Miejsce: Słowacki Raj - znajduje się kilkanaście kilometrów na południe od Popradu i Lewoczy, obok Spiskiej Nowej Wsi
Cel: Przełom Hornadu
Trasa: Smižany Čingov (łąka) Sovia Skala (552 m) Čingov (łąka) Biely Potok Ustie Pod Tomášovským výhľadem Tomášovský výhľad (650 m) Pod Tomášovským výhľadem Przełom Hornadu (Letanovský Mlyn) wąwóz Kláštorská roklina Kláštorisko Przełom Hornadu Hrdlo Hornadu Podlesok
Długość trasy: 20 km
Pogoda: w miarę dobra
Doczekaliśmy się kolejnej, długo wyczekiwanej wycieczki. Tym razem odwiedziliśmy Słowacki Raj i co najważniejsze, mogliśmy się nim cieszyć przez calutkie 3 dni.
Po 4 godzinach jazdy docieramy do miejscowości Smižany, która jest największą słowacką wsią (wsią, w której w oczy rzucają się bloki z wielkiej płyty). No cóż, pora wyruszyć, przed nami było około ośmiu godzin niezapomnianych wrażeń.
Wkroczyliśmy do Parku Narodowego „Słowacki Raj”. Początkowo zeszliśmy ze szlaku prowadzącego do Przełomu Hornadu, aby wspiąć się na Sowią Skałę. Mogliśmy podziwiać z niej Spiską Nową Wieś.
Za nim na dobre
weszliśmy w przełom odskoczyliśmy także na Tomaszowki Widok, który jest
bardzo fotogenicznym, skalnym tarasem. Rozpościerają z się z niego
piękne widoki na Słowacki Raj, a przy dobrej widoczności także na Tatry
Wysokie.
Cel: Przełom Hornadu
Trasa: Smižany Čingov (łąka) Sovia Skala (552 m) Čingov (łąka) Biely Potok Ustie Pod Tomášovským výhľadem Tomášovský výhľad (650 m) Pod Tomášovským výhľadem Przełom Hornadu (Letanovský Mlyn) wąwóz Kláštorská roklina Kláštorisko Przełom Hornadu Hrdlo Hornadu Podlesok
Długość trasy: 20 km
Pogoda: w miarę dobra
Doczekaliśmy się kolejnej, długo wyczekiwanej wycieczki. Tym razem odwiedziliśmy Słowacki Raj i co najważniejsze, mogliśmy się nim cieszyć przez calutkie 3 dni.
Po 4 godzinach jazdy docieramy do miejscowości Smižany, która jest największą słowacką wsią (wsią, w której w oczy rzucają się bloki z wielkiej płyty). No cóż, pora wyruszyć, przed nami było około ośmiu godzin niezapomnianych wrażeń.
Wkroczyliśmy do Parku Narodowego „Słowacki Raj”. Początkowo zeszliśmy ze szlaku prowadzącego do Przełomu Hornadu, aby wspiąć się na Sowią Skałę. Mogliśmy podziwiać z niej Spiską Nową Wieś.
1-2) widoki z Sowiej Skały |
1, 3, 6-7) Hornad, 10-16) na Tomaszowskim Widoku |
Po zejściu z tego punktu widokowego, powitał nas na dobre Przełom
Hornadu. Trasę urozmaicały liczne łańcuchy i stopnie przytwierdzone do
skalny ścian. Dostarczyło to wiele wrażeń, jak również i obaw – o
niespodziewaną kąpiel w Hornadzie było całkiem łatwo. Trudno jest to
dobrze opisać, warto to po prostu przeżyć.
Przy Letanowskim Młynie mogliśmy chwilę odpocząć na ławeczce pod
bufetem. Niebo stało się nieco zachmurzone. W pewnej chwili zaczęło
nawet lekko kropić.
Dalej odbiliśmy od Hornadu przechodząc Klasztorską Roklinę – jeden z najkrótszych wąwozów w Słowackim Raju. Niesamowite wodospady oraz pionowe drabinki były niezwykłą atrakcją.
Następnie dotarliśmy do schroniska na Klasztorisku. Obok znajdują się ruiny klasztoru. Po chwili odpoczynku nogi zaczęły dawać znać o sobie. Na całe szczęści do mety nie było już daleko.
Docieram tam na 19:20, tymczasem kolacja była zaplanowana na godzinę 19. Ośrodek „Radość” był delikatnie mówiąc do kitu. W porównaniu z pensjonatem w Terchowej (rok temu byliśmy w Małej Fatrze), była to zwykła dziura. Nasz pokój składał się z dwóch piętrowych łóżek, a jego powierzchnia wynosiła jakieś 4-5 metrów kwadratowych. Tak więc ścisk był dość spory. To jednak nie był koniec niespodzianek. Okazało się, że z dwóch męskich pryszniców, działał tylko jeden, oczekiwanie trwało bardzo długo. To jednak nie był koniec niespodzianek. We wspomnianych prysznicach nie było ciepłej wody. Mycie lodowatą wodą nie należało do przyjemności. Brrrr!
Mimo ośrodkowych wrażeń, wycieczkę zaliczam do udanych. Przełom Hornadu jest niezwykle urokliwy!
A ciąg dalszy mej słowacko-rajskiej historii znajdziecie tutaj --> Słowacki Raj (dzień 2.)
Dalej odbiliśmy od Hornadu przechodząc Klasztorską Roklinę – jeden z najkrótszych wąwozów w Słowackim Raju. Niesamowite wodospady oraz pionowe drabinki były niezwykłą atrakcją.
1-6) szlak przez Kláštorską roklinę
Następnie dotarliśmy do schroniska na Klasztorisku. Obok znajdują się ruiny klasztoru. Po chwili odpoczynku nogi zaczęły dawać znać o sobie. Na całe szczęści do mety nie było już daleko.
1) Kláštorisko, 2) to tutaj prowadzą wszystkie szlaki, 3) ruiny średniowiecznego klasztoru
|
Mimo bólu powróciliśmy równoległym szlakiem obok Kláštorskiej rokliny do Przełomu Hornadu. Jego końcowe fragmenty
również obfitowały w łańcuchy oraz kładki.
1-10) Szlakiem przez Przełom Hornadu... |
Nocleg był zaplanowany w ośrodku dziecięcym „Radost”. Niestety był
on schowany w lesie, w konsekwencji szukając ośrodka udałem się do
centrum Podlesoka by potem wrócić na jego skraj przechodząc o dwa
kilometry więcej niż inni.
Docieram tam na 19:20, tymczasem kolacja była zaplanowana na godzinę 19. Ośrodek „Radość” był delikatnie mówiąc do kitu. W porównaniu z pensjonatem w Terchowej (rok temu byliśmy w Małej Fatrze), była to zwykła dziura. Nasz pokój składał się z dwóch piętrowych łóżek, a jego powierzchnia wynosiła jakieś 4-5 metrów kwadratowych. Tak więc ścisk był dość spory. To jednak nie był koniec niespodzianek. Okazało się, że z dwóch męskich pryszniców, działał tylko jeden, oczekiwanie trwało bardzo długo. To jednak nie był koniec niespodzianek. We wspomnianych prysznicach nie było ciepłej wody. Mycie lodowatą wodą nie należało do przyjemności. Brrrr!
Mimo ośrodkowych wrażeń, wycieczkę zaliczam do udanych. Przełom Hornadu jest niezwykle urokliwy!
A ciąg dalszy mej słowacko-rajskiej historii znajdziecie tutaj --> Słowacki Raj (dzień 2.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania =)