11 sierpnia 2013

Rowerem po Jurze (Brama Krakowska + D. Mnikowska)

Wakacyjne przygody układały się wyśmienicie. Nie brakowało Tatr, Beskidów ani też wypraw w bliższe okolice Krakowa. Dodatkowo, ostatnie wyprawy przybrały schemat przeplatanki między górami a Jurą Krakowsko-Częstochowską. Skoro zatem ostatnio delektowałem się Beskidem Wyspowym to dziś powróciliśmy do odkrywania uroków szeroko pojętych zachodnich przedmieść Krakowa. Zmieniła się jednak forma odkrywania, bowiem dziś zamiast wyprawy pieszej zaserwowaliśmy sobie przejażdżkę rowerową.

Region: tereny na zachód od Kryspinowa

TrasaKryspinów (skrzyżowanie DW nr 774 i DW nr 780) - Piekary Skałki Piekarskie  Ściejowice Jeziorzany Grotowa Dąbrowa Szlachecka - Wołowice (dawny dwór Biernatów) - Zagacie - Podlas Wyźrał - Kaszów - Mników Dolina Mnikowska droga Mników-Baczyn - Padana Góra Kamienna Góra - Morawica

Długość trasy: około 35 km

Pogoda: bardzo dobra

Widoczność: bardzo dobra

Jakkolwiek oboje pokochaliśmy długie spacery tak i miłość do dwóch kółek nie była nam obca. Niemal rok temu (w sierpniu 2012 r.) odbyliśmy chyba naszą najpiękniejszą rowerową wycieczkę. Przemierzanie Ojcowskiego Parku Narodowego oraz Dolinek Podkrakowskich zaowocowało całym dniem przygód, kilkudziesięcioma przejechanymi kilometrami oraz równie wielką ilością pamiątkowych fotografii. 

Dziś natomiast postanowiliśmy wykorzystać słoneczną niedzielę na łowy następnych wrażeń. Miał to być pierwszy etap dłuższego cyklu odkrywania okolic Krakowa na rowerze. Otóż stałem się szczęśliwym posiadaczem przewodnika rowerowego pt. "Rekreacyjne trasy rowerowe okolic Krakowa" wydawnictwa Compass. Otóż w jego wnętrzu można znaleźć propozycje aż osiemnastu wycieczek. Każda trasa jest szczegółowo opisana, toteż znajdziemy tu omówienie najważniejszych atrakcji, kilometraż, opisy newralgicznych momentów, profile wysokościowe oraz mapki z zaznaczoną trasą. Ta mała, lekka i poręczna książeczka wyzwoliła w nas mnóstwo marzeń i planów, bowiem chcieliśmy zakosztować wszystkich przewodnikowych propozycji. W związku z tym trasa nr 1 zawiodła nas na zachód od Kryspinowa. W planach mieliśmy ponad 40-kilometrową pętelkę po jednych z najbardziej na południe wysuniętych zakamarków Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej.

Mając przewodnik w ręku wyruszyliśmy zatem z Kryspinowa, do którego dotrzeć można najbardziej popularną, krakowską trasą rowerową prowadzącą po wale Wisły. Można też skorzystać z autobusów aglomeracyjnych wyruszających z Salwatora. Jest to o tyle korzystne, gdyż na rower nie trzeba kupować dodatkowego biletu. Poza tym fajnie jest oszczędzić trochę sił, które w końcowym efekcie spożytkować można na dotarcie w jeszcze odleglejsze tereny. 

Ruszyliśmy. Twarzami wystawionymi ku Słońcu pędziliśmy w stronę Piekar, boczną i wąską dróżką, którą z rzadka odwiedzały samochody. Cieszyliśmy się na myśl o tej wycieczce, a teraz już od pierwszych kilometrów cieszyliśmy się w jeszcze większym stopniu. Autorzy przewodnika tak skonstruowali trasy, aby atrakcji nie brakowało, toteż już na trzecim kilometrze zatrzymaliśmy się, gdyż zachwycił nas widok na okolice. Zarówno za nami jak i przed nami wyłoniły się jedne z najsłynniejszych krakowskich klasztorów. 

droga, którą przyjechaliśmy od Piekar, a w oddali...
widok na bielański klasztor
Opactwo Benedyktynów w Tyńcu
Oprócz zabytków klasztornych, które skupiły niemal całą naszą uwagę, wjechaliśmy w obszar o bardzo interesującej budowie geologicznej. Otóż Wisła między Piekarami, a Tyńcem tworzy tutaj przełom zwany Bramą Tyniecką. Co ciekawe, nie powstał on wskutek wcinania się Wisły w wapienne wzniesienia. Wytłumaczenie jest o wiele prostsze. Otóż rzeka sama tędy popłynęła wykorzystując istniejące zapadlisko.

Przez następne dwa kilometry szlak prowadził nas ścieżkami wzdłuż najdłuższej rzeki Polski. Obszar ten jest niezwykle charakterystyczny, bowiem obfituje w jurajskie skałki o wysokości nawet kilkudziesięciu metrów. Obszar ten ma nawet swą oficjalną nazwę. Pedałowaliśmy teraz wśród Skałek Piekarskich, które wznoszą się między Piekarami a Jeziorzanami, tworząc wyraźne dominaty w nadwiślańskim krajobrazie. Tak jak mogliśmy przeczytać na tablicy dydaktycznej w Piekarach, mało kto tu zagląda, gdyż skałki te oddzielone są od tradycyjnych tras i sieci jurajskich szlaków mało atrakcyjnym turystycznie Obniżeniem Cholerzyńskim. Z drugiej strony natomiast izolacja powstała wskutek likwidacji promu na Wiśle, dzięki któremu liczni turyści odwiedzający Opactwo w Tyńcu mogliby się tu wybrać na dłuższy spacer.

1-3) uroki przejażdżki przez Skałki Piekarskie

Skałki Piekarskie oferują doskonałe doznania widokowe. Na poszczególne skałki można spróbować się wdrapać choć nie jest to konieczne. Już z poziomu piaszczystych ścieżek, które miejscami mogą być dla rowerzystów uciążliwe roztaczają się cudne krajobrazy na Dolinę Wisły i okoliczne wzgórza.

Skały te powstały ze szczątków mikroskopijnych organizmów - bakterii i sinic, które w płytkim morzu budowały coś na kształt rafy. Wchodzimy zatem w sferę geologii i tu na chwilę zostaniemy. Otóż jest to miejsce wyjątkowe ze względu na pewną geologiczną ciekawostkę, o której mało kto ma pojęcie. Co by jednak dobrze zrozumieć temat, zastosujmy metodę od ogółu do szczegółu. Rzecz tyczyć się będzie wapieni, które są chyba najbardziej popularną skałą w Krakowie i w jego okolicach. Wystarczy przytoczyć chociażby Wzgórze Wawelskie oraz całą Jurę Krakowsko-Częstochowską. Wapień wapieniowi jednak nierówny, toteż wyróżniamy kilka ich rodzajów. Mamy więc wapień skalisty, który nie posiada charakterystycznych warstw dostrzegalnych gołym okiem. Dlaczego nie ma tych warstw? Bowiem powstawał on z nagromadzenia szczątków osiadłych organizmów tworzących coś na kształt kopca. W efekcie formacja narastała we wszystkich kierunkach niczym kalafior. Ich cechą charakterystyczną jest również to, że są odporne przez co to one budują piękne wapienne formy skałkowe w okolicach Krakowa. Ponadto są dość podatne na krasowienie. Tyle o skalistym, czas na drugi rodzaj wapienia, który występował w morzu pomiędzy naszymi "kalafiorami". Dziś formacja ta nosi nazwę wapienia uławiconego, w którym dla odmiany możemy dojrzeć wyraźne warstwowanie. Występują w nim buły (konkrecje) czyli bochenkowate nagromadzenia minerałów. Te cechy sprawiają, że wapień uławicony jest wyraźnie odróżnialny od skalistego. A teraz meritum: w pierwszej mijanej ścianie (szerokiej na kilkadziesiąt metrów) możemy podziwiać te dwa typy wapieni jurajskich oraz przyjrzeć się jak wygląda miejsce ich styku. Czy jesteście zawiedzeni ciekawostką? Prawdopodobnie tak ale zwróćmy uwagę, iż jest to tylko jedno z dwóch miejsc w całej Polsce (!) gdzie możemy spotkać taką sytuację. 


