Trzeci dzień ukraińskiego snu. Najpierw stanęliśmy na najwyższym wierzchołku Beskidów Brzeżnych zaś potem osiągnęliśmy królową Gorganów. Książeczka Korony Beskidów elegancko się zapełniała i dziś absolutnie nie mieliśmy zamiaru zwalniać tempa. Tym razem udaliśmy się jeszcze dalej na południowy-wschód Karpat ukraińskich przez co znaleźliśmy się w sąsiedztwie Czarnohory znanej mi z wypraw sprzed dwóch lat.
Nim jednak ruszyliśmy na szlak, zakwaterowaliśmy się w ośrodku, który miał stać się naszym domem na najbliższe kilka dni. Tak jak w trakcie mojej dziewiczej wizyty na Ukrainie, tak i teraz stacjonowaliśmy w Polanicy nieopodal Bukowla - znanego ośrodka narciarskiego. Jest to doskonały punkt wypadowy w masyw wschodnich Gorganów, Czarnohory, Świdowca i pasma, do którego mieliśmy zawitać dzisiaj. Pozostało zatem tylko odpowiedzieć jak ów pasmo się nazywa. Ze względu na zawiłości związane z regionalizacją tutejszych Karpat nie jest to najłatwiejsze pytanie.
Miejsce: Karpaty Ukraińskie (administrarcyjnie obwód iwanofrankowski)
Cel: Korona Beskidów
Trasa: Wołowa (ukr. Волова)
Połonina Hermaniwka (Пол. Германівка)
siodło między wierzchołkiem 1482 a 1483 m
Rotyło (ukr. Роти́ло, 1483 m)
z powrotem do przełęczy
Połonina Rotundul (Пол. Рoтундул)
Wołowa
Długość trasy: ok. 22 km
Długość trasy: ok. 22 km
Pogoda: zmienna
Widoczność: zmienna
Widoczność: zmienna
![]() |
trasa wędrówki |
1-6) Wołowa |
W Tatarowie z drogi łączącej Iwano-Frankiwsk z Mukaczewem zjechaliśmy w kierunku Worochty, a następnie za Krywopilią skręciliśmy do Wołowej. Autokar ujechał kawałeczek po czym dalsza jazda okazała się niemożliwa. Po intensywnych opadach droga była w jeszcze gorszym stanie niż zazwyczaj. Zastaliśmy jedno wielkie błoto. Rzeka Ilcia (ukr. Ільця) płynąca przez wieś wezbrała do tego stopnia, że fragmentami droga była zalana. Jako, że trakt przewijał się raz na jedną stronę rzeki, a raz na drugą to poszczególne przeprawy uchodziły do rangi ekstremalnych jeśli nie posiadało się wodoodpornego obuwia. W takich chwilach człowiek docenia inwestycje w sprzęt górski.
przez Wołową przebiega niebieski szlak pieszy |
przeprawy przez potok były miejscami emocjonujące |
wezbrany potok |
Abstrahując od warunków atmosferycznych, mogłem przyjrzeć się z bliska jak wygląda typowa ukraińska wieś na końcu świata. Ponownie poczułem jakby czas permanentnie się tu zatrzymał. Choć miejsce to miało niepowtarzalny klimat to jednak w związku z panującą biedą z pewnością nikt z nas nie chciałby tu zostać na stałe. Głęboko wcięta dolina i surowy klimat nie pozwalają na rozwój rolnictwa. Większe ośrodki miejskie są zaś położone daleko stąd. Szkoda, że sam fakt mieszkania w tak uroczych okolicach nie pozwala żyć na chociaż przyzwoitym poziomie. Ze względu na deszcz ludzie pochowali się w swoich domostwach. Można było mieć wrażenie, że w ogóle ich tu nie ma w przeciwieństwie do krów. Miejscami było ich tak wiele, że zrobienie zdjęcia bez ich udziału graniczyło z cudem.