Miejsce: Beskid Żywiecki
Cel: Babia Góra (1725 m n.p.m.)
Trasa: Zawoja Policzne Sulowa Cyrhla Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach Perć Akademików Babia Góra (Diablak) Przełęcz Brona Mała Babia Góra (1517 m) Przełęcz Brona Schronisko PTTK na Markowych Szczawinach Zawoja Markowa
Długość trasy: 19 km
Pogoda: bez chwil ze Słońcem, pochmurno ale bez deszczu
Widoczność: bardzo dobra
Rozpocząłem naukę w liceum i tak jakby zapomniałem o górach... A szkoda. W międzyczasie ominął mnie 4-dniowy wyjazd w Bieszczady czego długo nie mogłem przeboleć, ponieważ przez cały okres wyprawy pogoda była wyśmienita, a niestety musiałem siedzieć w Krakowie. No cóż, może w przyszłym roku uda się odwiedzić Bieszczady...
Ogólnie na początku to wielkie podziękowania dla moich kumpli z klasy, pośród których zrodził się pomysł weekendowego zdobycia "Królowej Beskidów". Ostatecznie w trasę ruszyło nas trzech. Początkowo w busie mieliśmy spać ale tak się fajnie złożyło że przed nami pewna sympatyczna kobieta oglądała na laptopie Dr House'a - więc my razem z nią. Potem trochę pogaworzyliśmy i po 8. dojechaliśmy do Zawoi. Krótki skok do sklepu i ruszamy!
Na początku było dosyć błotniście, babiogórski las o poranku wyglądał dosyć ponuro ale to nas nie przerażało. Rozmowom nie było końca. W międzyczasie znalazłem nawet 2 zł!
Trasę pokonywaliśmy stosunkowo szybko. Nic dziwnego. Jak wiadomo, od
wielu wielu miesięcy na Markowych Szczawinach trwała budowa zupełnie
nowego schroniska turystycznego. Gdy byłem tam w 2007 r. widziałem tylko
fundamenty. Latem 2008 r. można było podziwiać kształt przyszłego
obiektu. Natomiast jesienią 2009 r., a dokładnie 21 listopada zostało
otwarte nowe schronisko. Moim zdaniem jest to obecnie schronisko o
jednym z najwyższych standardów w Polsce.
Wchodząc do środka naszą uwagę zwróciła piękna recepcja wykonana z drewna. Pokój jadalny był sporych rozmiarów więc w szczycie sezonu dla każdego znajdzie się tam miejsce. Z kolei łazienki to istne cudo, zapewne nawet w Krakowie gdzieniegdzie nie ma takich toaletowych luksusów jak tam. Jedynym minusem była atmosfera schroniska. Być może było to spowodowane małą ilością ludzi, którzy przebywali tam razem z nami, ale z drugiej strony obszar wokół schroniska jeszcze nie jest do końca zagospodarowany. Moim zdaniem nowe schronisko potrzebuje trochę czasu aby wrosnąć w klimat Babiogórskiego Parku Narodowego.
Wchodząc do środka naszą uwagę zwróciła piękna recepcja wykonana z drewna. Pokój jadalny był sporych rozmiarów więc w szczycie sezonu dla każdego znajdzie się tam miejsce. Z kolei łazienki to istne cudo, zapewne nawet w Krakowie gdzieniegdzie nie ma takich toaletowych luksusów jak tam. Jedynym minusem była atmosfera schroniska. Być może było to spowodowane małą ilością ludzi, którzy przebywali tam razem z nami, ale z drugiej strony obszar wokół schroniska jeszcze nie jest do końca zagospodarowany. Moim zdaniem nowe schronisko potrzebuje trochę czasu aby wrosnąć w klimat Babiogórskiego Parku Narodowego.
1-5) schronisko PTTK na Markowych Szczawinach |
Ale dosyć moich ocen i monologów. Spędziliśmy tam jakieś pół
godziny, pokrzepiliśmy się herbatą oraz kurczakiem. Nastąpił jednak
dylemat: iść przez przełęcz Brona czy też zamkniętą Percią Akademicką?
Ostatecznie wygrała młodzieńcza fantazja i chęć przeżycia czegoś
niesamowitego, a tak naprawdę zdecydowaliśmy się na trudniejszy szlak bo
warunki były dobre, śnieg zalegał w różnych miejscach ale było go
bardzo mało.
