Tę marcową wycieczkę zaliczyć można do gatunków tych w rejony bardzo
mało znane. Czy jednak na mało uczęszczanym szlaku można było się
nudzić? Otóż nie!
Miejsce: Beskid Makowski (między Suchą Beskidzką a Żywcem)
Cel: rozchodzenie nóżek
Trasa: Przełęcz Przydawki Ślemień Gachowizna (750 m) Baków (766 m) Janikowska Grapa (737 m) Jeleśnia
Czas przejścia: ok. 3-4 h
Pogoda: w marcu jak w garncu
Widoczność: słaba
Gdyby ktoś zapytał mnie kilka miesięcy temu gdzie jest pasmo Pewelskie to nie miałbym pojęcia jak na to pytanie odpowiedzieć. A już do głowy nie przyszłoby mi, że może to być Beskid Makowski, który przecież jest tak blisko Krakowa.
Ogólnie z tym pasmem to jest ciekawa rzecz. Wcina się ono w Beskid Żywiecki, a z drugiej strony otoczone jest Beskidem Małym. Mamy więc do czynienia z niejakim 'trójstykiem". Ponadto mapy w pewnym sensie też milczą o tym paśmie. Biorąc do ręki mapy Beskidu Makowskiego pasma Pewelskiego niestety nie znalazłem, a jeśli już to było ono ucięte podobnie jak na mapie Beskidu Małego.
Po odnalezieniu odpowiedniej mapy mogłem wyruszyć w podróż. Wystartowaliśmy na przełęczy Przydawki znajdującej się na drodze wojewódzkiej między Suchą Beskidzką a Żywcem.
Do Ślemienia wiódł nas asfalt, co ciekawe szlak ten zaliczany jest do grupy tych papieskich. Pogoda nie była niestety zbyt sprzyjająca z powodu pokrycia nieba chmurami.
Pierwsze atrakcje napotkaliśmy już w samym Ślemieniu. Otóż znajduje się tam kilka kilkusetletnich pomników przyrody. Naliczyłem ich dokładnie pięć. Były to dwa dęby, a także lipa, jesion i sosna. Każde drzewo było dokładnie opisane. Ich wiek szacuje się na około 400 lat, a największe z nich miało aż 7 m średnicy w pniu.
Po dalszej chwili mogliśmy ujrzeć ruiny pieca hutniczego, który kiedyś tam ponad 200 lat temu produkował naprawdę dużo żelaza. Ciekawa zaś była sama technika produkcji, o której można było poczytać na pobliskiej tablicy.
Od tej pory nareszcie wkroczyliśmy do lasu i zaczęliśmy się wspinać.
Pamiętam jak w międzyczasie napotkaliśmy kobietę, która wołała do
swojego psa "murzyn". Podejście miejscami było dosyć sztywne, jednakże
szybko je pokonaliśmy. Trasa nie była zbyt długa toteż mogliśmy robić
sobie często postoje.
Pierwszy z nich nastąpił już na pierwszym wzniesieniu. Ku mojej uciesze w programie wycieczki zaplanowane było ognisko. Każdy otrzymał kiełbaskę i kromki chleba. Uczta była doprawdy smakowita, a ponadto przy ognisku zrobionym z uzbieranych przez nas gałęzi można było się ogrzać. W pewnej chwili matka natura się nad nami zlitowała, gdyż zza chmur wyjrzało Słońce. Było wtedy bardzo przyjemnie.
Pierwszy z nich nastąpił już na pierwszym wzniesieniu. Ku mojej uciesze w programie wycieczki zaplanowane było ognisko. Każdy otrzymał kiełbaskę i kromki chleba. Uczta była doprawdy smakowita, a ponadto przy ognisku zrobionym z uzbieranych przez nas gałęzi można było się ogrzać. W pewnej chwili matka natura się nad nami zlitowała, gdyż zza chmur wyjrzało Słońce. Było wtedy bardzo przyjemnie.
1-4) w Paśmie Pewelskim...
Po posiłku czas przyszedł na ugaszenie żarzącego się jeszcze ogniska. Pomysł był bardzo prosty. Szanowne panie miały pójść szlakiem natomiast panowie mieli stanąć wokół ogniska i niczym strażacy swoimi długimi wężami ugasić zalążki płomieni. Mówiąc poważnie, nie wolno zostawiać niedopalonego ogniska. Wystarczy iskra i podmuch wiatru, a pożar gotowy.
Dalsza część wycieczki prowadziła już grzbietem pasma. Dlaczego warto wybrać pasmo Pewelskie? Otóż jest w nim bardzo dużo punktów widokowych. Położenie pasma również jest bardzo atrakcyjne. Doskonale widać z niego Babią Górę oraz Pilsko. My widzieliśmy tylko tę drugą górę zaś Babia Góra znajdująca się o kilometr wyżej niż my skryta była w chmurach.
Pasmo Pewelskie jest również świetnym miejscem dla samotników czy
też osób szukających spokoju i wyciszenia. Zaryzykuję śmiało
twierdzenie, że mało ludzi tamtędy spaceruje, a przecież wspaniale było
sobie usiąść na górskiej trawce i pooglądać malownicze okolice.
Wycieczkę zakończyliśmy w Jeleśni, która ma się czym pochwalić.
Ładny, odnowiony rynek, a przede wszystkim zabytkowa Stara Karczma do
której wstąpiliśmy. A w niej całkiem bogate menu. Kwaśnica z ryjem
świńskim, jadło zbójnickie czy też różne polewki. Jednym zdaniem mówiąc
każdy znajdzie coś dla siebie.
Co ciekawe pochmurna pogoda z nielicznymi słonecznymi chwilami utrzymywała się przez cały dzień. Padać zaczęło dopiero w Jeleśni. Pogoda ułożyła nam więc świetny scenariusz tym bardziej, że tego dnia w Krakowie lało i lało, a my mieliśmy fajną, marcową pogodę.
Wycieczkę można więc zaliczyć do bardzo udanych - idealnych na odstresowanie. Oby więcej takich przyjemnych spacerów!
Co ciekawe pochmurna pogoda z nielicznymi słonecznymi chwilami utrzymywała się przez cały dzień. Padać zaczęło dopiero w Jeleśni. Pogoda ułożyła nam więc świetny scenariusz tym bardziej, że tego dnia w Krakowie lało i lało, a my mieliśmy fajną, marcową pogodę.
Wycieczkę można więc zaliczyć do bardzo udanych - idealnych na odstresowanie. Oby więcej takich przyjemnych spacerów!
Zapraszam do odwiedzenia strony - przewodnika Pasmo Pewelskie. www.czeretniki.cba.pl
OdpowiedzUsuń