Pasmo: Beskid Wyspowy/Makowski (sprawa dyskusyjna)
Cel: Celebrowanie wakacji w Beskidach
Trasa: Lubień
Kamionka (620 m)
Przełęcz Weska (734 m)
Patryja (763 m)
grzbiet Łysiny
Lubomir (904 m)
Łysina (891 m)
Schronisko PTTK na Kudłaczach (731 m)
Przełęcz Granice (575 m)
Poręba









Długość trasy: 19,3 km
Pogoda: wakacyjna
Widoczność: dobra
Widoczność: dobra
Późny wyjazd z Krakowa nie był do końca moim celowym zamierzeniem. Szczerze mówiąc, zmusiła mnie do tego główna atrakcja dzisiejszej wędrówki. Otóż na wierzchołku Lubomira znajduje się obserwatorium astronomiczne, które raz na jakiś czas jest udostępnione do zwiedzania. Specjalnie więc wybrałem niedzielę na realizację wycieczki co by zaspokoić swą ciekawość i odkryć rarytasy, które skrywa w sobie ta słynna placówka naukowa. Astronomią się niezbyt interesuję aczkolwiek zawsze uwielbiam posłuchać ludzi z pasją i to niezależnie od tego czy współgra ona z moimi zainteresowaniami.
Logistycznie, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Mapa kupiona, trasa opracowana, dojazd sprawdzony. Pozostało tylko sprawdzić godziny wejścia do obserwatorium. Tutaj przeżyłem małe zaskoczenie, bowiem okazało się, że pierwsze jest dopiero o godzinie 14:00. Uznałem więc, że nie ma sensu jechać o świcie, bowiem wiązałoby się to z długim oczekiwaniem na szczycie. Po spokojnym śniadaniu ruszyłem zatem na Dworzec Główny i wsiadłem w busa do Lubnia. Nie ukrywam, że wyjazd górski o godzinie 10:00 to dziwne uczucie. Pogoda jednak dopisywała, toteż szykował się niezmiernie ciepły i przyjemny dzionek. Po godzinie jazdy zameldowałem się w punkcie startu i od razu powitały mnie przeurocze krajobrazy.
Raba |
Warto odnotować, że z Lubnia szlaki wybiegają w trzech kierunkach. Możemy więc wybrać wariant czarny i zaatakować Szczebel (977 m) albo też obrać trasę za znakami żółtymi, które w kierunku zachodnim wyprowadzają na Zembalową (859 m), zaś w północno-wschodnim prowadzą ku grzbietowi Łysiny i Lubomira. Nie jest to oblegany szlak, toteż mogłem mieć pewność, że nawet w wakacyjną niedzielę nie zastanę na nim tłumów. Biorąc pod uwagę, że ledwie kilkadziesiąt kilometrów ode mnie znajduje się milionowa metropolia, mogłem być z tego faktu zadowolony. Cały dzień pośród beskidzkich łąk i lasów, właśnie dla takich chwil się żyje!
Już początek szlaku zwiastuje obfitość górskiej ambrozji jaka na nas tu czeka. Po przekroczeniu Raby, droga szybko opuszcza zabudowania Lubnia, toteż cywilizację zostawiamy za sobą w dole. Po kilkunastu minutach marszu możemy cieszyć się już kwitnącą, pachnącą i prawdziwą zielenią. Z racji, że sporymi fragmentami szlak prowadzi skrajem łąk, mamy tu okazję podziwiać szereg widoków na Beskid Wyspowy, Makowski oraz Gorce. Niewątpliwie, pierwszym szczytem, który wpada oka jest tu Szczebel i to on w początkowej fazie podejścia, spijał całe zainteresowanie płynące z mego aparatu.
Szczebel (977 m) |
Zielona magia! Czy czujecie czystą energię płynącą z tych krajobrazów? Po takim szlaku aż chce się wędrować! Co chwila więc przystawałem i zapełniałem aparat kolejnymi ujęciami. Co więcej, ten wariant wejścia na Lubomir jest godny polecenia zarówno dla rodzin z dziećmi jak również dla mniej wprawnych turystów. Otóż odcinek od Lubnia do głównego grzbietu to nieco ponad 10 km, toteż pokonane przewyższenie rozkłada się dość równomiernie. W efekcie, nie napotkamy tutaj stromizn znanych chociażby z niektórych "piramid" Beskidu Wyspowego. Pozostaje więc łykać kolejne kilometry i cieszyć się soczystymi widokami.