Dochodząc do rozgałęzienia szlaków okazało się, że nie tylko my
wybraliśmy ten mniej legalny wariant. Idąc Percią spotkaliśmy
kilkanaście osób, a to co najlepsze było dopiero przed nami.
Zaczęło się od kilku łańcuchów, które w sumie nie sprawiły żadnych
trudności. Szlak był coraz ciekawszy. Doszliśmy do najbardziej
emocjonujących momentów. Fragment ostrej wspinaczki, przy której
należało podciągać się łańcuchami był szczególnie niebezpieczny.
Niektóre kamienie były oblodzone, co sprawiało niemałych trudności.
Następnie doszliśmy do drabinki. Wspinając się po takiej skalnej ścianie
czuliśmy się wyśmienicie. Szczerze mówiąc, jak na najtrudniejszy szlak w
polskich Beskidach to bez problemu pokona go każdy średniozaawansowany
turysta.
Najtrudniejsze momenty mieliśmy już za sobą. Zaczęło silnie wiać a na horyzoncie wyłaniały się Beskidy: Śląski, Makowski i Żywiecki. Widok na północną stronę było nieco zamglony, co stwarzało pewne obawy, że z Diablaku nie zobaczymy Tatr. Jednak nie miały one podstaw.
Wychodzimy na szczyt i nagle otwiera nam się cudowna, przepiękna,
niesamowita panorama Tatr! Całe pasmo było okryte białym puchem, z
daleka wyglądały one jak Himalaje. Podhale w większości było pokryte
chmurami, i z nich wyłaniały się Tatry. Co było jeszcze widać?
W dole Jezioro Orawskie, za Tatrami Niżne Tatry, idąc dalej zgodnie z
ruchem wskazówek zegara można było zaobserwować Wielki Chocz, Małą
Fatrę, Beskid Żywiecki, Śląski, Makowski. Ogólnie rzecz biorąc nie
trzeba nikogo przekonywać, że panorama z Babiej należy do
najpiękniejszych w Beskidach.
Co jeszcze pamiętam ze szczytu? Cały czas wpatrzony byłem w Tatry,
ich piękno mnie przyciągało jak jakaś magia. Było też bardzo zimno z
powodu silnego wiatru. Wszyscy jednak byliśmy więcej niż zadowoleni!
Schodząc ze szczytu wiatr wiał nam tak silnie i do tego prosto w oczy, że aż wywiał nam łzy. Jednak nic już nie mogło nam już odebrać tego widoku.
Na przełęczy Brona okazało się, że mamy jeszcze sporo czasu, wybraliśmy się więc na Małą Babią, z niej również mogliśmy podziwiać Tatry. Potem powrót do przełęczy i schroniska.
W schronisku jak zwykle zakupiłem gorącą czekoladę, która bardzo mi smakowała. Zagrzaliśmy się i zeszliśmy do Zawoi. Dobre humory nas nie opuszczały. Potem hop w PKS-a i po 18. byliśmy już w Krakowie.
Jeden dzień, a wspomnienia na całe życie...
Do zobaczenia w górach!
1-2) na Perci Akademików...
Najtrudniejsze momenty mieliśmy już za sobą. Zaczęło silnie wiać a na horyzoncie wyłaniały się Beskidy: Śląski, Makowski i Żywiecki. Widok na północną stronę było nieco zamglony, co stwarzało pewne obawy, że z Diablaku nie zobaczymy Tatr. Jednak nie miały one podstaw.
1-5) Widoki rozpościerające się z Perci Akademików... |
2-10) Widoki z Diablaka |
Schodząc ze szczytu wiatr wiał nam tak silnie i do tego prosto w oczy, że aż wywiał nam łzy. Jednak nic już nie mogło nam już odebrać tego widoku.
Na przełęczy Brona okazało się, że mamy jeszcze sporo czasu, wybraliśmy się więc na Małą Babią, z niej również mogliśmy podziwiać Tatry. Potem powrót do przełęczy i schroniska.
W schronisku jak zwykle zakupiłem gorącą czekoladę, która bardzo mi smakowała. Zagrzaliśmy się i zeszliśmy do Zawoi. Dobre humory nas nie opuszczały. Potem hop w PKS-a i po 18. byliśmy już w Krakowie.
Jeden dzień, a wspomnienia na całe życie...
Do zobaczenia w górach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania =)