Środek wakacji. Piękna aura, cieplutko i przyjemnie. Wyjazd, dzień lub dwa przerwy i kolejna wycieczka. Cudowny, beztroski czas. Sierpień jawił w tym kontekście dość różnorodnie, bowiem najpierw odwiedziliśmy najwyższe partie Tatr, a potem odpoczywaliśmy na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Dziś - wyjątkowo sam - wybrałem się w Beskid Wyspowy, który stoi niejako po środku między Tatrami, a Jurą. Będą więc nie tylko góry wraz ze stromymi podejściami ale również leniwe i spokojne ścieżki. A widoki? Gwarantowane!
Region: Beskid Wyspowy (Pasmo Cietnia + Pasmo Glichowca)
Trasa: Przełęcz Wierzbanowska (502 m)
Małe Pole
Goła Góra
Wielkie Pole
Ciecień (829,2 m)
Księża Góra (649 m)
Cubla Góra (565 m)
Przełęcz pod Grodziskiem
Klasztorówka
powrót do szlaku
Grodzisko (618 m)
Poznachowice Górne
DW nr 964
Glichowiec (523 m)
Ostrysz (507 m)
Trupielec (476 m)
Trzemieśnia
Długość trasy: ponad 20 km
Pogoda: wakacyjna
Widoczność: dobra
Widoczność: dobra
Pomysł na Pasmo Cietnia zrodził się jakiś czas temu. Zaczęło się więc całkiem standardowo, bowiem zazwyczaj to otwarcie mapy uruchamia we mnie organizacyjne zapędy. Tak oto zobaczyłem, że grzbietem pasma prowadzi szlak niebieski. Szybki ogląd okolic wskazał, że może to być całkiem interesująca wycieczka. Jako, że z PTTK jeżdżę głównie w weekendy, w tygodniu mam czas na realizację wypraw na własną rękę. Wystarczyło więc tylko sprawdzić dojazd i wybrać odpowiedni dzień. Akurat nie szedłem dziś na żadną inwentaryzację, a że pogoda zapowiadała się wyśmienita to wsiadłem w busa i ruszyłem przed siebie. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że się to uda, gdyż o ile do Wiśniowej kursuje dużo busów, o tyle dalej - w stronę Kasiny - już tak kolorowo nie jest. Na szczęście znalazłem przewoźnika wykonującego kursy od Krakowa przez Dobczyce, Wiśniową aż po Węglówkę w efekcie czego mogłem wysiąść przy Przełęczy Wierzbanowskiej.
1-2) na Przełęczy Wierzbanowskiej |
Po opuszczeniu busa przywitały mnie charakterystyczne wyspy. Przy czystym, błękitnym niebie prezentowały się wyśmienicie. Już po pierwszych krokach czułem, że to będzie pełen widoków dzień.
Wędrówka przewidywała zdobycie co najmniej sześciu szczytów, z czego trzy w Paśmie Cietnia oraz trzy w Paśmie Glichowca. Wszystkie górki spinał szlak niebieski, którym zamierzałem poruszać się od początku aż do samiuśkiego końca. Na przystawkę miał iść Ciecień, będący dachem mej wędrówki. Już na mapie (a konkretnie to po poziomicach) widać, że z Przełęczy Wierzbanowskiej prowadzi nań stroma ścieżka. Plusem było jednak to, że dzięki rozpoczęciu wędrówki z przełęczy, zaoszczędziłem sobie sporo podejścia.
początkowy fragment podejścia na Ciecień, widać trójwierzchołkową Śnieżnicę (1007 m) |
2-3) szlak piął się ostro ku górze |
Męczącej wspinaczki nie udało się jednak uniknąć. W praktyce szlak prowadzi stromo ku górze przez co już od pierwszych metrów moje ciało pokryło się potem. Choć prognozy nie przewidywały żadnych burz to jednak powietrze okazało się parne i gdyby nie kojący cień lasu to pewnie zatrzymywałbym się co chwila. Na szczęście zaletą częstych wędrówek jest fakt, że prędzej czy później uzyskuje się całkiem niezłą kondycję. Uznałem więc, że nie odpuszczę i konsekwentnie będę się wspinał tak aby jak najprędzej osiągnąć wierzchołek. W efekcie zdziwiłem się, że tak szybko znalazłem się na górze. Miałem dziś chyba dość dużo energii. Tabliczka na przełęczy obwieszczała co najmniej 1,5 h drogi, a tymczasem już po 45 minutach znalazłem się na podszczytowej polanie. Nagroda za włożony trud okazała się najlepszą z możliwych.
1-5) widoki z polany pod szczytem Cietnia |
Jak doskonale widać, z polany rozpościerają się przepyszne widoki stanowiące koronny argument za wizytą w Paśmie Cietnia. Nie dość, że jak na tacy mieliśmy wyłożonych kilka beskidzkich wysp to na dokładkę objawił się Beskid Makowski oraz sam Beskid Żywiecki z Babią Górą na czele. Cóż to był za pejzaż! Zazwyczaj takie widoki osiąga się po dłuższej wędrówce a tu wystarczyły ledwie trzy kwadranse.