9 marca 2014

Pogórze Wiśnickie (Czchów + Lipnica Murowana)

Długo czekałem, by móc wyrwać się w plener. Ostatnie tygodnie minęły bowiem na toczeniu zaciekłej wojny z wszelkiej maści kolokwiami, projektami oraz egzaminami. Stałem się regularnym bywalcem tzw. trzecich terminów, toteż nawet pod koniec lutego nie wiedziałem jeszcze czy będę mógł kontynuować swą studencką przygodę. Jako, że nie byłem w najlepszej formie psychicznej to przyszłość rysowała się doprawdy czarno. Miałem na szczęście kilkoro przyjaciół, którzy trzymali mnie w tym trudnym czasie pod respiratorem. Dzięki ich pomocy udało się nie zdać wyłącznie wytrzymałości materiałów oraz mechaniki płynów. W nowy semestr wkroczyłem zatem ze sporym bagażem aczkolwiek mogłem studiować dalej. Kieruję zatem podziękowania dla Marcina, Szymona, Magdy i Karola.

Jeden z pierwszych wolnych dni od przeszło dwóch miesięcy chciałem wykorzystać lecząc swoje rany na szlaku. Co ważne, musiała to być trasa całkowicie świeża i niekojarząca się z żadnym elementem z przeszłości. Otwarłem zatem dostępne mapy i rozpocząłem poszukiwania wykluczając pasma, gdzie nadal mógł zalegać śnieg. Wzrok powędrował więc na pogórza, w których znalazłem kilka ciekawych tras dostępnych za pomocą komunikacji autobusowej. Łagodne podejścia miały okazać się idealne by rozchodzić nogi zaś malownicze krajobrazy miały pomóc wejść z entuzjazmem w nowy sezon wędrówek.

Miejsce: Pogórze Wiśnickie (na północ od Beskidu Wyspowego)

Trasa: Czchów  Machulec (483 m)  przecięcie drogi Iwkowa - Tymowa  Bukowiec (494 m)  rozdroże nad pustelnią   pustelnia św. Urbana  rozdroże nad pustelnią  Szpilówka (516 m)  Piekarska Góra (515 m)  Dolina Piekarskiego Potoku  Lipnica Murowana

Długość: 19 km

Pogoda: bardzo dobra

Teoretycznie zaplanowanie trasy kończyło etap przygotowań, toteż mógłbym już ruszać na szlak. Nie chciałem jednak czynić tego samotnie co by nie dać dojść do głosu kilku moim myślom. Korzystając z grup na portalach społecznościowych, w których ludzie skrzykują się na wędrówki, postanowiłem zachęcić kogoś do odkrycia uroków Pogórza Wiśnickiego. O ile propozycje wypraw w Tatry od razu wzbudzały zainteresowanie, o tyle moim Pogórzem Wiśnickim nikt się nie interesował. Z jednej strony nie mogło to dziwić, bo ludzie ciągną przecież do tego co najwyższe i najbardziej popularne. Z drugiej jednak liczyłem, że znajdzie się ktoś kto zechce zobaczyć coś nowego i przejść taki szlak, gdzie przez cały dzień można nie spotkać nikogo.

baszta w Czchowie
Straciłem już nadzieję na jakiekolwiek towarzystwo aż tu nagle napisała do mnie Joanna. Kilka zapoznawczych zdań, następnie szczegóły logistyczne i tak oto spotkaliśmy się w niedzielny poranek na krakowskim dworcu. Pogoda zapowiadała się elegancka. Co więcej, do Czchowa bardzo łatwo jest dojechać, bowiem kursują tamtędy liczne autobusy relacji Kraków - Nowy Sącz. Humory mogły być tym lepsze, ponieważ tuż po opuszczeniu pojazdu ujrzeliśmy zabytkową basztę górującą nad doliną Dunajca. Postanowiliśmy się więc wdrapać, by obejrzeć ją z bliska. Okazało się, że jest ona ocalałą częścią średniowiecznego zamku. Jej zadaniem było strzeżenie bezpieczeństwa na szlaku handlowym na Węgry.

gotycki kościół pod wezwaniem NMP
Kilkunastominutowe rozpoznanie terenu sprawiło, że ujrzeliśmy więcej interesujących zabytków. Okazało, że Czchów to bardzo urokliwe miasteczko nad Dunajcem, w którym przeszłość łączy się z teraźniejszością, historia z nowoczesnością, a pamięć o przodkach z energią i pracowitością ich potomków. Kolejnym na to przykładem stał się gotycki kościół p.w. narodzenia NMP, który został wzniesiony w 1346 roku. W kamiennej, jednonawowej świątyni przetrwały w przyziemiu romańskie relikty wcześniejszej budowli. Natomiast we wnętrzu prezbiterium zachowała się jedna z najstarszych w Europie polichromii z około 1380 roku przedstawiająca zdarzenia z życia Chrystusa i Matki Boskiej. Do środka jednak nie zajrzeliśmy, ponieważ wierni zbierali się na nabożeństwo. Przeszkód za to nie było w podziwianiu kolejnego symbolu Czchowa - drewniany dzwonnicy pochodzącej z XVIII wieku.

czchowskie zabytki na jednym obrazku
Jak widać, Czchów szczyci się wieloma wspaniałymi zabytkami i bogatą historią, a przecież dopiero teraz dotarliśmy do miejskiego rynku. Można go określić mianem serca Czchowa, bowiem do dziś można zauważyć zachowany średniowieczny układ urbanistyczny. Wewnątrz natomiast do dyspozycji mamy spory zieleniec. Ponadto, uwagę zwraca charakterystyczna architektura z domami z podcieniami. Co ciekawe, do 1987 r. istniała pod rynkiem sieć kanałów i wodociągów wybudowanych w XVI wieku.

rynek w Czchowie
charakterystyczna architektura
Na środku rynku wznosił się kiedyś ratusz (rozebrany w XVIII w.) natomiast dziś miejsce to jest strzeżone przez figury św. Floriana (XVIII w.) i św. Jana Nepomucena. Szczególnie ta pierwsza jest interesująca, ponieważ u jej stóp znajduje się romańska kamienna figura lwa, która ma tajemniczą historię i nie do końca wyjaśnione pochodzenie. Wokół niej snuje się miłosna legenda:
Tylko ten, kto spotkał w życiu prawdziwą miłość może tego lwa ożywić
Figura św. Floriana została ufundowana przez mieszkańców Czchowa i miała za zadanie strzec miasto przed klęskami żywiołowymi. Nieopodal znajduje się też średniowieczna figura św. Jana Nepomucena, która jest pamiątką ocalenia miasta przed zniszczeniami wojennymi. Rzeźba została odnowiona w 1945 roku.
figura św. Floriana wraz z lwem
figura św. Jana Nepomucena
W tym gąszczu interesujących zabytków, musieliśmy odnaleźć zielone znaki szlaku pieszego, które miały nas wieść przez kolejnych kilkanaście kilometrów przez malownicze tereny Pogórza Wiśnickiego. Gdy już myśleliśmy, że nastała pora dłuższego spaceru to Czchów ponownie nas zaskoczył. Warto zajrzeć na parafialny cmentarz, bowiem skrywa on austriacki cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej. Jest on oznaczony numerem 297 i skrywa 106 żołnierzy austro-węgierskich, ośmiu rosyjskich w grobie zbiorowym oraz 71 grobach pojedynczych. Głównym elementem cmentarza jest kamienny pomnik centralny, usytuowany w wysuniętej wnęce. Cieszyć może fakt, że cmentarz wojenny zachowany jest w bardzo dobrym stanie.

1-4) cmentarz wojenny nr 297
kaplica cmentarna
W dalszym etapie, szlak prowadził nas asfaltowymi drogami, na których z racji świątecznego dnia nie roiło się na szczęście od samochodów. Co by przejść ten fragment jak najszybciej warto pokusić się o przytoczenie jednej z legend, bowiem z Czchowem związana była św. Kinga. 
Podanie ludowe mówi, że podczas ucieczki przed Tatarami królowa wraz ze swym orszakiem przejeżdżała przez Czchów. Spragnieni prosili o wodę. Mieszczanie niestety zamiast wodą poczęstowali ich śliwkami. W zamian św. Kinga ukarała miasto, mówiąc, że zawsze w Czchowie będzie brakować wody, natomiast śliwy będą rodzić obficie. Sama natomiast nieopodal miasta pomodliła się i w miejscu tym wytrysło źródełko, które istnieje do dziś.
w tym miejscu nareszcie (choć tylko na chwilę) opuściliśmy drogi asfaltowe
przedwiośnie na Pogórzu Wiśnickim
leśne atrakcje
Pierwszym, poważnym wyzwaniem na szlaku okazało się zdobycie wzniesienia Machulec. Jest to dość charakterystyczna górka ze względu na maszt przekaźnikowy. Szlak prowadzi nieco poniżej wierzchołka, a to co wynikało z mapy i bezpośrednio nas interesowało to fakt, że począwszy od finałowego podejścia, czekała nas przez wiele kilometrów wędrówka wyłącznie lasem. W związku z tym widoczki łowiliśmy głównie w trakcie podejścia wśród najwyżej usytuowanych domostw Czchowa.

Machulec (483 m)
czuć było wiosnę
uroki Pogórza Wiśnickiego
Choć szlak zielony zaliczyć należy do rzadko uczęszczanych to jednak co jakiś czas pojawiały się tabliczkowe drogowskazy. Zasadniczo to pewnie bym o tym nie wspominał, gdyby nie to, że w okolicach Machulca ujrzeliśmy informację, że do Rajbrotu mamy 4 h 30'. Po mniej więcej czterech kolejnych kilometrach, dotarliśmy do przełęczy oddzielającej Machulec od Bukowca i Szpilówki. Choć przełęcz nie jest zbyt odczuwalna to jednak należy zaliczyć to miejsce do charakterystycznych, ponieważ przebiega przez nie lokalna droga łącząca Iwkową z Tymową. Tam również znaleźliśmy tabliczkę z informacją: Rajbrot 4 h 30'. Tymczasem oba miejsca oddziela godzina marszu.

1-3) uroki Pogórza Wiśnickiego
podejście z przełęczy na Bukowiec
wędrówka grzbietem pasma była bardzo przyjemna
Wiele kilometrów leśnej wędrówki może wydawać się lekko monotonne aczkolwiek po zimie spędzonej w mieście nie można wybrzydzać. Paradoksalnie las cały czas się zmieniał, każdy jego skrawek był inny co wynikało chociażby z punktu widzenia oraz kąta padania promieni słonecznych. Po pokonaniu podejścia z przełęczy osiągnęliśmy mało wyczuwalne wzniesienie Bukowca i na dobre wkroczyliśmy w gościnne progi Pasma Szpilówki. Tutaj również atrakcji nie brakuje i nie mam tu na myśli wyłącznie leśnych ostępów. Otóż od przełęczy do szlaku zielonego pieszego dołączył szlak spacerowy o tym samym kolorze. Za Bukowcem skręca on w lewo i doprowadza do pustelni św. Urbana. To tylko 10 minut zejścia, a odkryć można wyjątkowe miejsce.

zielony szlak spacerowy doprowadził nas do pustelni św. Urbana

niepozorne miejsce, które skrywa ciekawą historię
Kapliczka św. Urbana jest jednym z najstarszych i najbardziej znanych zabytków na terenie gminy Iwkowa. Znajduje się ona na miejscu niegdysiejszej pustelni św. Urbana. Kapliczka, mimo iż niewielka (wymiar 4,5 m na 4,5 m), posiada mury o grubości 80 cm z piaskowcowych ciosów osadzonych na glinianej zaprawie. Do pustelni prowadzi półkoliste wejście. W ołtarzyku kapliczki widnieje olejny obraz namalowany na desce przedstawiający św. Urbana papieża.

Wcześniej stała tu drewniana kapliczka, o powstaniu, której krążyła legenda uwieczniona przez ks. Jana Piechotę w gawędzie "O Świętym Urbanie" (pisownia oryginalna):
A kiej Urbanek pomarł, nad jego pustelnią w Iwkowy, ukazała się w nocy wielga jasność, kiej ludzie tamok poszły, uźrały nad pustelnią obraz świętego Urbana i od tego obrazu szła ta jasność. Ludzie wzieny ten obraz i zaniosły go do kościoła w Tymowy, bo w Iwkowy wtedy jeszcze kościoła nie było, ale na drugą noc znowu uźrały jasność, a kiej tamok zaszły, uźrały, że obraz świętego Urbanka, wrócił do Iwkowy i wisi na grabie co stał wedle pustelni. Tak ludzie postawiły tamok taką trójścienną kaplicę z drzewa i do niej wniosły ten obraz. A potem te mularze, co murowały ten pierwszy kościół w Wojakowy, postawiły też murowaną kaplicę dla świętego Urbanka i ten obraz tamok zawiesiły. I ta kaplica stoi w lesie, niedaleko starej drogi jak się idzie do Lipnice.
1-3) w okolicach Szpilówki
znak pomiarowy wieńczy wierzchołek Szpilówki
Po powrocie na grzbiet kontynuowaliśmy spacer w kierunku zachodnim krocząc między kolejnymi zielonymi znaczkami. Z mapy wynikało, że kolejnym szczytem na którym staniemy będzie Szpilówka. Górka mająca 516 m n.p.m. była jednocześnie "dachem" naszej wędrówki. Zwykle najwyższe punkty są doskonałą okazją do odpoczynku, posiłku czy też pamiątkowych zdjęć. Nie może też obyć się bez odpowiedniej celebracji. Tymczasem Szpilówkę ledwo co zauważyliśmy. Trzeba przyznać, iż mieliśmy szczęście, że zlokalizowaliśmy odpowiedni znak pomiarowy. W innym wypadku, Szpilówkę po prostu byśmy minęli, bowiem jest to szczyt, na którym nie ma nic charakterystycznego. Tak właśnie było w 2014 roku natomiast cztery lata później sytuacja uległa diametralnej przemianie, bowiem powstała tutaj wieża widokowa wraz z infrastrukturą turystyczną. Szczerze mówiąc, mam więc niemałą ochotę, aby tutaj powrócić.

zagadkowe obiekty
krzyż powstańców styczniowych
Dłuższy postój poczyniliśmy za to przy krzyżu powstańców styczniowych nieopodal Piekarskiej Góry, która była przed nami jakieś kilkaset metrów. Na niewielkiej leśnej polance wznosi się stary dębowy krzyż, postawiony wedle przekazów w 1864 roku na pamiątkę uczestnictwa okolicznej ludności w powstaniu styczniowym. Powstańcy wznieśli go jako wotum dziękczynne za swoje ocalone życie oraz jako symbol cierpienia i walki o niepodległą Polskę.

1-2) okolice Piekarskiej Góry
Na przykładzie miejsca upamiętniającego powstańców dobrze widać inwestycje w rozwój turystyki gminy Iwkowa. Wiata oraz ławki wręcz kusiły do odpoczynku. W związku z brakiem liści na drzewach można było wręcz zażywać kąpieli słonecznych. Dodatkowo, powstało kilka szlaków spacerowych oraz rowerowych. Przykładowo, przed Szpilówką dołączył do nas czerwony szlak spacerowy. Oba wspominane dziś szlaki znakowane jako biało-kolorowe kwadraty tworzą przyjemne pętelki pokazujące walory krajobrazowe oraz historyczne gminy Iwkowa. W sam raz na niedługi spacer z rodziną.

1-4) w dolinie Piekarskiego Potoku
Za Piekarską Górą rozpoczęliśmy zejście aż w końcu dotarliśmy do szlaku czarnego. Gdybyśmy kontynuowali wędrówkę za zielonymi znakami to poprzez Dominiczną Górę dotarlibyśmy do Rajbrotu skąd również kursują busy w kierunku Bochni oraz Krakowa. Zdecydowanie polecam jednak skręcić w prawo, bowiem szlak czarny doprowadza do Lipnicy Murowanej, w której zagęszczenie zabytków jest jeszcze większe niż w Czchowie.

za nami kilkanaście kilometrów wędrówek przez lasy Pogórza Wiśnickiego
fragment panoramy Lipnicy Murowanej
Nim jednak osiągnęliśmy Lipnicę to definitywnie opuściliśmy sferę lasów, przez co mogliśmy bez żadnego skrępowania cieszyć się bajeczną pogodą. Biorąc pod uwagę, że na koniec czekało nas intensywne zwiedzanie lipnickich skarbów to trzeba przyznać, że wycieczka choć niepozorna to dostarczyła sporej dawki walorów przyrodniczych, zabytkowych oraz historycznych. Mogliśmy się czuć zatem w pełni nasyceni.

kościół św. Leonarda
Zdecydowanie najsłynniejszym obiektem Lipnicy Murowanej jest wpisany w 2003 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO drewniany kościół św. Leonarda z końca XV wieku.
To jeden z najstarszych i najcenniejszych kościołów drewnianych w Małopolsce. Według tradycji zbudowano go w 1141 roku na miejscu pogańskiej gontyny, z której podobno pochodzi tzw. słup Światowida, wspierający z tyłu ołtarz św. Leonarda. Wnętrze kościoła zdobi polichromia z różnych okresów, od końca XV w. do początku XVIII wieku. Prezbiterium zdobią sceny Ukrzyżowania, Ostatniej Wieczerzy i Sądu Ostatecznego.
Co tu dużo pisać, kościół wywiera piorunujące wrażenie. Jest po prostu przepiękny, cudo architektury. Romantyczności dodaje stojący tuż obok dąb oraz liczne mogiły. Warto wspomnieć, że dąb jest wewnątrz pusty, można do niego wejść jak do jaskini. Upływający żywot drzewa stwarza jednak zagrożenie dla świątyni.

Obok znajduje się cmentarz, na którym również znajdziemy kwatery żołnierzy poległych w czasie walk w okresie I wojny światowej. Cmentarz otrzymał numer 299, pochowano tutaj żołnierzy armii rosyjskiej, austro-węgierskiej, a także dwóch żołnierzy Legionów Polskich.

nad kościołem góruje ogromny dąb
tak prezentuje się drzewo wewnątrz
Cmentarz wojenny nr 299
W międzyczasie rozstałem się z Joanną, która musiała wcześniej powrócić do Krakowa. Zwiedzanie Lipnicy czyli prawdziwy deser dzisiejszej wędrówki konsumowałem zatem sam. Warto wiedzieć, że Lipnica Murowana słynie nie tylko ze ślicznego kościoła św. Leonarda. Wizytówką miejscowości są również trzy postacie, wśród których dwie zostały uznane za święte, zaś jedna za błogosławioną. Chodzi oczywiście o św. Szymona z Lipnicy (1435 - 1482), św. Urszulę Ledóchowską (1865 - 1939) oraz bł. Marię Teresę Ledóchowską (1863 - 1922). Poruszając się po zabytkach Lipnicy, poruszałem się tak naprawdę po miejscach nierozerwalnie związanych z tutejszymi świętymi oraz błogosławioną.

miejsce pamięci o żołnierzach AK pomordowanych przez hitlerowców
dwór Ledóchowskich
Jednym z takich miejsc jest dwór Ledóchowskich powstały w 1830 roku. Siedziba słynnej rodziny, w której w latach 1883-86 przebywała św. Urszula Ledóchowska, beatyfikowana w 1983 r. oraz kanonizowana 20 lat później. W obu przypadkach stało się to za sprawą Jana Pawła II. Jej relikwie spoczywają w kościele św. Andrzeja, który niebawem odwiedziłem. Święta Urszula Ledóchowska była założycielką Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego (urszulanki szare). Zajmowała się wychowywaniem dzieci, opieką nad młodzieżą, a także pochylała się nad wszelką biedą i nędzą.

Natomiast błogosławiona Maria Teresa Ledóchowska w Lipnicy przebywała od 1863 do 1885 roku. Została beatyfikowana w 1975 r. przez papieża Pawła VI, a jej relikwie znajdują się w kościele parafialnym. Na parterze budynku znajduje się wystawa poświęcona rodzinie Ledóchowskich.

Na koniec dodam, że idąc do dworu od strony kościoła św. Leonarda natknąłem się również na tablicę pamiątkową poświęconą żołnierzom AK pomordowanym przez hitlerowców. Nie brakowało tam kolejnego przedstawiciela rodziny - Ignacego, generała dywizji. Jak dowiedziałem się z licznych tablic, kult wykracza daleko poza granice Lipnicy oraz całego kraju. Urszula znana jest w Austrii, Finlandii i Włoszech, a Maria Teresa w Afryce i Indiach.

kościół św. Andrzeja Apostoła
wnętrze kościoła św. Andrzeja Apostoła
Następnie przeszedłem pod kościół św. Andrzeja Apostoła, który jest największym z tutejszych kościołów. Powstał za czasów króla Kazimierza Wielkiego, a erygowano go dekretem królewskim w 1363 roku. Kilkukrotnie był niszczony w czasie pożarów oraz działań wojennych.
Do dzisiaj w kościele znajduje się kamienne naczynie, które było pierwotną chrzcielnicą. To właśnie przy nim ochrzczono św. Szymona. W kościele zobaczyć można również cenną figurę Pięknej Madonny z Dzieciątkiem, przed którą Szymon modlił się, gdy zapewne w jego sercu zrodziła się wielka cześć do Matki Jezusa.
W świątyni modlili się też kardynał Wyszyński oraz Jan Paweł II w czasie uroczystości beatyfikacyjnych ku czci bł. Marii Teresy Ledóchowskiej.

święte zgromadzenie
Obok kościoła znajduje się tzw. święte zgromadzenie czyli trzy posągi wykonane w latach 2001-03 ze szlachetnej czerwonej gliny, której złoża znajdują się w Lipnicy Murowanej. Oczywiście po lekturze poprzednich akapitów widniejących postaci przedstawiać już nie muszę. Te współczesne pomniki powstały dla uczczenia Jubileuszowego Roku 2000.

murowana dzwonnica parawanowa
pomnik Władysława Łokietka
kościół św. Szymona z Lipnicy
Kolejnym ważnym obiektem jest kościół św. Szymona z Lipnicy. To właśnie tutaj urodził się święty, bowiem na miejscu jego rodzinnego domu stoi od 1648 r. kościół. Jest to wotum wdzięczności króla Władysława IV za zwycięstwo armii polskiej w 1621 r. nad wojskiem tureckim pod Chocimiem. Jest też wyrazem wdzięczności mieszkańców Lipnicy za wstawiennictwo Szymona przed Bogiem. Uwagę zwraca ponadto dzwonnica będąca jednocześnie bramą wejściową oraz pomnik Władysława Łokietka - założyciela miasta (obecnie wieś, prawa miejskie utracone) Lipnica Murowana w 1326 roku. 

Święty Szymon z Lipnicy kanonizowany został w 2007 roku przez papieża Benedykta XVI. Nim jednak do tego doszło, młody Szymek pobierał pierwsze nauki w szkole parafialnej. Budynek możemy oglądać do dziś. Uczono w niej m. in. czytania, pisania, liczenia, łaciny i ministrantury. Dalszą wiedzę zdobywał już w krakowskiej szkole przy kościele Mariackim, na Akademii Krakowskiej i u Ojców Bernardynów. Po ukończeniu Akademii wstąpił do zakonu Bernardynów. Święty Szymon z Lipnicy był wybitnym kaznodzieją i gorliwym spowiednikiem. Otrzymał nawet tytuł kaznodziei królewskiego. Odznaczał się wielką miłością do bliźniego i Matki Bożej. Dokonując żywota podzielił los tych, którym usługiwał, umierając zarażony tą samą chorobą.

szkoła parafialna, w latach 1400-1642 z Lipnicy pochodziło 47 studentów Akademii Krakowskiej
Na koniec dotarłem na rynek, który przecina droga wojewódzka. Miejsce to może kojarzyć większość osób, ponieważ co roku organizowany jest tu słynny konkurs z palmami w roli głównej. Najdłuższe osiągają zawrotne wymiary przyprawiające o zawrót głowy. W 2019 r. najdłuższa z nich liczyła aż 37,78 m. W pozostałe dni roku również warto tu zaglądnąć chociażby po to by ujrzeć monumentalną figurę św. Szymona postawioną w 1913 roku.
Pomnik jest hołdem i wyrazem czci lipniczan dla największego swego rodaka. Postać wykuta z pińczowskiego piaskowca ukazuje Szymona głoszącego Chrystusową Ewangelię. Podstawę pomnika zdobią godła Polski i Litwy, herb Lipnicy oraz scena ukazująca posługę Szymona wobec ubogich i umierających w czasie zarazy.
figura św. Szymona na lipnickim rynku
Oczekując na busa rozglądnąłem się zatem po rynku oraz przylegających uliczkach. Uwagę przykuło kilka obiektów jak chociażby kino "Łokietek". Chyba nigdy nie widziałem kina w tak małej miejscowości. Trudno jednak znaleźć informację na temat działalności obiektu. Wyjątkowość Lipnicy potwierdza nawet... urząd gminy, posadowiony w budynku stanowiącym część historycznej zabudowy. W sąsiednim budynku o podobnej architekturze urzęduje natomiast wójt, rada gminy oraz urząd stanu cywilnego.

gminny dom kultury oraz kino "Łokietek"
siedziba urzędu gminy
Niesamowite w Lipnicy jest to, że na stosunkowo niewielkiej powierzchni znalazłem mnóstwo interesujących obiektów. Warto podkreślić, że wszystkie miejsca do których zajrzałem znajdują się w promieniu ledwie kilkuset metrów od rynku. Zresztą to i tak nie wszystko, bo nie brak też pomników przyrody. W Lipnicy jest co podziwiać!

1-4) rynek w Lipnicy Murowanej
Dzień upłynął więc przyjemnie, a tego właśnie bardzo potrzebowałem. Niestety, pod koniec spacerowania, pewien akcent popsuł mój nastrój. Ujrzałem na telefonie wiadomość obrazkową od znajomego, choć usuniętego numeru. Zdjęcie przedstawiało cytat, który namalowany został na schodach przy ul. Tatrzańskiej w Krakowie. Znajdują się tam pełne uroku kolorowe schody, gdzie na każdym progu (jest ich kilkadziesiąt) można przeczytać cytaty znanych osób oraz fikcyjnych postaci. Są to myśli, które w większości skłaniają do refleksji nad życiem. W wiadomości przekazano mi cytat Gabriela Garcii Marqueza: "nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło". Z perspektywy czasu należy uznać, że płynie z tych słów mądrość i dojrzałość. Stosowanie tego w praktyce do łatwych nie należy. Do takiej postawy należy jednak dojrzeć, tymczasem w trakcie wycieczki byłem w takim stanie, że cytat wywołał u mnie ogromną złość i zdenerwowanie. Zakończenie dnia okazało się zatem niespodziewane aczkolwiek nie zmienia to faktu, że na Pogórzu Wiśnickim odkryliśmy wiele uroków. To był dobrze spędzony dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania =)