3 sierpnia 2013

Tatry Wysokie (Dolina Młynicka)

Podczas wakacji w 2013 roku wszystko układało się wyśmienicie. Odkrywaliśmy nowe szlaki, miejsca oraz doliny jak również zdobywaliśmy przepiękne i widokowe wierzchołki. Niewątpliwie, przeżywaliśmy tatrzański sen, bowiem najpierw poznaliśmy najpiękniejsze zakątki Tatr Bielskich, a następnie przemierzyliśmy nieznane ścieżki w Tatrach Zachodnich. Zachowując prawo serii, nastała pora na Tatry Wysokie, w których miałem do załatania jedną - ogromną wręcz - białą plamę. Były nią dwie doliny (Furkotna i Młynicka), które przedzielone są granią Soliska. Łączy je prześliczna pętla znakowana na żółto, którą wzniesiemy się aż ponad 2300 m n.p.m. Właśnie tak wysoko znajduje się Bystra Ławka, która stanowi dogodny przesmyk w grani Soliska między wspomnianymi dolinami. Niczym łowcy skarbów, odkrywać będziemy każdy kilometr szlaku. Delektować będziemy się graniami, stawkami, wodospadem oraz widokami o jakich nawet nam się nie śniło. Wystarczy więc dojechać do Szczyrbskiego Jeziora by odbyć jedną z najwspanialszych tatrzańskich wędrówek. 

Miejsce: Słowackie Tatry Wysokie 

Trasa: Szczyrbskie Jezioro (słow. Štrbské Pleso) - Skrzyżowanie pod Heliosem (słow. Rázcestie pred Heliosom, 1346 m) Przednia Polana Młynicka  kompleks skoczni narciarskich  Staw pod Skokiem (słow. Pliesko pod Skokom, 1690 m)    Wodospad Skok Staw nad Skokiem (słow. pleso nad Skokom, 1801 m) Zadnia Polana  (słow. Zadná poľana)  Wołowe Stawki (słow. Volie plieska) Kozie Stawy (słow. Kozie plesá) Capi Staw (słow. Capie pleso, 2075 m)

Długość opisanej trasy: 7,5 km (Szczyrbskie Jezioro - Capi Staw)

Czas przejścia: z licznymi postojami ok. 3,5 h

Pogoda: wymarzona

Widoczność: kapitalna

Szczyrbskie Jezioro to największy ośrodek turystyczny po słowackiej stronie Tatr. Choć rozmiarami nie dorównuje Zakopanemu to jednak pod pewnymi względami zauważyć można podobieństwa. Pierwszym z nich jest pełna komercjalizacja. Szczyrbskie Jezioro jest obecnie skupiskiem hotelów - najczęściej tych najdroższych - wielogwiazdkowych. Dość powiedzieć, że dane z 2017 roku wskazują, że stałych mieszkańców jest tu aż... dwudziestu. Tymczasem po wyjściu z autokaru miałem wrażenie, że jestem w wielotysięcznym mieście. Zatrzęsienie turystów było bowiem ogromne. Gdy jednak wokół nie brakuje tras narciarskich zaś latem bezpośredniego dostępu do najpiękniejszych szlaków turystycznych to trudno o inny charakter tego miejsca. W promowaniu swoich skarbów Słowacy osiągnęli mistrzostwo świata. Wystarczy przytoczyć kolejkę wąskotorową łączącą najważniejsze miejscowości wchodzące w skład miasta Wysokie Tatry. Dzięki wielu kursom od świtu do zmierzchu pomiędzy poszczególnymi szlakami można przemieścić się sprawnie i szybko. Gdybym nie mieszkał w Krakowie to z pewnością właśnie w ten sposób spędziłbym niejeden ze swoich urlopów. 

w wakacyjne poranki na szlaki ruszają tłumy
ze Szczyrbskiego Jeziora wybiega wiele szlaków
Głównym celem wycieczek ze Szczyrbskiego Jeziora jest Poprawdzki Staw, który przypominać może nasze Morskie Oko. Mamy tam sporych rozmiarów staw, nad brzegiem którego znajduje się hotel górski oraz liczne restauracje. Oczywiście nie muszę wspominać o przepięknej, tatrzańskiej scenerii. Dalej, wyruszyć można na Rysy (2499, 2503 m) bądź Koprowy Szczyt (2363 m). W przypadku naszego żółtego szlaku, turysta nie zdobędzie żadnego szczytu a jedynie przełęcz, toteż miałem nadzieję, że na trasie nie zaznam tłoków.

Już od pierwszych metrów mieliśmy całkiem niezły ogląd na to, gdzie dziś pójdziemy. Przed nami rozpościerało się szerokie obniżenie będące Doliną Młynicką. Po prawej piętrzyła się grań Baszt, której kulminacją jest Szatan (2422 m). Po drugiej stronie wyłoniła się grań Soliska, którą praktycznie przez cały dzień mieć będziemy po lewej stronie. Warto powiedzieć, że gdzieś z tyłu grani Soliska znajduje się Bystra Ławka, którą nasz szlak prowadzi. Pogoda nie pozostawiała złudzeń, szykował się fantastyczny dzień, toteż czym prędzej chcieliśmy wkroczyć do Doliny Młynickiej. 

na wprost Dolina Młynicka zakończona Szczyrbskim Szczytem (2385 m), po lewej grań Soliska, po prawej grań Baszt
zbliżenie na grań Soliska
Nim jednak definitywnie opuściliśmy teren Szczyrbskiego Jeziora, minęliśmy dość ciekawe miejsce, które jest niewątpliwie znakiem rozpoznawczym miejscowości. Mówię tu o kompleksie obiektów służących dyscyplinom zimowym. Jako ciekawostkę, napisać można, że imprezy narciarskie zaczęto urządzać już po pierwszej wojnie światowej. W 1920 roku odbyły się tutaj pierwsze mistrzostwa Czechosłowacji. Co było dalej?
W 1926 r. zbudowano pierwszą skocznię zwaną Jarolimkov mostik. Zaprojektował ją architekt i zawodnik narciarski Karel Jaromilka. Pierwsze zawody odbyły się na niej w 1928 roku. W 1935 r. skocznię powiększono z myślą o zawodach FIS przesuwając punkt konstrukcyjny z 50 do 70 metrów. Rekord skoczni wynosił wtedy 76,5 m. W 1941 r. wiatr zburzył drewniany rozbieg ale szybko go odbudowano. Od 1960 r. skocznia nie była używana więc rozebrano ją dwa lata później. Nie przeszkodziło to w dokonaniu metamorfozy tego miejsca w latach poprzedzających mistrzostwa FIS w 1970 roku. W wylocie doliny Młynicy powstał nowoczesny kompleks narciarski – stadion zimowy, dwie skocznie, dwie kolejki krzesełkowe i kilka hoteli. Po przeciwnej stronie skoczni wybudowano kompleks hotelu „FIS” z krytym basenem sportowym. Średnia skocznia była już czynna w 1967 roku. Wielką oddano do użytku rok później. Ma wysokość 132 m, z czego 54,5 m przypada na stalową wieżę. Obie były potem przebudowywane i powiększane.
Podczas wędrówki zauważyłem, że tylko mniejsza ze skoczni wydawała się na użytkowaną. Zeskok skoczni dużej ewidentnie wskazywał, że obiekt wymaga odpowiednich inwestycji. W szczycie wakacji nie mogliśmy jednak liczyć na występ skoczków co swoją drogą wcale nas nie martwiło. Wszak emocji to dziś będziemy mieć o wiele więcej niż na kilku olimpiadach razem wziętych.

1) skocznie narciarskie
2-6) żółty szlak w początkowym etapie wędrówki przez Dolinę Młynicką
Tymczasem powoli zagłębialiśmy się w Dolinę Młynicką. Początkowa faza podejścia okazała się klasyczną, tatrzańską ścieżką. Miejscami było więc kamieniście, a innymi fragmentami chodnik był niemal płaski jak stół. Jak na słowackie warunki, szlak był dość szeroki co wynika z obecności Wodospadu Skok, będącego pierwszą większą atrakcją na naszej trasie. Jak za chwile zobaczycie, jego majestat generuje spore potoki turystyczne. My jednak znaliśmy to miejsce wyłącznie z mapy, toteż skupialiśmy się na otoczeniu doliny zamkniętej dwoma graniami przekraczającymi wysokość 2400 m. Z każdą minutą było to coraz łatwiejsze, gdyż roślinność regla górnego regularnie karłowaciała aż w końcu przemieniła się w zwykłą kosodrzewinę. W pewnej chwili, po obróceniu się ujrzeliśmy długi wał Niżnych Tatr, nad którym unosiło się dosłownie kilka chmurek. Na wycieczkę tą zapisaliśmy się już wiosną, toteż pogoda była tak naprawdę nie do przewidzenia. Tym samym dopisało nam wielkie szczęście.

Dolina Młynicka to również raj dla miłośników flory
na ostatnim planie wał Niżnych Tatr
od wschodu Dolinę Młynicką otula grań Baszt
od zachodu Dolinę Młynicką otula grań Soliska
z każdym kilometrem widoki stawały się rozleglejsze
Po wkroczeniu w piętro kosodrzewiny, Dolina Młynicka otworzyła się dla nas po całości. Choć byliśmy dopiero w jej dolnych partiach to już teraz bardzo nam się podobała. Czy jednak mogło być inaczej skoro jest to największa z podkrywańskich dolin? Ma aż 6 kilometrów długości, toteż jeszcze wiele zwiedzania było przed nami. Po około 75 minutach od startu wędrówki ujrzeliśmy wodospad Skok. Można uznać, że jest to serce całej doliny sądząc po ilości osób jaka gromadzi się pod kaskadami.

1-2) Wodospad Skok
Już pierwszy rzut oka nie pozostawia wątpliwości. Skok to jeden z najbarwniejszych tatrzańskich wodospadów. Choć nie dorównuje on naszej Siklawie to jednak ciąg kaskad o wysokości aż 25 metrów musi wywierać wrażenie. A co w tym miejscu skacze? Ano woda. Przy wzburzonym przepływie, poprzez odbijanie się od kaskad wypuszcza się w eter wodny welon. W upalne dni, każdy kto odwiedzi wodospad może liczyć na przyjemne ukojenie. Nic więc dziwnego, że wielu turystów obiera go za cel swojej wędrówki. Podziwiajmy więc główny cud Doliny Młynickiej...

1-3) wodospad Skok w całej okazałości
Jeśli śledzicie tą retrospekcję, a za oknem upał to chęć wybrania się do Doliny Młynickiej z pewnością jest niezmiernie silna. Przez wodospad przelewa się tak wiele wody, że czasem ciężko jest to sobie wyobrazić. 
Zazwyczaj przepływa tędy około 900 litrów wody na sekundę choć bywają okresy gdy jest to tylko 54 l/s. Był jednak okres gdy Młynicą płynęło ok. 30 000 litrów wody na sekundę.
Czy mając w zanadrzu powyższe fakty, potraficie zobrazować potęgę żywiołu? Ja nie i chyba nie chciałbym znaleźć się pod wodospadem w trakcie wielodniowych ulew. A skoro wody nie brakuje to zwróćcie uwagę, że zimą tworzy się tu ogromny lodospad, na którym tatrzańscy przewodnicy urządzają pokazy wspinaczki w lodzie. Myślę, że to dość solidna zachęta do odwiedzenia Doliny Młynickiej zimą.

Wodospad Skok nie byłby jednak tym czym jest gdyby nie jego fantastyczne otoczenie. Konsekwentnie, dolina z obu stron zamknięta jest graniami przekraczającymi grubo ponad 2000 m n.p.m. Chwilami, nieliczne obłoki rzucały na nie cień przez co postrzępiony granit zyskiwał na intensywności koloru. Niewątpliwie dodawało to powagi przez co Dolina Młynicka nikogo nie pozostawi obojętnym. A gdyby kogoś granie przerażały to mógł wpatrywać się w maleńki Staw pod Skokiem, który jakby był tylko dodatkiem do huczącego obok wodospadu.

1) Staw pod Skokiem
2-3) otoczenie wodospadu Skok
Wodospad Skok jest też weryfikacją zamierzeń piechurów. Część turystów to właśnie w tym miejscu kończy wędrówkę szlakiem. Dlaczego? Otóż aby wspiąć się ponad próg wodospadu należy pokonać stromy (z punktu widzenia niedzielnego turysty) odcinek ubezpieczony łańcuchami. Nie jest on trudny technicznie aczkolwiek dla niewprawionych osób może być to lekko odstraszające. Dziś wspinaczka była cudowna, bowiem skała była sucha. But kleił się do podłoża idealnie. Warto jednak zwrócić uwagę, iż po opadach jest tu ślisko co potęguje groźbę upadku. To co w górach piękne to fakt, że trud wynagradzają przepiękne widoki. Tak jest również i tutaj.  

1) wspinaczka żółtym szlakiem, tłum turystów został pod wodospadem
2-5) tak wygląda wspinaczka szlakiem żółtym w okolicach wodospadu
6) widok na dolną partię Doliny Młynicy z górnego progu wodospadu
7) wodospad intensywnie szumi...
8) warto mieć oczy szeroko otwarte...
Pozostawiwszy wodospad w tyle, wkroczyliśmy w zupełnie nową część doliny. Przemierzaliśmy teraz teren Zadniej Polany, która jest rozległym wypłaszczeniem (tarasem) pełnym zieleni i wielu gatunków roślin. Można więc uznać, że znajdowaliśmy się w ogrodzie, a jak powszechnie wiadomo, prawdziwego ogrodu bez "sadzawki" nie ma, toteż i tutaj odkryliśmy kolejny staw Doliny Młynickiej. Był nim Staw nad Skokiem. Tym samym przekroczyliśmy pułap 1800 m. n.p.m., a zatem byliśmy już dość wysoko. 

1-3) Staw nad Skokiem w trzech aktach
Kto więc zmęczył się wspinaczką z łańcuchami, ten z pewnością wykorzysta Staw nad Skokiem do kolejnego odpoczynku. Mieliśmy więc do wyboru twarde acz rozgrzane głazy lub mięciutką trawkę. Każdy mógł więc uraczyć się tym czym chciał.
Staw nad Skokiem liczy 0,77 ha przy głębokości 2,3 m a według nowszych pomiarów 0,74 ha przy głębokości 1,8 m. Co ciekawe, jego powierzchnia systematycznie się zmniejsza, ponieważ wypływający z niego potok rozcina jego próg.
Dzięki nabraniu sporej już wysokości, zyskaliśmy ogląd na Szczyrbskie Jezioro choć szczerze mówiąc najciekawsze i tak były otaczające szczyty Soliska, Baszt oraz Szatana. Ponadto, mogliśmy prześledzić najbliższe metry naszej wędrówki, które zapowiadały się dosłownie lajtowo. Teren bowiem łagodnie się wznosił co zwiastowało niezmiernie przyjemne piechurkowanie.

1) Szczyrbskie Jezioro widziane z okolic Stawu nad Skokiem
2-4) otoczenie doliny wciąż zachwyca...
5) dolinę wieńczy Szczyrbski Szczyt
6) po prawej stronie doliny niezmiernie pręży się grań Baszt
Taras ciągnie się aż pod próg Capiego Stawu. Oprócz licznych okazów flory oraz ostatnich w dolinie kęp kosodrzewin, w oczy rzucało się też spore rumowisko skalne. Jeśli jednak uzmysłowimy sobie, że miejsce to jest dobrze zachowanym żłobem lodowcowym to taki stan rzeczy dziwić absolutnie nie może. W podziwianiu tego wszystkiego wspomagała nas aura. Słońce doświetlało każdy zakamarek doliny, a dzięki temu, że zbliżaliśmy się do magicznej bariery 2000 m n.p.m. to nie musieliśmy się przejmować upałem. Co więcej, podczas takich wakacyjnych dni turystów lubi zaskakiwać burza. Dziś jednak mimo upływu kolejnych godzin załamania pogody absolutnie nic nie zwiastowało. 

1) Staw nad Skokiem
2) uroki Zadniej Polany
3) Zadnia Polana z dalszej perspektywy, widoczne rumowisko skalne
Ta część Doliny Młynickiej obfituje w jeziorka. Nie są one tak wielkie jak chociażby Staw nad Skokiem aczkolwiek uważnie obserwując otoczenie z pewnością możemy je dostrzec. Chyba, że takowy stawek letnią porą... wyschnie, a takie przypadki również mogą się tu zdarzyć.

Pierwszym zgrupowaniem oczek wodnych są Wołowe Stawki, na które składa się Niżny oraz Wyżni Wołowy Stawek. Co logiczne, idąc od dołu, najpierw natrafiliśmy na Niżny Wołowy Stawek (słow. Nižné Volie pliesko), który wyłonił się po lewej stronie szlaku. Wyżniego (słow. Vyšné Volie pliesko) natomiast należy wypatrywać po stronie prawej. O ile Niżny Wołowy Stawek znajduje się dość blisko szlaku, o tyle Wyżni oddalony jest od ścieżki o kilkadziesiąt metrów co przy jego nikłych rozmiarach nie pomaga w lokalizacji jeziorka. Warto podkreślić, że są to tak nieznaczące oczka wodne, że ciężko znaleźć o nich szczegółowe informacje. Dość powiedzieć, że ostatnie znane pomiary Wołowych Stawków pochodzą z 1935 roku.
Badań dokonał Józef Szaflarski wykazując, że Niżni Wołowy Stawek ma 0,056 ha przy wymiarach 41 × 19 m i głębokości 2,1 m zaś wyżni odpowiednio 0,047 ha, 42 × 22 m i głęb. 0,7 m.
Niżni Wołowy Stawek
 ukształtowanie terenu dobitnie wskazywało, że zbliżaliśmy się do końca doliny
najwyższy czubek grani to Szatan (2422 m)
Szczyrbski Szczyt (2381 m) stawał się coraz wznioślejszy
Po minięciu strefy Wołowych Stawków, tatrzańskie jeziorka wcale nas nie opuściły. Wręcz przeciwnie, można było mieć wrażenie, że im wyżej tym jest ich więcej. Wkroczyliśmy bowiem w obszar Kozich Stawów, których wymienić możemy co najmniej trzy. Są to Niżny (słow. Nižné Kozie pleso), Mały (słow. Malé Kozie pleso) oraz Wyżni Kozi Staw (słow. Vyšné Kozie pleso). Podobnie jak i wcześniej, pierwszym napotkanym oczkiem będzie Niżny Kozi Staw. Jeśli będziemy mieć szczęście to dojrzymy je po prawej stronie w oddaleniu kilkudziesięciu metrów od szlaku. A dlaczego trzeba mieć szczęście? Stawek okresowo wysycha, a przynajmniej tak podaje niezawodny przewodnik autorstwa Józefa Nyki. To co my ujrzeliśmy nie przypominało stawu, ani nawet stawku tylko małą kałużę w ziemi. 

Niżni Kozi Staw
wraz z wysokością, krajobraz doliny nabiera surowości 
Największym z grupy Kozich Stawów jest Niżni Kozi Staw. Znajduje się on na uboczu doliny pod stromym zboczem Szatana. Oczko wodne ujawni nam się więc dopiero gdy nabierzemy odpowiedniej wysokości.
Również i tutaj w latach 30. XX wieku pracował Józef Szaflarski. Tym razem jego pomiary wykazały powierzchnię 0,573 ha, rozmiary rzędu 134 × 61 m i głębokość przekraczającą 4 m. Dla odmiany, w tym wypadku dysponujemy jednak nowszymi danymi. Tych dokonali w latach 60. pracownicy TANAP-u. W efekcie jeziorko "urosło" do 0,797 ha przy rozmiarach 155 × 65 m. Co ciekawe, jeziorko okazało się o wiele płytsze, bowiem zmierzono tylko 2,2 m głębokości.  
Niżni Kozi Staw
W Polsce mamy Kozi Wierch, Kozią Dolinkę czy też Kozią Przełęcz. Na Słowacji zaś - Kozie Stawy. Wszystkie te miejsca łączy to, że nazwa pochodzi od kozy co w gwarze góralskiej oznacza po prostu kozicę.

Tymczasem gdzieś po drodze zgubiliśmy sielskość naszego ogrodu. Bujne kwiaty oraz niemal cała zielona roślinność ustąpiły miejsca rumowisku skalnemu. Krajobraz stał się surowy oraz iście wysokogórski. Gdy dodamy do tego fakt, że byliśmy pod ciągłą obserwacją Szatana to robiło się naprawdę groźnie.

 Szatan to na powyższym zdjęciu szpiczasty wierzchołek po prawej
za nami niemal cała Dolina Młynicka
przed nami zaś wspinaczka na ostatnie piętro doliny
Klucząc między poszczególnymi stawkami i łykając kolejne poziomice, natrafiliśmy w pewnej chwili na tablicę pamiątkową przytwierdzoną do wielkiego głazu. Znajdziemy tam nazwiska siedmiu ratowników, którzy zginęli na służbie - podczas niesienia pomocy. Tragedia wydarzyła się 25 czerwca 1979 roku.  
Wszystko zaczęło się od rannej, niemieckiej turystyki, która nabawiła się kontuzji w okolicach Bystrego Przechodu (sąsiednia przełęcz w tej samej grani względem Bystrej Ławki). Jej partner zaalarmował służby nalegając na użycie helikoptera celem szybkiego przetransportowania na dół. Helikopter Mi-8 wyruszył więc na akcję ratunkową, a ostatni kontakt z załogą miał miejsce o godzinie 15:35. Ledwie pięć minut później w Szczyrbskim Jeziorze usłyszano spory wybuch dochodzący z Doliny Młynickiej. Co gorsza, charakterystyczny odgłos helikoptera ucichł co mogło oznaczać tylko jedno. Najgorsze przypuszczenia potwierdzały kłęby ognia i dymu. Maszyna roztrzaskała się o próg kotła Capiego Stawu. Wysłano więc drugi helikopter, którego celem było ugaszenie pożaru oraz pomoc ocalałym ratownikom. Po około dwóch godzinach podano wiadomość o trójce rannych i sześciu zabitych. Jeden z ocalałych umiera jednak w szpitalu po pięciu dniach, toteż bilans ofiar zatrzymuje się na siedmiu osobach. Co ciekawe, jeszcze tego samego dnia zaczęto ustalać przyczyny tragedii zaś ciała zmarłych pozwolono znieść dopiero następnego dnia. Jak się okazało, helikopter Mi-8 nie miał predyspozycji do latania na takich wysokościach. Co zaś stało się z turystką? Zeszła na dół o własnych siłach...
tablica pamiątkowa
pod tablicą zastaliśmy znicze
wokół tablicy można ujrzeć szczątki maszyny
Dodam tylko, że tablicę odsłonięto w trzydziestą rocznicę katastrofy, a więc 25 czerwca 2009 roku. W tych smutnych okolicznościach, stąpając po głazach, które były świadkami tragedii, kłębów dymu oraz rozlewu krwi osiągnęliśmy kolejny próg doliny. Miały to być wrota do najwyższych partii Doliny Młynickiej. Czekał tam na nas przede wszystkim Capi Staw będący największym stawem w dolinie. Był tak ogromny, że nie dało się go objąć w jednym kadrze. Dopiero później, gdy wspinaliśmy się ku Bystrej Ławce akwen zmalał na tyle, że dało się go uchwycić na jednej fotografii.  

Capi Staw
widok na Dolinę Młynicką z progu Capiego Stawu
Nim jednak podjęliśmy finałową wspinaczkę, nastał moment celebrowania osiągnięcia Capiego Stawu. Tym samym dotarliśmy niemalże do końca doliny. Rozglądając się czy to w prawo, czy przed siebie czy też w lewo, ku niebu wystrzeliwały potężne granie. Domyślacie się więc, że otoczenie Capiego Stawu musi być imponujące. Patrząc w lewo i za siebie ujrzymy długą grań Soliska, która towarzyszyła nam przez całą wędrówkę doliną. Spoglądając w tą samą stronę ale już pod bardziej ludzkim kątem dla naszej szyi ujrzymy szereg szczerbinek. Przez jedną, a więc przez Bystrą Ławkę prowadzi nasz szlak. Dalej na prawo ujrzymy Bystry Przechód, przez który perć przeprowadzała turystów wiele lat temu. Mimo, że to tylko wcięcia w grani to i tak oscylują one w granicach 2300 m n.p.m. Perspektywa dalszej wspinaczki była więc fascynująca!

1-3) otoczenie Capiego Stawu od strony zachodniej
Na prawo od Bystrego Przechodu - w dość bliskiej odległości - znajduje się Furkot. Choć nie prowadzi na niego żaden szlak turystyczny to jednak już teraz zdradzić mogę, że szczyt ten odegra w dalszej części retrospekcji ogromną rolę. Gdy wzrokiem przemierzymy dalszą część grani, ujrzymy całkowicie niepozorny Hruby Wierch, który przecież jest tak doskonale widoczny z polskiej części Tatr Wysokich. W tym miejscu można doznać dysonansu, bowiem do tej pory Hruby Wierch kojarzył mi się z kilkusetmetrowymi urwiskami. Jego południowe ściany jednak już tak groźne nie są. Widząc to aż miałem ochotę porzucić szlak i udać się w kierunku Hrubego. Warto dodać, że jest to szczyt zwornikowy, a zatem zbiegają się tu aż trzy granie. Od południa jest to grań Soliska oddzielająca Dolinę Młynicką od Furkotnej. Z kolei za granią, która wybiega od Hrubego w prawo znajduje się już Dolina Hlińska. Gdzie nas ta grań zaprowadzi? Wprost na Szczyrbski Szczyt, który z perspektywy Capiego Stawu wydawał się najgroźniejszy.

1-4) otoczenie Capiego Stawu od strony północnej
O ile pokusa wejścia na Hruby Wierch była ogromna, o tyle widząc ukształtowanie terenu wokół Szczyrbskiego Szczytu, podobnego przedsięwzięcia już bym się nie podjął. Wiemy tym samym co znajduje się po lewej oraz na wprost Capiego Stawu. A po prawej? To oczywiście grań Baszt z Szatanem, która również towarzyszyła nam już od dobrych kilku godzin. Ona z kolei oddziela Dolinę Młynicką od Mięguszowieckiej.

1-2) otoczenie Capiego Stawu od strony wschodniej
Jak na największy staw w dolinie przystało, Capi Staw doczekał się większego zainteresowania aniżeli Wołowe czy też Kozie Stawki.
Pomiary z lat 30. XX wieku wykazały, że ma powierzchnię 2,43 ha oraz 16,8 m głębokości. TANAP przeprowadził własne badania (lata 1961-67), z których wynikło, iż powierzchnia wynosi aż 3,05 ha, a głębokość to 17,5 m. Wspomniany już kilkukrotnie Józef Szaflarski oszacował objętość jeziorka na 114 000 metrów sześciennych.
Capi Staw jest tak wielki, że stojąc nad brzegiem ciężko zmieścić go w jednym kadrze
Capi Staw w towarzystwie grani Baszt oraz Szatana
Jest to jedno z najpiękniejszych jeziorek w słowackich Tatrach Wysokich. Dzięki długiej linii brzegowej, każdy znajdzie tu kawałek terenu wyłącznie dla siebie. Gdy wokół mamy aż kilkanaście wyniosłych szczytów to z pewnością posiłek zdecydowanie smakować tu będzie wyśmienicie. Nie da się zatem ukryć, że Dolina Młynicka zachwyca bogactwem swoich skarbów. A jeżeli myślicie, że Capi Staw jest ostatnim z nich to jesteście w błędzie. Otóż podchodząc pod Bystrą Ławkę, ujrzymy jeszcze jedno jeziorko, a mianowicie Kolisty Staw. Wyróżnia się tym, że lustro wody oscyluje na poziomie aż 2100 m n.p.m. W efekcie, pokrywa lodowa zalega na nim do później wiosny, a czasem nawet i do lata.

Kolisty Staw
Choć nad jego brzeg nie prowadzi żaden szlak turystyczny to jednak jest on dobrze widoczny z podejścia ku Bystrej Ławce. Można rzec, że jego widok to doskonały pretekst by zrobić sobie przerwę i poświęcić kilka chwil na uwiecznienie malowniczego krajobrazu. 

Tym samym o Dolinie Młynickiej wiemy już dość sporo i nawet jeśli nie jest to wszystko to wierzę, że miejsce to wpiszecie sobie na listę must-see. Tatrzański sen trwał więc w najlepsze. Przed nami podziwianie skromnych acz pięknych widoków z Bystrej Ławki oraz Dolina Furkotna. Może trafi się też jakiś bonusik, który sprawi, że wyprawę tą wspominać będziemy jeszcze przez długie lata. To wszystko już w następnej retrospekcji, która dostępna jest pod linkiem -->  Tatry Wysokie (Furkot + Bystra Ławka) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania =)