Wakacje w pełni. Idealny jest więc to moment na kontynuowanie odkrywania
Krakowa na rowerze. Dziś wybrałem się na Szlak Twierdzy Kraków...
Trasa: Ul. Igołomska Fort Mogiła (0,2 km) Kopiec Wandy (1 km) Fort Grębałów (6 km) Fort Krzesławice (7 km) Fort Dłubnia (8 km) Fort Mistrzejowice (11 km) Fort Batowice (12,5 km) Fort Sudół (14 km) Fort Łysa Góra (17,5 km) Fort Węgrzce (18 km) Witkowice (21 km) /zjazd do reliktów prochowni + 1,4 km/ Fort Bibice (25 km) /zjazd do Fortu Zielonki + 0,6 km/ Fort Zielonki (26,5 km) Zielonki centrum
Długość trasy: 28 km
Skala trudności: 3/6
Oznakowanie: dobre
Czas jazdy wraz ze zwiedzaniem: 3-4 h
Warunki na trasie: W większości asfalt, krótkie fragmenty leśnych i polnych dróg.
Ogólnie rzecz biorąc Szlak Twierdzy Kraków łączy niemalże wszystkie forty (za wyjątkiem kilku położonych w centrum miasta), które znajdują się na terenie Krakowa. Jest ich ok. 40 więc jest co zwiedzać. Istnieją dwa odcinki szlaku: wariant północny podąża od Mogiły aż do Salwatora, zaś wariant południowy to trasa z Krzemionek na Rybitwy. Łącznie daje to ok. 100 km znakowanego szlaku pieszo-rowerowego, w który warto wyruszyć po to by odkryć w końcu coś innego niż Rynek Główny oraz Planty.
Pętla północna jest dłuższa od tej południowej toteż podzieliłem ją sobie na dwa, w miarę równe części. Moja trasa wiodła dziś od ul. Igołomskiej poprzez Hutę, Batowice, Węgrzce aż do Zielonek.
Zapraszam więc w rowerową podróż Szlakiem Twierdzy Kraków...
Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż dziś szlak ten jest o wiele lepiej oznakowany niż jeszcze kilka lat temu. Jeśli ktoś umie dostrzec znaki to bez problemu przejedzie tę trasę bez użycia mapy.
Początek drogi znajduje się przy ul. Igołomskiej obok przystanku tramwajowego "Fort Mogiła". Od tej chwili kierowałem się już tylko i wyłącznie żółto-czarno-żółtymi znakami. Zdaję sobie sprawę, że to miejsce dla mieszkańców Kurdwanowa czy Borku Fałęckiego jest ogromnym zadupiem ale jednak gdzieś trzeba zacząć. Dojechać tam można na różne sposoby: tramwajem lub znakowanym szlakiem rowerowym. Trasę tę [tj. Pętla Nowej Huty] opisałem jakiś czas temu --> Pętla Nowej Huty.
Już na początku czekają na nas małe przeszkody. Kika stopni wymusza wniesienie roweru. Po chwili znaki prowadzą nas między garażami, gdzie powyższa sytuacja się powtarza. Zaraz za nimi znajduje się Fort piechoty 49 1/2a Mogiła, zbudowany w latach 1895-1896. Obecnie zabytek stoi zamknięty więc można oglądać go tylko z zewnątrz.
Dalsza jazda odbywa się już bez przeszkód. Przy kopcu Wandy warto się ponownie zatrzymać, gdyż mimo, iż jest tam tylko kopiec to jednak miejsce to wiele ma wspólnego z Twierdzą Kraków. Otóż kiedyś znajdował się tutaj Fort 49 1/2 Wanda (Kopiec Wandy), który był artyleryjskim fortem półstałym zbudowanym w 1887 r. wokół Kopca Wandy. Niestety jego relikty zostały zniwelowane po 1940 r.
Kopiec Wandy odwiedza zazwyczaj sporo osób. Jednak mało która z nich wie, że 600 m od kopca usytuowany jest Fort Mogiła. Warto się tam przespacerować.
Docierając z powrotem do ul. Igołomskiej kierujemy się na prawo, rozłączając się tym samym na dobre z zielonym szlakiem rowerowym. Po chwili mijamy Kombinat, gdzie należy przejść przez jezdnię. Później następuje zjazd do Krzesławic. Należy zachować tam umiarkowaną ostrożność, gdyż ni z tego, ni z owego pojawiają się pojedyncze schody, które ominąłem jadąc boczną ścieżką. Bardzo krętymi dróżkami dotarłem do Perełek Krzesławic, gdzie znów połączyłem się z moją rowerową Pętlą Nowej Huty, odbytą niespełna miesiąc temu.
Ulicami PCK i Wąwozową, docieramy do torowiska tramwajowego gdzie tuż przed nim, skręcamy w lewo, a następnie dwukrotnie przejeżdżamy szyny. Znaki prowadzą wprost na ruchliwą ul. Kocmyrzowską. Wybór jest mocno ograniczony, gdyż jedyną alternatywą jest dziurawy chodnik.
Fragment ten kończy się przy cmentarzu. Tam drogowskazy kierują nas wprost do Fortu 49 1/4 Grębałów, który zachował się jako fort pancerny. Zbudowany został w latach 1897-1899 wg projektu Moritza von Brunnera. Dziś znajduje się tam ośrodek jazdy konnej "Przyjaciel Konika". Obiekt jest tym samym odgrodzony jednak za zgodą właściciela można go obejrzeć.
Po objechaniu pętli tramwajowej, ul. Architektów prowadzi nas do Fortu 49 Krzesławice, w którym teraz funkcjonuje młodzieżowy dom kultury. Sam fort został też w sporym stopniu odrestaurowany co biorąc pod uwagę inne obiekty - bardzo cieszy. Ten fort artyleryjski wybudowany został w 1878 r. jako fort półstały zaś całkowicie przebudowany oraz zmodernizowany odpowiednio w latach 1881-1886 i 1910.
Tuż obok fortu znajduje się miejsce kaźni, do którego warto zajrzeć. Znajdziemy tam wymowny napis: "Pamięci 440 Polaków rozstrzelanych przez hitlerowców w latach 1939-1941. Społeczeństwo Krakowa i Nowej Huty." Niedaleko obok znajduje się zbiorowa mogiła oraz osobna: Andrzeja Miętusa, który zginął w 1940 r. w wieku zaledwie 25 lat. Nic więcej nie trzeba dodawać.
Pokonanie podjazdu ku Os. Na Stoku nagradza nas widokami na Kraków oraz dolinę Dłubni. Następuje w miarę długi zjazd na którym nie możemy się zbytnio rozpędzać gdyż wtedy miniemy kolejny obiekt na naszej trasie, a mianowicie Fort 49a Dłubnia będący fortem pancernym głównym, wybudowanym w latach 1892-1896. Z ulicy widać zaledwie cząstkę tego obiektu, toteż z punktu widzenia rowerzysty nie jest on zbyt ciekawy.
Zjazd kończy się przy zajezdni w Bieńczycach. Kolejnych kilkaset metrów pokonuje się główną drogą. Trwa to tylko chwilę, gdyż potem znaki skręcają już na Mistrzejowice i osiedlowymi drogami doprowadzają do Fortu 48a mającego tą samą nazwę. Tym razem dotarliśmy do bardzo zniszczonego i zaniedbanego fortu. Bliskość osiedli, a tym samym wandali robi swoje. Nic nie przypomina jego dawnej świetności. Miejmy nadzieję, że to pancerne dzieło obrony bliskiej z lat 1895-1896 doczeka się kiedyś renowacji.
Taka sama sytuacja ma się z Fortem 48 Batowice, do którego dociera przez osiedla oraz park. Fort zachowany jest w dobrym stanie jednak i tak popada w coraz większą dewastację. Niestety nie było tam przybitej tabliczki, którą notorycznie wyrywają chuligani. Zrobiło mi się z tego powodu podwójnie smutno, gdyż z fortów, najbliżej mam właśnie do tego obiektu. Po przejechaniu przez fosę wejściem znajdującym się od tyłu, natrafić można na ścieżkę, która okrąża górą cały fort dookoła. Nie warto jednak zapuszczać się tam w pojedynkę, gdyż nie wiadomo kogo można tam spotkać.
Kolejnym etapem drogi jest zjazd, po którym lądujemy na ul. Powstańców, gdzie po chwili docieramy do Fortu 47 1/2 Sudół. Fort pancerny z lat 1895-1897 został częściowo wyburzony po 1950 r. Aktualnie jego rozmiary należą do jednych z najmniejszych w całej twierdzy. Dewastacja obiektu sprowadza marzycieli na zimny grunt.
Ul. Powstańców doprowadza nas do skrzyżowania, na którym napotkać możemy drogowskazy. Po kolejnych 100 metrach należy zachować szczególną ostrożność, gdyż trzeba tam skręcić w prawo. Kręta droga wynika z faktu, iż jest to jedyne miejsce w okolicy gdzie bezpiecznie można przekroczyć tory kolejowe. Później, prowizoryczna i bardzo ciasna droga ułożona z betonowych płyt wyprowadza nas z Krakowa do Węgrzec. Po przekroczeniu granicy czeka nas podjazd, z którym trzeba się poważnie zmierzyć.
Na górze czeka na Nas Fort 47 Łysa Góra, który tego dnia najbardziej mnie zadziwił. Otóż cała budowla z lat 1872-1878 jest całkowicie odgrodzona wysokim płotem. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że tuż przy forcie zostało wybudowane luksusowe osiedle, do którego dostać się można tylko ze specjalną kartą wstępu. Okazało się więc, że jego mieszkańcy mają prywatny fort. Zauważyć się też dało nowe okna z drewnianymi framugami. Tak na dobrą sprawę to cierpliwi, mogą wjechać za pierwszym lepszym samochodem na teren osiedla, a tym samym fortu, ja jednak wolałem nie ryzykować. Z tego miejsca też, podziwiać można panoramę Krakowa.
Jakieś pół kilometra dalej szlak doprowadza nas do odrestaurowanego Fortu 47a "Węgrzce" gdzie obecnie siedzibę ma firma Equus. Główny, dwuwałowy, pancerny, wzniesiony w latach 1896-1902 może cieszyć oko.
Kręte uliczki doprowadzają nas do kompleksu leśnego w Witkowicach. Jest on z pewnością bardzo urokliwy jednak radzę go omijać i poszukać na mapach innych tras. Wszystko za sprawą niemiłosiernego błota, po którym można nie poznać własnego roweru. Byłem skazany na ten fragment drogi toteż musiałem brnąć w błocie, które pokrywa całą szerokość ścieżki i nie sposób go ominąć. Po przejechaniu tego niespełna kilometra bilans wycieczki wydłużył się o mycie roweru, które zajęło mi po powrocie prawie pół dnia, nie mówiąc już o zabłoconych adidasach. Okropny odcinek!
Przy pętli autobusowej w Witkowicach znów naszym oczom ukazują się drogowskazy. Informują one o tym, że ok. 700 m od Nas znajdują się relikty prochowni. Zniechęcony błotem i tak udałem się tam, jednak nawet same relikty są trudne do zauważenia.
Przy Marszowcu znaki odbijają w prawo i wkraczają po krótkim osiedlowym odcinku na drogę polną. Tam też trzeba się mieć na baczności, gdyż obfite opady spowodowały utworzenie się ogromnych bajor. Lekarstwem na to jest wydeptana ścieżka prowadząca polem uprawnym znajdującym się tuż obok.
Fort 45a Bibice będący fortem pancernym obrony bliskiej wybudowanym w latach 1895-1897 stał się zakładnikiem działkowców, którzy w miarę skutecznie go chronią. Rowerzyści nie są tu jednak wbrew pozorom skazani na porażkę, gdyż idąc za znakami dochodzi się do ścieżki, która wprowadza do fortu. Warto się tam jednak zabezpieczyć, gdyż komary atakują w tym miejscu z podwojoną siłą.
Przy skrzyżowaniu dróg na Zielonki i Węgrzce, znów należy posłużyć się usytuowanymi tam drogowskazami. Można udać się na pobliską sprężoną baterię Fortu 45 Zielonki lub też bezpośrednio do zabytku, w którym obecnie mieści się Hotel "Twierdza". Fort artyleryjski zbudowany w latach 1884-1886, a zmodernizowany w roku 1910 i 1914 przyciąga gości. Sam z chęcią spędził bym tam jedną noc.
Po powrocie do skrzyżowania pozostaje nam już tylko zjazd do Zielonek, podczas którego mijamy kolejne sprężone baterie Fortu Zielonki wybudowano ok. 1902 r.
Na zjeździe rozpędzić się można nawet do 50-60 km/h. Był to bardzo przyjemny akcent, który zakończył moją dzisiejszą wędrówkę Szlakiem Twierdzy Kraków. Od centrum Zielonek droga powrotna jest już całkowicie dowolna. Zapaleńcy mogą jechać szlakiem dalej.
Ogólnie rzecz biorąc, ktoś nastawiony na forteczne widoki może śmiało ruszać rowerem na Szlak Twierdzy Kraków. Nie jest to naturalnie pięciogwiazdkowa trasa rowerowa taka jak droga do Tyńca. Szlak Twierdzy Kraków ma jednak w sobie coś co przyciąga. Przyglądając się zabytkowym fortom, można odkryć wiele bardzo ciekawych historii związanych głównie z Krakowem. A poza tym to było kilka zjazdów i podjazdów, momentów cięższych i łatwiejszych. Choć to tylko niespełna 30 km, to warto zarezerwować sobie co najmniej 3 godzinki, gdyż warto nacieszyć oko i obiektyw aparatu, pobuszować wewnątrz zabytków, a przede wszystkim odkryć w pełni Twierdzę Kraków na rowerze...
Ciąg dalszy opisu trasy wraz ze zdjęciami pod linkiem --> Szlak Twierdzy Kraków (pętla płn. - cz. II)
Trasa: Ul. Igołomska Fort Mogiła (0,2 km) Kopiec Wandy (1 km) Fort Grębałów (6 km) Fort Krzesławice (7 km) Fort Dłubnia (8 km) Fort Mistrzejowice (11 km) Fort Batowice (12,5 km) Fort Sudół (14 km) Fort Łysa Góra (17,5 km) Fort Węgrzce (18 km) Witkowice (21 km) /zjazd do reliktów prochowni + 1,4 km/ Fort Bibice (25 km) /zjazd do Fortu Zielonki + 0,6 km/ Fort Zielonki (26,5 km) Zielonki centrum
Długość trasy: 28 km
Skala trudności: 3/6
Oznakowanie: dobre
Czas jazdy wraz ze zwiedzaniem: 3-4 h
Warunki na trasie: W większości asfalt, krótkie fragmenty leśnych i polnych dróg.
Ogólnie rzecz biorąc Szlak Twierdzy Kraków łączy niemalże wszystkie forty (za wyjątkiem kilku położonych w centrum miasta), które znajdują się na terenie Krakowa. Jest ich ok. 40 więc jest co zwiedzać. Istnieją dwa odcinki szlaku: wariant północny podąża od Mogiły aż do Salwatora, zaś wariant południowy to trasa z Krzemionek na Rybitwy. Łącznie daje to ok. 100 km znakowanego szlaku pieszo-rowerowego, w który warto wyruszyć po to by odkryć w końcu coś innego niż Rynek Główny oraz Planty.
Pętla północna jest dłuższa od tej południowej toteż podzieliłem ją sobie na dwa, w miarę równe części. Moja trasa wiodła dziś od ul. Igołomskiej poprzez Hutę, Batowice, Węgrzce aż do Zielonek.
Zapraszam więc w rowerową podróż Szlakiem Twierdzy Kraków...
Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż dziś szlak ten jest o wiele lepiej oznakowany niż jeszcze kilka lat temu. Jeśli ktoś umie dostrzec znaki to bez problemu przejedzie tę trasę bez użycia mapy.
Początek drogi znajduje się przy ul. Igołomskiej obok przystanku tramwajowego "Fort Mogiła". Od tej chwili kierowałem się już tylko i wyłącznie żółto-czarno-żółtymi znakami. Zdaję sobie sprawę, że to miejsce dla mieszkańców Kurdwanowa czy Borku Fałęckiego jest ogromnym zadupiem ale jednak gdzieś trzeba zacząć. Dojechać tam można na różne sposoby: tramwajem lub znakowanym szlakiem rowerowym. Trasę tę [tj. Pętla Nowej Huty] opisałem jakiś czas temu --> Pętla Nowej Huty.
Już na początku czekają na nas małe przeszkody. Kika stopni wymusza wniesienie roweru. Po chwili znaki prowadzą nas między garażami, gdzie powyższa sytuacja się powtarza. Zaraz za nimi znajduje się Fort piechoty 49 1/2a Mogiła, zbudowany w latach 1895-1896. Obecnie zabytek stoi zamknięty więc można oglądać go tylko z zewnątrz.
Dalsza jazda odbywa się już bez przeszkód. Przy kopcu Wandy warto się ponownie zatrzymać, gdyż mimo, iż jest tam tylko kopiec to jednak miejsce to wiele ma wspólnego z Twierdzą Kraków. Otóż kiedyś znajdował się tutaj Fort 49 1/2 Wanda (Kopiec Wandy), który był artyleryjskim fortem półstałym zbudowanym w 1887 r. wokół Kopca Wandy. Niestety jego relikty zostały zniwelowane po 1940 r.
Kopiec Wandy odwiedza zazwyczaj sporo osób. Jednak mało która z nich wie, że 600 m od kopca usytuowany jest Fort Mogiła. Warto się tam przespacerować.
Docierając z powrotem do ul. Igołomskiej kierujemy się na prawo, rozłączając się tym samym na dobre z zielonym szlakiem rowerowym. Po chwili mijamy Kombinat, gdzie należy przejść przez jezdnię. Później następuje zjazd do Krzesławic. Należy zachować tam umiarkowaną ostrożność, gdyż ni z tego, ni z owego pojawiają się pojedyncze schody, które ominąłem jadąc boczną ścieżką. Bardzo krętymi dróżkami dotarłem do Perełek Krzesławic, gdzie znów połączyłem się z moją rowerową Pętlą Nowej Huty, odbytą niespełna miesiąc temu.
Ulicami PCK i Wąwozową, docieramy do torowiska tramwajowego gdzie tuż przed nim, skręcamy w lewo, a następnie dwukrotnie przejeżdżamy szyny. Znaki prowadzą wprost na ruchliwą ul. Kocmyrzowską. Wybór jest mocno ograniczony, gdyż jedyną alternatywą jest dziurawy chodnik.
Fragment ten kończy się przy cmentarzu. Tam drogowskazy kierują nas wprost do Fortu 49 1/4 Grębałów, który zachował się jako fort pancerny. Zbudowany został w latach 1897-1899 wg projektu Moritza von Brunnera. Dziś znajduje się tam ośrodek jazdy konnej "Przyjaciel Konika". Obiekt jest tym samym odgrodzony jednak za zgodą właściciela można go obejrzeć.
Po objechaniu pętli tramwajowej, ul. Architektów prowadzi nas do Fortu 49 Krzesławice, w którym teraz funkcjonuje młodzieżowy dom kultury. Sam fort został też w sporym stopniu odrestaurowany co biorąc pod uwagę inne obiekty - bardzo cieszy. Ten fort artyleryjski wybudowany został w 1878 r. jako fort półstały zaś całkowicie przebudowany oraz zmodernizowany odpowiednio w latach 1881-1886 i 1910.
Tuż obok fortu znajduje się miejsce kaźni, do którego warto zajrzeć. Znajdziemy tam wymowny napis: "Pamięci 440 Polaków rozstrzelanych przez hitlerowców w latach 1939-1941. Społeczeństwo Krakowa i Nowej Huty." Niedaleko obok znajduje się zbiorowa mogiła oraz osobna: Andrzeja Miętusa, który zginął w 1940 r. w wieku zaledwie 25 lat. Nic więcej nie trzeba dodawać.
Pokonanie podjazdu ku Os. Na Stoku nagradza nas widokami na Kraków oraz dolinę Dłubni. Następuje w miarę długi zjazd na którym nie możemy się zbytnio rozpędzać gdyż wtedy miniemy kolejny obiekt na naszej trasie, a mianowicie Fort 49a Dłubnia będący fortem pancernym głównym, wybudowanym w latach 1892-1896. Z ulicy widać zaledwie cząstkę tego obiektu, toteż z punktu widzenia rowerzysty nie jest on zbyt ciekawy.
Zjazd kończy się przy zajezdni w Bieńczycach. Kolejnych kilkaset metrów pokonuje się główną drogą. Trwa to tylko chwilę, gdyż potem znaki skręcają już na Mistrzejowice i osiedlowymi drogami doprowadzają do Fortu 48a mającego tą samą nazwę. Tym razem dotarliśmy do bardzo zniszczonego i zaniedbanego fortu. Bliskość osiedli, a tym samym wandali robi swoje. Nic nie przypomina jego dawnej świetności. Miejmy nadzieję, że to pancerne dzieło obrony bliskiej z lat 1895-1896 doczeka się kiedyś renowacji.
Taka sama sytuacja ma się z Fortem 48 Batowice, do którego dociera przez osiedla oraz park. Fort zachowany jest w dobrym stanie jednak i tak popada w coraz większą dewastację. Niestety nie było tam przybitej tabliczki, którą notorycznie wyrywają chuligani. Zrobiło mi się z tego powodu podwójnie smutno, gdyż z fortów, najbliżej mam właśnie do tego obiektu. Po przejechaniu przez fosę wejściem znajdującym się od tyłu, natrafić można na ścieżkę, która okrąża górą cały fort dookoła. Nie warto jednak zapuszczać się tam w pojedynkę, gdyż nie wiadomo kogo można tam spotkać.
Kolejnym etapem drogi jest zjazd, po którym lądujemy na ul. Powstańców, gdzie po chwili docieramy do Fortu 47 1/2 Sudół. Fort pancerny z lat 1895-1897 został częściowo wyburzony po 1950 r. Aktualnie jego rozmiary należą do jednych z najmniejszych w całej twierdzy. Dewastacja obiektu sprowadza marzycieli na zimny grunt.
Ul. Powstańców doprowadza nas do skrzyżowania, na którym napotkać możemy drogowskazy. Po kolejnych 100 metrach należy zachować szczególną ostrożność, gdyż trzeba tam skręcić w prawo. Kręta droga wynika z faktu, iż jest to jedyne miejsce w okolicy gdzie bezpiecznie można przekroczyć tory kolejowe. Później, prowizoryczna i bardzo ciasna droga ułożona z betonowych płyt wyprowadza nas z Krakowa do Węgrzec. Po przekroczeniu granicy czeka nas podjazd, z którym trzeba się poważnie zmierzyć.
Na górze czeka na Nas Fort 47 Łysa Góra, który tego dnia najbardziej mnie zadziwił. Otóż cała budowla z lat 1872-1878 jest całkowicie odgrodzona wysokim płotem. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że tuż przy forcie zostało wybudowane luksusowe osiedle, do którego dostać się można tylko ze specjalną kartą wstępu. Okazało się więc, że jego mieszkańcy mają prywatny fort. Zauważyć się też dało nowe okna z drewnianymi framugami. Tak na dobrą sprawę to cierpliwi, mogą wjechać za pierwszym lepszym samochodem na teren osiedla, a tym samym fortu, ja jednak wolałem nie ryzykować. Z tego miejsca też, podziwiać można panoramę Krakowa.
Jakieś pół kilometra dalej szlak doprowadza nas do odrestaurowanego Fortu 47a "Węgrzce" gdzie obecnie siedzibę ma firma Equus. Główny, dwuwałowy, pancerny, wzniesiony w latach 1896-1902 może cieszyć oko.
Kręte uliczki doprowadzają nas do kompleksu leśnego w Witkowicach. Jest on z pewnością bardzo urokliwy jednak radzę go omijać i poszukać na mapach innych tras. Wszystko za sprawą niemiłosiernego błota, po którym można nie poznać własnego roweru. Byłem skazany na ten fragment drogi toteż musiałem brnąć w błocie, które pokrywa całą szerokość ścieżki i nie sposób go ominąć. Po przejechaniu tego niespełna kilometra bilans wycieczki wydłużył się o mycie roweru, które zajęło mi po powrocie prawie pół dnia, nie mówiąc już o zabłoconych adidasach. Okropny odcinek!
Przy pętli autobusowej w Witkowicach znów naszym oczom ukazują się drogowskazy. Informują one o tym, że ok. 700 m od Nas znajdują się relikty prochowni. Zniechęcony błotem i tak udałem się tam, jednak nawet same relikty są trudne do zauważenia.
Przy Marszowcu znaki odbijają w prawo i wkraczają po krótkim osiedlowym odcinku na drogę polną. Tam też trzeba się mieć na baczności, gdyż obfite opady spowodowały utworzenie się ogromnych bajor. Lekarstwem na to jest wydeptana ścieżka prowadząca polem uprawnym znajdującym się tuż obok.
Fort 45a Bibice będący fortem pancernym obrony bliskiej wybudowanym w latach 1895-1897 stał się zakładnikiem działkowców, którzy w miarę skutecznie go chronią. Rowerzyści nie są tu jednak wbrew pozorom skazani na porażkę, gdyż idąc za znakami dochodzi się do ścieżki, która wprowadza do fortu. Warto się tam jednak zabezpieczyć, gdyż komary atakują w tym miejscu z podwojoną siłą.
Przy skrzyżowaniu dróg na Zielonki i Węgrzce, znów należy posłużyć się usytuowanymi tam drogowskazami. Można udać się na pobliską sprężoną baterię Fortu 45 Zielonki lub też bezpośrednio do zabytku, w którym obecnie mieści się Hotel "Twierdza". Fort artyleryjski zbudowany w latach 1884-1886, a zmodernizowany w roku 1910 i 1914 przyciąga gości. Sam z chęcią spędził bym tam jedną noc.
Po powrocie do skrzyżowania pozostaje nam już tylko zjazd do Zielonek, podczas którego mijamy kolejne sprężone baterie Fortu Zielonki wybudowano ok. 1902 r.
Na zjeździe rozpędzić się można nawet do 50-60 km/h. Był to bardzo przyjemny akcent, który zakończył moją dzisiejszą wędrówkę Szlakiem Twierdzy Kraków. Od centrum Zielonek droga powrotna jest już całkowicie dowolna. Zapaleńcy mogą jechać szlakiem dalej.
Ogólnie rzecz biorąc, ktoś nastawiony na forteczne widoki może śmiało ruszać rowerem na Szlak Twierdzy Kraków. Nie jest to naturalnie pięciogwiazdkowa trasa rowerowa taka jak droga do Tyńca. Szlak Twierdzy Kraków ma jednak w sobie coś co przyciąga. Przyglądając się zabytkowym fortom, można odkryć wiele bardzo ciekawych historii związanych głównie z Krakowem. A poza tym to było kilka zjazdów i podjazdów, momentów cięższych i łatwiejszych. Choć to tylko niespełna 30 km, to warto zarezerwować sobie co najmniej 3 godzinki, gdyż warto nacieszyć oko i obiektyw aparatu, pobuszować wewnątrz zabytków, a przede wszystkim odkryć w pełni Twierdzę Kraków na rowerze...
Ciąg dalszy opisu trasy wraz ze zdjęciami pod linkiem --> Szlak Twierdzy Kraków (pętla płn. - cz. II)
Bardzo ciekawie opisane. Dopiero teraz tu dotarłem choć fortami CK interesuję się od jakiegoś czasu, pieszo zwiedziłem prawie 30 (wliczam bytność przy niedostępnych, bo cóż można zrobić), ale porcjami po 2-4 lokale, dedykowanymi przemarszami "żołnierskimi".
OdpowiedzUsuńZbliża się setna rocznica obrony Twierdzy Kraków i warto by to było jakoś uczcić - wycieczka, wieńce na Kaim (6 XII 1914 - odepchnięcie ruskich podczas II bitwy o Kraków) , pamiątkowe spotkania, wędrówki?
Planuję zmierzenie się z obydwoma Szlakami Twierdzy Kraków jeszcze tej jesieni. Oby pogoda pozwoliła!
Pozdrawiam, Bartek