1-4) uroki Skałek Piekarskich
Ale to nie koniec atrakcji! Jak na jurajskie skały przystało można zabawić się w poszukiwanie skamieniałości. Nie jest to prosta sprawa ale gdy już coś się znajdzie to radocha jest ogromna. A co można "złowić"? Chociażby gąbki i ramienionogi, a także małże, ślimaki, amonity, a nawet kraby. Miłośnicy mocniejszych wrażeń również znajdą tu coś dla siebie, bowiem w naszej wyjątkowej skałce znajduje się sztolnia, do której można wejść. Polecam zatem wziąć latarkę i spróbować się zagłębić we wnętrzności skały. Skąd się tam wzięła? Otóż sztolnia wykorzystywana była jako magazyn piwa dla pobliskiego browaru. Możemy tam odnaleźć mnóstwo skarbów geologicznych w postaci konkrecji. Szczęściarze trafią natomiast na konkrecję z geodą w środku - to dopiero rarytas! Polecam każdemu miłośnikowi geologii! 

Tak oto mijaliśmy kolejne skałki, wśród których kilka ma swoje osobne nazwy jak np. Okrążek czy też Kozierówka. Później ścieżka wyprowadziła nas z powrotem na wał, którym poruszaliśmy się jednak tylko przez chwilkę. Mniej więcej na wysokości wzniesienia Grodzisko znajdującego się po drugiej stronie Wisły zjechaliśmy z wału do Ściejowic. Ogółem od Piekar aż po Grotową poruszaliśmy się niebieskim szlakiem rowerowym (Wiślanym Szlakiem Rowerowym prowadzącym aż do Zalewu Skowronek nieopodal Alwerni), który jednak w obliczu mało leśnego krajobrazu był słabo oznakowany. Ponadto, mapy z 2017 r. nie uwzględniają już tego szlaku zupełnie tak jakby został skasowany. Na szczęście w naszym przewodniku mieliśmy mapkę trasy w skali 1:55 000, toteż nic nie mogło nam umknąć. 

miejscami ścieżka była zarośnięta bądź mocno piaszczysta 
Kozierówka - ostatnia ze Skałek Piekarskich
ostatnie zbliżenie na Opactwo w Tyńcu
ostatni rzut oka na przepiękną okolicę
nie zbaczając z wału dojechaliśmy byśmy do Skawiny...
...której charakterystycznym punktem są trzy kominy elektrowni
Kolejne kilometry biegły przez podkrakowskie wioski. W Jeziorzanach zanotowaliśmy kolejny postój, ponieważ naszą uwagę zwróciła kolejna wapienna skałka. O ile Skałki Piekarskie były wkomponowane w przyrodę, o tyle tutaj to zabudowania stanowiły sąsiedztwo charakterystycznej formacji. Nie można jej przegapić, bowiem jej wysokość sięga aż 20 metrów. 

skałka w Jeziorzanach
wiejskie krajobrazy umilały spokojną podróż
nie brakowało punktów widokowych, z których podziwialiśmy Beskidy
W Grotowej opuściliśmy niebieski szlak rowerowy i przesiedliśmy się na czerwono znakowany szlak rowerowy "Bocianich Gniazd", który był moim planem na najbliższą wycieczkę rowerową. Jest to 16-kilometrowa pętla po miejscowościach gminy Czernichów. Nasz przewodnik prowadził częściowo szlakiem, a częściowo bocznymi drogami. Ważne jednak, że były to arterie o znikomym ruchu samochodowym. Kilometry leciały teraz szybciej, gdyż poruszaliśmy się po mniej atrakcyjnym z punktu widzenia turystycznego Obniżeniu Cholerzyńskim (jedna ze składowych Bramy Krakowskiej). Dominują tutaj nie skałki wapienne i lasy lecz liczne wsie i tereny rolnicze. Nie oznaczało to jednak braku widoków. W związku z "łysymi" terenami mogliśmy się wpatrywać na wzniesienia Garbu Tenczyńskiego, który ostatnio tak często wspólnie odwiedzaliśmy. Horyzont zamykał więc albo wał Beskidów na południu albo też leśny grzbiet Garbu na północy. Ten fragment Bramy Krakowskiej jest więc w sam raz na przejażdżkę rowerową.

Duże nasłonecznienie dało o sobie znać, toteż w pobliżu Mnikowa zatrzymaliśmy się w przydrożnym sklepie. Oboje potrzebowaliśmy uzupełnienia płynów. Ten moment okazał się preludium przed wizytą w Dolinie Mnikowskiej. Tym samym zostawiliśmy za sobą Obniżenie Cholerzyńskie i wkroczyliśmy w Garb Tenczyński. 

1-2) w Dolinie Mnikowskiej
W 1963 r. utworzono tu rezerwat przyrody w celu zachowania malowniczego wąwozu skalnego z licznymi osobliwościami przyrody nieożywionej. Chroni też ostoje rzadkich i cennych w skali kraju gatunków flory oraz fauny bezkręgowców. 
W rezerwacie wyróżnia się kilka typów krajobrazu. Pierwszy reprezentuje pozbawiona lasu część wąwozu z udziałem łąk, muraw i zarośli kserotermicznych porastających wychodnie skalne i zbocza doliny. Rozwinęły się one pod wpływem wielowiekowej gospodarki rolniczej, dzięki której rezerwat posiada wysokie walory estetyczne oraz bardzo dużą różnorodność biologiczną. Utrzymanie tych walorów wymaga systematycznego stosowania różnorodnych form i metod ochrony aktywnej. Kulturowym elementem krajobrazu o wartości zabytkowej jest ołtarz z obrazem Matki Bożej namalowanym na skale. Są nimi również krzyż na szczycie skały oraz stacje drogi krzyżowej. Naturalny krajobraz leśny zajmuje południowo-wschodnią i północną część rezerwatu. Zbocza wąwozu porastają lasy grądowe, które od czasu utworzenia rezerwatu ulegają stałemu przekształceniu w kierunku lasów naturalnych. 
1-2) Matka Boska Skalska w Dolinie Mnikowskiej
Jakkolwiek Dolina Mnikowska jest jedną z co najmniej kilkunastu dolinek jurajskich w okolicach Krakowa tak tylko ta jedna może poszczycić się tego rodzaju atrakcją. Kilkumetrowej wysokości wizerunek Matki Bożej zwanej przez mieszkańców Mnikowa Skalską jest niewątpliwie perłą Doliny Mnikowskiej. Można więc uznać, że tu bije serce doliny i jest to jednocześnie idealne miejsce na dłuższy popas. Liczne ławki i cień nielicznych drzew dają wyborne schronienie przed upałem. Zresztą dolinka ma tylko 2 km długości więc warto się tu zatrzymać co by nie przejechać tego urokliwego zakątka w przeciągu kilku minut. 
Jak podają źródła, pierwotny obraz został namalowany przez znanego malarza - taternika Walerego Eliasza Radzikowskiego w roku 1863.
Jak głosi legenda, do namalowania obrazu doszło z inicjatywy hrabiny Potockiej, zamieszkującej w niedalekich Krzeszowicach, która w obliczu ciężkiej choroby swojej córeczki, gorąco prosiła Boga o jej wyzdrowienie. Wówczas we śnie trzykrotnie ukazała jej się skała z wizerunkiem Matki Bożej. Kiedy córka Potockiej wyzdrowiała, szczęśliwa kobieta długo poszukiwała wyśnionej skały, aż wreszcie znalazła ją w Dolinie Mnikowskiej. Poprosiła znanego malarza o namalowanie wizerunku Maryi. 
Inna legenda o obrazie sięga czasów powstania styczniowego. Kilkoro powstańców szukając schronienia przed rosyjskimi prześladowcami trafiło do Doliny Mnikowskiej. Kiedy zrozpaczeni nie mogli znaleźć ukrycia, z pomocą przyszła im kobieta, wskazując jaskinię skalną. Gdy zorientowali się, iż niebezpieczeństwo minęło, chcąc podziękować nieznajomej zaczęli jej szukać, jednakże ona zniknęła. Domyślili się, iż ocaliła ich Matka Boska. Z wdzięczności kazali wymalować jej wizerunek w miejscu swojego ocalenia.
Tyle głoszą legendy. Wiadomo natomiast, iż Walery Eliasz Radzikowski był związany z powstaniem styczniowym. Prawdopodobnym jest tu fakt, że chciał on stworzyć bezpieczne miejsce modlitwy za ojczyznę w czasach niewoli.

Inny fakt związany z obrazem Matki Bożej Skalskiej tyczy się dnia 27 kwietnia 1952 r. kiedy to młody kapłan Karol Wojtyła udał się na wycieczkę pieszą za miasto. Trasa wiodła przez Sikornik, Bielany, Kryspinów, aż do Mnikowa. Około godz. 15:00 wędrowiec stanął u stóp Matki Bożej Skalskiej. Wraz z przybyłą grupą okolicznych pielgrzymów odmówił nieszpory niedzielne. 

1-2) uroki Doliny Mnikowskiej
Przez Dolinę Mnikowską przebiega niebieski szlak pieszy, który dalej prowadzi do Wąwozu Półrzeczki. Jest to jednak miejsce nieodpowiednie dla posiadaczy typowo turystycznych modeli rowerów, toteż nasz przewodnik pokierował nas boczną drogą. Do szlaku niebieskiego powróciliśmy w okolicach autostrady A4 co kosztowało nas sporo potu, bowiem droga wiodła pod górę. Nagrodą za to były dalekie widoki aż po Beskidy.

1-4) rozległe widoki z okolic Padanej Góry
Drogą biegnącą wzdłuż autostrady mieliśmy zjechać do Morawicy. Jako, że szeroki asfalt wiódł przyjemnie w dół to mocno się rozpędziliśmy. To niestety doprowadziło nieomal do tragedii. W pewnej chwili wstęga asfaltu nagle się urwała przekształcając się w mocno kamienistą drogę. Niestety gdy to zauważyliśmy to było już za późno by wyhamować. Z ogromnym impetem wpadliśmy na nierówne podłoże i tracąc całkowicie kontrolę nad jednośladem, każde z nas zaliczyło bolesny upadek. Nie obyło się bez zadrapań, krwi i płaczu. Co gorsza, nie mieliśmy przy sobie żadnej apteczki pierwszej pomocy, a najbardziej pokiereszowana tym zdarzeniem została Ju. Jedyne co mieliśmy to woda i chusteczki. Jakby tego było mało to odezwały się we mnie zupełnie niespodziewane problemy jelitowo-żołądkowe przez co zamiast opatrywać dziewczynę to musiałem uciec za potrzebą, gdzie mocno mnie przeczołgało. Gdy powróciłem to wydawało się, że oboje mamy już najgorsze za sobą. Pozostało więc dotrzeć do Morawicy, z której kursuje autobus aglomeracyjny do centrum Krakowa. Tam czekała na nas koleżanka Ju, do której zwróciliśmy się o pomoc. Przybyła autem wraz z odpowiednimi medykamentami. Rower Ju powędrował do bagażnika, a poszkodowana została bezpiecznie odwieziona. Przyznam, że ciężko było się rozstawać w takich okolicznościach.  

Pewną ironią losu jest fakt, że do tego zdarzenia doszło w rejonie Padanej Góry. Rzeczywiście, padliśmy tam oboje tak mocno, że skutki odczuwaliśmy przez wiele kolejnych dni. Abstrahując od niefortunnego zakończenia, stwierdzić należy, że okolice Krakowa są doskonałe nie tylko na piesze wędrówki ale również na rowerowe wycieczki. Potencjał krajobrazowy tych okolic jest potężny i zachęcam każdego do ich odkrywania.

Zapewne nim znowu wsiądziemy razem na rower to upłynie sporo wody w Wiśle aczkolwiek najważniejsze, że choć nie wróciliśmy cali to jednak żywi. A przewodnik rowerowy i jego pozostałych 17 tras z pewnością nam nie uciekną. Grunt to wyciągnąć odpowiednie wnioski i się nie zniechęcać. Jeszcze tyle mamy do odkrycia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania =)