Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'utina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'utina. Pokaż wszystkie posty

14 kwietnia 2013

Góry Czerchowskie (Minčol)

Góry Czerchowskie, Góry Czerchowskie, czy cokolwiek Wam to mówi? Czy słyszeliście kiedyś o takim paśmie w Beskidach? Nie? Zatem możemy sobie przybić piątkę!

Gdy usłyszałem o organizacji wyprawy w tamtejsze rejony, moja przestrzenna wyobraźnia nie potrafiła przyporządkować nazwy do konkretnego terenu. Jako, że w góry bez odpowiedniego przygotowania jechać nie wypada, z pomocą przyszły mapy internetowe. Okazało się, że Góry Czerchowskie leżą na zachód od linii łączącej dwa miasta leżące w północno-wschodniej Słowacji - Bardejowa i Preszowa. Co ciekawe, pasmo to graniczy nawet z naszym krajem, a konkretnie z Górami Leluchowskimi wchodzącymi w skład Beskidu Sądeckiego. Zatem kilka podstawowych informacji już znamy. Niech utrwali je mapka rozwiewająca wszelkie wątpliwości...

wielka zielona plama ze znacznikiem to właśnie Góry Czerchowskie
Jak się zatem okazało, pasmo to jest całkiem sporych rozmiarów. Uwzględniając bliskość od granic Polski byłem w szoku, że nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Jak to możliwe? Otóż Góry Czerchowskie są generalnie bardzo mało znaną i z rzadka odwiedzaną grupą górską. Wpływa na to kilka czynników. Wyobraźmy sobie bowiem, że jedziemy w kierunku Gór Czerchowskich z dowolnego punktu Polski. Czy dojedziemy do nich? Raczej nie, bo przecież wcześniej jest wyższy, większy i ciekawszy Beskid Sądecki. Gdybyśmy zaś byli Słowakami pomieszkującymi taką Bratysławę to efekt byłby podobny. Po co mam jechać w jakieś Góry Czerchowskie skoro o wiele bliżej są majestatyczne Tatry, pełen emocji Słowacki Raj, nie mówiąc już o Małej i Wielkiej Fatrze czy Niżnych Tatrach. Ponadto, trudno w Polsce dostać dokładną mapę tego terenu, bowiem żadne polskie wydawnictwo nie ma na swym koncie takiej publikacji. Pozostaje więc jedynie wizyta w specjalistycznych sklepach podróżniczych i kupno słowackiej mapy za ok. 20 zł. 

Cóż, ten blog w zamyśle ma zachęcać do aktywności podróżniczej, a tymczasem coś mi się zdaje, że Was zniechęcam do Gór Czerchowskich. Koniec z tym! Postawmy sobie więc proste pytanie, czy warto tam pojechać? Jasne, że tak! Jeżeli tylko wykażemy się siłą woli i dotrzemy nad wschodnie rubieże Słowacji to spotkamy się z absolutną ciszą i spokojem o każdej porze roku. Docierają tu wyłącznie prawdziwi miłośnicy gór i osoby pragnące odpocząć od zgiełku i tłumu niedzielnych turystów. Choć żaden szczyt nie przekracza 1200 m n.p.m. to jednak do dyspozycji mamy gęstą sieć szlaków turystycznych, toteż każdy znajdzie coś dla siebie. Na zdjęciu satelitarnym z Googla może się wydawać, że jest to w pełni zalesione pasmo - nic bardziej mylnego! Gwarantuję, że w trakcie wędrówki spotkamy sporo odkrytych miejsc stanowiących doskonałe punkty widokowe! Czas odkryć piękno tego miejsca, jedziemy!

Miejsce: Góry Czerchowskie (na południowy-wschód od Beskidu Sądeckiego)

Cel: Korona Beskidów

TrasaŠarišské Jastrabie Hriňová hora Minčolik (1032 m) sedlo pod Minčolom (1090 m) Minčol (1157 m) Lazy (1080 m) sedlo Ždiare (972 m) Ostra (950 m) Za hradom Nový hrad L'utina

Pogoda: wiosenno-zimowo-wiosenna

Widoczność: średnia

Po przekroczeniu granicy ujrzeliśmy coś niezwykłego. Bezkres wiosennych łąk, tylko gdzieniegdzie pojedyncze zabudowania, a na horyzoncie wysokie ośnieżone kopuły. Taka Słowacja od razu mi się spodobała przez co z tym większą radością oczekiwałem wędrówki. 

Po całkiem długiej jeździe (niektórzy to już nie mogli jej wytrzymać i przebierali głośno nogami!) dotarliśmy do miejscowości Šarišské Jastrabie. Autokar zatrzymał się w otoczeniu skromnych domostw. Od razu dało się więc odczuć, że tutaj czas płynie jakby inaczej - zdecydowanie wolniej. Właśnie tego potrzebowaliśmy - pauzy od pogoni codziennego życia.

miejscowa świątynia
Już na samym początku trasy, mogliśmy się zauroczyć. Wznieśliśmy się bowiem szeroką ścieżką polną ponad miejscowość przez co zyskaliśmy szeroki widok na okolicę. Znów wiosenne łąki - poezja! Na horyzoncie zaś wyłaniały się - całkiem spore z naszej perspektywy - Góry Lewockie. To pasmo również trzeba koniecznie w przyszłości odwiedzić!

1-2) w takich nastrojach rozpoczęła się nasza wędrówka
Jak widać, stromo nie było, toteż maszerując spokojnym tempem, każdy mógł delektować się czym chciał. Najlepsze zaś, że granica lasu wciąż była przed nami, toteż z każdym krokiem panoramy nieznanych nam bliżej okolic sukcesywnie się poszerzały.

zabudowania w środkowej części zdjęcia to Šarišské Jastrabie, zaś na horyzoncie - Góry Lewockie
Aktualna diagnoza pory roku: wiosna! Ogląd ten, diametralnie musieliśmy zmienić po wkroczeniu w piętro regli. Od tej pory nasza wędrówka poczęła dostarczać kolejnych emocji. Ogółem, nastąpiła zabawa w kotka i myszkę, gdzie myszką byliśmy my, a kotkiem śnieg, który uparcie pokrywał coraz większą powierzchnię drogi. Staraliśmy się iść skrajem ścieżki, czasem nawet całkiem bokiem pośród groma małych gałązek lecz koniec końców wraz z wysokością musieliśmy skapitulować. Definitywnie rozpoczęła się zimowa część naszej wędrówki.