Miejsce: Wschodnia część Beskidu Niskiego
Cel: Przejście pasma Bukowicy
Trasa: Puławy Górne Skibce (778 m) Wilcze Budy – Mogiła poległych żołnierzy – Cisy – /powrót do Głównego Szlaku Beskidzkiego/ Przełęcz pod Tokarnią Wola Piotrowa
Długość trasy: 16 km
Pogoda: jak ze snu...
Wyprawa w Beskid Niski zapowiadała się całkiem specyficznie. Ten najniższy łańcuch górski polskich Karpat jest zarazem najrozleglejszy. To wszystko wpływa na brak zainteresowania tym obszarem ze strony turystów. Warto podkreślić, że jest to bardzo błędne sądzenie, bo można się w nim zakochać już na pierwszym kilometrze. Wystarczy do tego trochę słoneczka, kilka cumulusów tworzących bujne kształty, szerokie wykoszone łąki oraz pagórki w tle.
Dokładnie tak samo rozpoczynała się nasza trasa z Puław Górnych. Dojazd do tej wsi wymaga pokonania wielu kilometrów wąskimi dróżkami. Już wtedy znaleźliśmy z dala od wszelkiej cywilizacji. Mogliśmy się cieszyć prawie dziewiczą naturą.
Część rozległego pasma Bukowicy, którym poruszaliśmy się dziś charakteryzowała się gęstym zalesieniem. Praktycznie cały czas szło się lasem. Widoki na okoliczne pagórki otwierały się rzadko.
1-4) w Paśmie Bukowicy...
W pewnej chwili dotarliśmy do znaku informującego, że do Mogiły
pozostało pół kilometra, a do cisów jeden kilometr. Cały ten wyjazd był
iście rekreacyjny i nastawiony na wypoczynek toteż parę osób w związku z
dużą ilością czasu wybrało się do tych miejsc.
Mogiła składała się z drewnianego krzyża, tablicy i otaczającego ich
płotka. Okazało się, że pochowano tutaj chłopców z Bukowska, którzy
podczas powstania styczniowego w 1863 r., z „młodym dziedzicem poszli w
Polskę”. Przez brak zgody ówczesnych władz na pochówek w Bukowsku, owi
chłopcy zostali pogrzebani w tutejszym lesie. W tym samym miejscu też
pochowano podczas I wojny światowej wielu żołnierzy poległych w
okolicznych walkach. „Pamięć od nich przetrwała dłużej od ich życia”.
Po chwili, doszliśmy do wolno stojącej sobie
grupki cisów. Był to o tyle dziwny widok, gdyż pasmo Bukowicy porastają głównie buki, których jest tu wiele hektarów.
Jedynym wyjaśnieniem mogło być przyniesienie nasion cisa przez ptaki.
Widok iglaków pośród buczyn wyglądał całkiem interesująco.
Po wielokilometrowej wędrówce, na której spotkaliśmy tylko kilka
osób, las ustąpił miejsca łąkowym formacjom. Pierwszy raz tego dnia
zobaczyliśmy Tokarnię, charakteryzującą się obecnością masztu na
szczycie. Zdobycie tego wzniesienia w planach mieliśmy jutro. Z przełęczy pod
Tokarnią rozciągały się piękne widoczki na okoliczne miejscowości. Nigdy
nie byłem tak bardzo na wschodzie jak teraz, toteż moja orientacja w
terenie była bliska zeru. Jednego jednak mogłem być pewien, łagodne
wzniesienia zachwycały.
Zeszliśmy do Woli Piotrowej, o której nie sposób nie opowiedzieć
paru słów. Po powojennych wysiedleniach, – na które szerzej zwrócę uwagę
w następnej retrospekcji – w latach 60. XX wieku osadę tę zasiedlili
protestanccy osadnicy z Śląska Cieszyńskiego oraz czeskiej części
Zaolzia. Współcześnie zaś tę wieś zamieszkują głównie zielonoświątkowcy.
Większość z mieszkańców należy do protestanckiego zboru Ewangelicznej
Wspólnoty Zielonoświątkowej, który powstał tu w latach 70. XX wieku.
Dowodem tego jest znajdujący się w maleńkiej wsi dom modlitewny
zielonoświątkowców. Z mieszkańcami jednak nie udało mi się porozmawiać.
Ośrodek „Trzy Lilie” w Iwoniczu-Zdroju przywitał nas dosyć skromnymi warunkami. Mimo wszystko w porównaniu ze Słowackim Rajem było o niebo lepiej. Prysznic w pokoju a do tego telewizja z aż dwoma programami. Było w czym wybierać. Po obiadokolacji przyszedł czas na spacer po uzdrowisku
Miejsce: Iwonicz-Zdrój
Cel: Poznanie uzdrowiska
Na wstępie warto podkreślić wyjątkowość Iwonicza, gdyż jest największym i najstarszym uzdrowiskiem w województwie podkarpackim, który od lat przyciąga uwagę kuracjuszy z całej Polski. Lecznicze walory występujących tutaj wód sprawiły, że już w XVII wieku zakład zdrojowy cieszył się dużą popularnością. Poddany troskliwej opiece konserwatorskiej urzeka pięknem architektury Starego Pałacu, Starych Łazienek, Pijalni Wód Mineralnych, Domu Zdrojowego, Białego Orła i innych budynków. Dziś jest to prężnie działający i nadal działający ośrodek sanatoryjno-wypoczynkowy, który dzięki ograniczonej rozbudowie nie stracił swoistej atmosfery i uroku. Mimo, iż usytuowany jest on kilka kilometrów od głównej drogi to można tu dogodnie dojechać komunikacją publiczną. Iwonicz bezpośrednie połączenia ma m. in. z Krakowem, Katowicami, Warszawą i Rzeszowem.
Nasz spacer rozpoczęliśmy od zobaczenia najstarszego źródła
Iwonicza-Zdroju tj. Bełkotki, uznanej za pomnik przyrody. Nazwa pochodzi
od wydobywającego się gazu ziemnego, wywołującego bełkot wody. Gdy
tylko podejdzie się pod samo źródełko to rzeczywiście można dostrzec
wydobywający się gaz. Obok źródła znajduje się pomnik Wincentego Pola.
Do źródła prowadzi szeroki chodnik i w związku z tym jest to miejsce
licznie odwiedzane przez kuracjuszy i turystów.
2-3) na deptaku..., 5) Centrum Rozrywki Krakowiak, 7-8) sanatorium Stare Łazieniki, 9) kościół pw. Matki Bożej Uzdrowienia Chorych z 1995 r., 11) drewniany kościół pw. św. Iwona z 1895 r., 12) wieża zegarowa pensjonatu Bazar
Następnie zeszliśmy już do serca Iwonicza. Duży plac, obok niego
deptak, pijalnia, a dookoła wspaniała zabudowa, dużo zieleni oraz
fontanna. Bardzo dobre miejsce na aktywny wypoczynek, gdyż wychodzi z
niego bardzo wiele ścieżek spacerowych. Po zmroku Iwonicz-Zdrój zamienia
się w raj dla miłośników dancingu, który chętnie organizowany jest
przez okoliczne ośrodki. O tym miejscu można by jeszcze długo opowiadać.
Mi musiała wystarczyć namiastka tych wrażeń, gdyż przed jutrzejszą
wycieczką warto było się wyspać...
Ciąg dalszy wakacyjnego weekendu w Beskidzie Niskim --> Beskid Niski (dzień 2.)
Ciąg dalszy wakacyjnego weekendu w Beskidzie Niskim --> Beskid Niski (dzień 2.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania =)