej świeżego powietrza i delektujmy się szeroką paletą barw!

2) sekret czerwonego pokrycia Borżawy jesienią, 3-4) Połoniną Borżawą prowadzi wiele ścieżek wydeptanych przez pasterzy
Przy górce z krzyżem nastąpił pierwszy postój. Jak to ze mną najczęściej bywa zamiast poświęcić tych kilka chwil na posiłek to ja latam wszędzie z aparatem uwieczniając panoramę, która przecież i tak za kilka godzin będzie jeszcze rozleglejsza. Gdy człowiek jest w tak urokliwym miejscu świata to jednak trudno się opamiętać. Było tak cudownie...

1-8) magnesem połonin jest ich zdolność dostarczania niesamowitych widoków
Połonina Borżawa ciągnie się ponad 20 kilometrów od doliny rzeki Rika na wschodzie do doliny Wiczy na zachodzie. Połonina rozczłonkowana jest na 3 grzbiety, które schodzą się na Wielkim Wierchu.