Cel: Suchá Belá + Velky Kysel
Długość trasy: 22 km
Pogoda: cudowna
Widoczność: dobra
6:45. Dzwoni budzik. O mój Boże, nóg nie czuję! Jednak wstaję.
Zaspany wychodzę z pokoju. Ale jaja! Wszystkie klamki były wysmarowane
pastą do zębów, niektóre nawet obklejone "srajtaśmą", a jedne drzwi
zostały nawet ozdobione, oryginalnym, paścianym napisem: "haha". Z
relacji moich kompanów dowiedziałem się, że jeszcze kilkadziesiąt minut
wcześniej ktoś powiązał buty wszystkich wycieczkowiczów. W efekcie
pierwsza osoba, która wyszła o poranku na korytarz natknęła się na sznur
powiązanych ze sobą butów, sznur o długości jakichś 30 metrów.
No cóż, przychodzę na śniadanie. Hm... 3 parówki, zawsze to coś. Po
chwili pośpieszne pakowanie się i... zmywanie pasty do zębów. W
pośpiechu idę do autokaru by zostawić tam swoje rzeczy, no i w drogę!
1-2) Tatry Wysokie widziane z Podlesoka |
Podlesok jest niewątpliwie dobrą bazą wypadową na Słowacki Raj. To
tak na wstępie. Tego dnia była wspaniała, bezchmurna pogoda, dzięki temu
mogliśmy podziwiać niemal całe Tatry Wysokie! Cudownie to wyglądało.
W Podlesoku także rozpoczyna się szlak prowadzący przez wąwóz Sucha Bela. Jest to ścisły rezerwat przyrody, jeden z najbardziej romantycznych i najczęściej odwiedzanych wąwozów Słowackiego Raju. Wąwóz jest przykładem erozji wstecznej z przepięknymi wodospadami, na trasie spotkamy także kotły wirowe oraz progi rzeczne.
Skąd nazwa Sucha Bela? Otóż płynący przez wąwóz potok w dolnej
części ginie w ponorze. Sucha Bela jako jedyna swój dolny koniec wąwozu
ma na obrzeżu Słowackiego Raju i do Doliny Hornadu uchodzi pod
Podlesokiem – na południowym skraju Kotliny Hornadzkiej.
Wyruszamy. Początkowa droga prowadzi suchym korytem rzeki. Atrakcje
zaczynają się wraz z pierwszym wodospadem. Drabinki, łańcuchy – jak
zwykle trudno mi to opisać, zapraszam do galerii zdjęciowej. W Suchej
Beli było kilka wodospadów, a przy każdym z nich drabinka, w sumie
naliczyłem ich z kilkanaście, podobnie z drewnianych kładkami – również
było ich całe mnóstwo. Znów przeżywaliśmy ten niezwykły sen o
fantastycznej wspinaczce górskiej.
1-15) w wąwozie Suchá Belá
Po niespełna dwóch godzinach przeszliśmy cały wąwóz, wymaga on niemałej sprawności fizycznej, a przede wszystkim odwagi. Teraz szutrowa droga prowadziła nas w kierunku Klasztoriska.
Naturalnie Słowacki Raj to przede wszystkim jednokierunkowe szlaki w
wąwozach, drabinki itp., ale reszta szlaków jest raczej łagodna,
idealna na krótsze lub dłuższe spacery z rodziną – w sam raz dla
każdego.
W Klasztorisku odpoczywamy pół godziny. Było naprawdę gorąco,
zaczęło mi nawet brakować wody, na całe szczęście z pomocą pośpieszyło
mi pół litra wody mineralnej za jedyne 1.20€.
1-2) widoki z Klasztoriska |
Przyszła pora na drugą część wycieczki. W drodze do Wielkiego
Kisielu zboczyliśmy na szlak żółty by obejrzeć Obrovský vodopád
(Wodospad Olbrzymi), który ma aż 60 metów wysokości! Coś niesamowitego!
Doszliśmy do skrzyżowania kilku szlaków. Do wyboru był Mały Kisiel
lub Wielki Kisiel. Wybraliśmy ten większy z racji tego, że jest po
prostu większy:). W przeciwieństwie do Małego, w Wielkim można spotkać
kolejne drabinki i łańcuchy. Pokonaliśmy je z dużym uśmiechem na ustach.
Końcowa faza podejścia była dosyć stroma. I tak było tym lepiej dla
nas, że przynajmniej drzewa nie przepuszczały promieni słonecznych. A po
chwili każdy z nas mógł ze satysfakcją powiedzieć: Zrobiłem Wielki
Kisiel!
Powrotna droga do Podlesoka biegła już łagodnymi i opadającymi
grzbietami. Tylko pod koniec zejście prowadziło nieco stromymi
ścieżkami, ale nikt na to nie narzekał. Po drodze nawet zatrzymaliśmy
się przy punkcie widokowym, aby ponownie podziwiać panoramę Tatr.
Mimo, iż trasa była długa i ciężka, pokonujemy ją szybko. Już o
15:30 jesteśmy w Podlesoku, a odjazd był planowany na godzinę 17:00.
Przez ten czas mogliśmy poszukać czegoś w pobliskich restauracjach. Ceny
odstraszały, jednak i tak zwyciężył głód. Nie ma to jak duży hamburger
za 1.90€. Przez resztę czasu pozostawało nam się tylko opalać, a pod
koniec podziwiać przepiękne Tatry Wysokie.
Do Krakowa pełni niezapomnianych wrażeń docieramy po czterech godzinach...
Podsumowanie
Zacznijmy od tego, że Słowacki Raj jest piękny. Nawet bardzo piękny.
W sumie to szkoda, że byliśmy tu tylko 3 dni. Na Słowacki Raj składa
się przecież kilkanaście wąwozów, z czego my przeszliśmy tylko kilka.
Aby przejść je wszystkie, trzeba poświęcić przynajmniej tydzień. Nie
narzekajmy jednak. Wyprawa kosztowała (bez zniżek) 319 zł. Za tę cenę
dostaliśmy marny nocleg, ale za to 3 niesamowite dni górskich wędrówek.
Na miejscu pozbyliśmy się kilkunastu euro. Przeszliśmy ponad 60 km, nogi
bolały, było jednak warto - dla takich widoków naprawdę było warto.
Pogoda dopisała – było wspaniale!
Mam nadzieję, myślę i wiem, że kiedyś tam wrócę...:)
Wycieczkę zorganizował Klub Turystyki Górskiej Hutniczego Oddziału PTTK w Krakowie.
Galeria 95 unikalnych zdjęć --> Słowacki Raj (Suchá Belá + Kysel')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania =)