9 maja 2012

Matura ustna z języka polskiego

Co wspólnego może mieć prezentacja maturalna z podróżniczymi retrospekcjami? Jak się okazuje – bardzo wiele. Nie zgadniecie bowiem jaki sobie wybrałem temat prezentacji. Burza mózgów zapewne trwa, toteż zdradzę, że dobrze myślicie:

Motyw gór w literaturze i malarstwie XIX i XX wieku.
Przedstaw temat, analizując wybrane dzieła literackie i malarskie.

Oczywiście wybór był prosty, ponieważ najlepiej zabrać się za coś co jest poniekąd związane z zainteresowaniami. Pamiętam dokładnie swoją radość podczas natrafienia na motyw gór w spisie ponad 100 tematów. Ponadto dowieść mogę o kolejnym atucie. Otóż do zrealizowania powyższego tematu wykorzystałem kilka wierszy oraz obrazów, toteż (nie)przeczytanie kilku podstawowych lektur absolutnie nie czyniło mi żadnej szkody.

Karuzela ruszyła z końcem marca, bowiem wtedy mijał termin oddania bibliografii. Muszę przyznać, że napisałem ją w ostatniej chwili, toteż nie do końca odpowiednio dobrałem dzieła, mimo, że spędziłem dobre pół dnia w czytelni głównej WBP.

Ogólnie rzecz biorąc, wiąże się z tym ciekawa historia, gdyż na 30 marca 2012 r. wezwała mnie Wojskowa Komisja Uzupełnień – dokładniej rzecz biorąc na godzinę 8:00. Jednocześnie o godzinie 7:30 rozpoczynał się język polski. Nie muszę oczywiście przypominać, że nie oddanie bibliografii wiązałoby się z nie przystąpieniem do egzaminu. Być może czas nie był tu tak straszny jak odległość. Czekało mnie pokonanie niezwykle podłużnego i wąskiego kąta ostrego. Dokładniej rzecz ujmując: Mistrzejowice – Krzemionki – Prądnik Czerwony. W szkole podpisałem stosowne papiery poza kolejnością, przez co od razu mogłem popędzić na komisję. Gdy znalazłem się na miejscu, dostałem odpowiednią ankietę do wypełnienia. Wtem okazało się, że mając przy sobie wszystkie dokumenty, w domu pozostawiłem dowód osobisty. Cóż za pech i ironia! Gdy odzyskałem zgubę i powróciłem do korytarza wypełnionego przyszłymi wojskowymi, komisja zarzuciła mi w żartach próbę dezercji. Na szczęście później wszystko już przebiegło spokojnie. Wróćmy jednak do tytułowego tematu.

Minął miesiąc. Zrobiło się jakby cieplej, długi weekend za pasem. Hm, wypadałoby w końcu napisać tą prezentację. A zatem kolejne wizyty w bibliotece i gdy wydawało się, że już wszystko przygotowane, zabrakło najważniejszego – chęci. Początek jest zawsze najtrudniejszy. Po kilku następnych dniach mogłem odtrąbić sukces – z wielką ulgą.

Zawarłem w prezentacji kilka Sonetów Krymskich Adama Mickiewicza, poezję Kazimierza Tetmajera oraz Adama Asnyka. Obrazów przygotowałem aż pięć. Cmentarz w Górach Wojciecha Gersona, Podróżnik po morzu chmur C.D. Friedricha, Wiatr halny S. Witkiewicza, Giewont A. Kotsisa oraz mój faworyt:

Giewont o zachodzie Słońca Leona Wyczółkowskiego
Długi weekend upłynął – rzecz jasna – bardzo szybko. Minęła matura z polskiego i matematyki. Nastał zatem czas uczenia się prezentacji na pamięć. Czytając tekst ze stoperem okazało się, że napisałem… za dużo. Po odpowiednim skróceniu, przystąpiłem do akcji. Muszę przyznać, iż z całości najbardziej podoba mi się wstęp, bowiem nie był on oparty na żadnych opracowaniach. Po prostu był to mój tekst i tylko mój.

"Góry – z geograficznego punktu widzenia: wypukła forma ukształtowania terenu. Na konkretne pasma górskie składają się: doliny, grzbiety, szczyty. Do tych urzekających krajobrazów dodać możemy też jeziora, łąki, turnie. Ta niebanalna mieszanka od lat przyciąga turystów pragnących poznać jej piękno. Mam tu na myśli przede wszystkim widoki. Nie ma większej nagrody za zdobycie szczytu niż majestatyczne pejzaże, w których można się po prostu zakochać. To właśnie one najbardziej zachwycają i sprawiają, że człowiek zapomina o całym poświęconym wysiłku. Panoramy to jednak nie wszystko. Góry są wspaniałym miejscem do kontemplacji. Z reguły znajdziemy w nich ciszę i spokój, a więc idealne warunki do przemyśleń. Swoim doświadczeniem mogę poręczyć, iż każda wędrówka pozwala oderwać się od rzeczywistości i zapomnieć o problemach przez co człowiek choć na tych kilka godzin staje się w pełni wolny i szczęśliwy. Jak widać, góry fascynują – przez co wielu pisarzy oraz artystów uczyniło je motywem przewodnim swoim dzieł."

Reszta nie nadaje się już do szerszej publikacji. Nastał dzień sądu. Opuściłem progi domu o kilkanaście minut za późno. Miało to znaczenie w trakcie dojazdu. W pewnej chwili, widzę przed sobą kilka wagonów tramwajowych. Coś się musiało stać. To karetka, która stała na torowisku przy Hali Targowej. Na szczęście po chwili zjechała na chodnik. Nie da się jednak ukryć, że obleciał mnie mrożący krew w żyłach strach. W efekcie zjawiłem się pod salą o 15:50. Nagle, sparaliżował mnie stres przez co nie mogłem zrobić żadnego kroku. Na rozluźnienie… przeczytałem prezentację jeszcze raz.

Z kilkuminutowym opóźnieniem wchodzę do środka. Pod ścianą siedzą dwie panie egzaminatorki. Za nimi widniało okno, przez które przebłyskiwała bujna zieleń, śpiewały ptaki. Prawie jak w górach!

Siadam i zaczynam mówić. Mówię sobie i mówię, aż odniosłem wrażenie, że chyba najgorsze już za mną. Okazało się, że moja oracja trwała niemal 20 minut. Nie licząc kilku zająknięć było naprawdę OK. W całym egzaminie, najgorsze są oczywiście późniejsze pytania. Nie poradziłem sobie z nimi za dobrze. Początkowo, zostałem zapytany o romantyczne widzenie natury, jakies konwencje itp. – nie pamiętam już dokładnie. W drugim pytaniu zaś, poproszony zostałem o porównanie Wiatru halnego z Melodią Mgieł Nocnych Tetmajera. To było już prostsze jednakże do miana wyczerpujących odpowiedzi nawet się nie zbliżyłem. Na szczęście egzaminatorka była bardzo miła przez co podpowiadała i naprowadzała na właściwe tory.

Po egzaminie mogłem już tylko usiąść na ławce i odetchnąć. Przede mną widniało widmo dwóch godzin oczekiwania bowiem wyniki ogłaszane były zbiorowo. Moim zdaniem, uczeń powinien poznać swój wynik już kilka minut po egzaminie. U nas jednak na to nie wpadli przez co jedna z koleżanek musiała spędzić w szkole aż 5 h. Wyrok ogłoszono na kilka minut przed 19:00. Zdałem! Wynik 13 punktów nie robi wrażenia jednakże poczucie, iż cały trud nie poszedł na marne jest zaprawdę cenne.

Cmentarz w Górach Wojciecha Gersona
Giewont A. Kotsisa
Wiatr halny S. Witkiewicza
Podróżnik po morzu chmur C.D. Friedricha

6 komentarzy:

  1. A to ci dopiero! Pozdrawiam - młodsza koleżanka z IV LO, z takim samym tematem prezentacji, która właśnie szuka pomysłu co wpisać w bibliografię, bo za kilka dni trzeba oddać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę, cóż za zbieg okoliczności! Przed prawie rokiem opuściłem bramy czwórki i co jakiś czas wracam tam wspomnieniami nie mówiąc już o swoistej tęsknocie i myślach typu: jak szybko to minęło! Jeśli chcesz to możesz napisać do mnie na maila, a wtedy podrzucę Ci swą bibliografię przedmiotową. Pamiętam, jak szukałem do niej książek przez wiele godzin w czytelni Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Przy okazji - do ręki - wpadały również inne książki krajoznawcze... i tak minęło wiele dni w przyjemnych klimatach!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba już nie będzie potrzebna, bo wczoraj dokończyłam, ale wielkie dzięki za chęci ;) Już odliczam dni do zakończenia szkoły, ale wydaje mi się, że za jakiś czas też zacznę nieco tęsknić a na studiach mówić, jak to w liceum było łatwo i przyjemnie (no może przyjemnie nie zawsze...^^). Swoją drogą: mogę zapytać czy teraz studiujesz i na jakim kierunku? Może mi to pomoże w jakiś sposób w decyzji, co wybrać :)

    PS. Chętnie podepnę się pod jakiś wyjazd! Nawet - co teraz też mi się wydaje ciekawym zbiegiem okoliczności - na Orlej wtedy byłam ze znajomym znajomego, który jak sie okazało, też skończył IV!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co? W liceum to było łatwo i przyjemnie ;).

    Wybór liceum niejako zmusza do podjęcia studiów. Wywodzę się z klasy "C" (mat-geo) przez co los posłał mnie na Górnictwo i Geologię Wydziału Wiertnictwa, Nafty i Gazu AGH. Jeżeli uczysz się w klasie humanistycznej to raczej Ci nie będę mógł pomóc natomiast w przeciwnym wypadku - to o AGH mogę już niemało opowiedzieć :)

    Życzę też powodzenia na maturze i być może nasze szlaki zejdą się w wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. To poproszę o coś więcej na temat górnictwa i geologii (czym się tam najwiecej zajmujecie i czy sadzisz że są duże nadzieje na znalezienie potem pracy w tym kierunku? itp.), bo od jakiegos czasu zastanwiam się własnie nad tym kierunkiem i paroma innymi: geofizyką, inżynierią środowiska, materiałową, biomedyczną... Tak, tez jestem z mat-geo! Jeśli uczył cię pan Jaszczuk, to wiesz, jak wspanialego mam wychowawcę;)

    Póki co nie dziękuję, podziękuję po 16 maja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po kilku latach mogę stwierdzić, że górnictwo i geologia to jeden z najgorszych wyborów jakich dokonałem w życiu. Ale może Tobie powiodło się lepiej? ;)

      Usuń

Zapraszam do komentowania =)