14 lutego 2009

Pieniny (Durbaszka + Jarmuta)

Cel: udane przywitanie ferii zimowych

Trasa: Jaworki – schronisko pod Durbaszką – okolice Durbaszki Przełęcz Klimontowska – Jarmuta (794 m) – Przełęcz Klimontowska – Szczawnica

Pogoda: taka tam… zima

Widoczność: słaba/brak

Zimą, góry mają zupełnie inne oblicze o czym przekonałem się między innymi podczas walentynek w 2009 r., które jednocześnie były też pierwszym dniem ferii zimowych. Mając przed sobą sporo wolnego czasu, grzechem byłoby nie skorzystanie z palety dostępnych wypraw. Licząc na lśniące słoneczko udałem się ku Pieninom w poszukiwaniu przygód. Życzenia nie zostały jednak w pełni spełnione bowiem zamiast błękitu nieba, świat pokryła szarość chmur. Warto podkreślić, że śniegu było tak wiele, że autokar nie mógł dojechać do centrum Jaworek. W pewnej chwili tył pojazdu zakopał się nawet w ogromnej zaspie przez co szanse na bezpieczne zawrócenie okazały się minimalne. Jako beztroski 15-latek uznałem, że problemy kierowcy nie są moimi problemami, toteż skupiłem się na przygotowaniu do trasy. Trzeba przyznać, że było co ogarniać. Po pierwsze założyłem na łydki ochraniacze aby uchronić nogawki spodni od kontaktu ze śniegiem, po drugie rozkręciłem kijki do odpowiedniej długości tak aby pomagały mi w maszerowaniu.

W ten oto sposób wyruszyliśmy ku Durbaszce, która stała się istnym Mount Everestem. Prószący śnieg jest rzeczą bajkową, jednakże sprawa nabiera innych barw, gdy owy opad zacznie zawiewać. Zostaliśmy zbombardowani ogromnymi kulami śnieżnymi lecz co oczywista, nikt z nas się nie poddał. W gruncie rzeczy przez cały ten etap musiałem się porządnie garbić, kierując wzrok na bielusieńkie podłoże, bowiem unosząc oczy ku górze, twarz w mgnieniu oka stawała się biała.

Będąc już blisko celu, usłyszeliśmy sunący pług śnieżny. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że musieliśmy mu ustąpić drogę przez co automatycznie znalazłem się w śniegu po sam pas! Cóż to była za atrakcja! Miałem wtedy śniegu za całe życie a i na kolejne 15 lat też by starczyło.


Schronisko pod Durbaszką, a będąc dokładniejszym Górski Ośrodek Szkolno-Wypoczynkowy wyróżnia się spośród innych schronisk, bowiem nie można tam kupić alkoholu. Genezę tego faktu należy szukać w drugiej nazwie tego ośrodka. To jednak nie przeszkodziło nam w posileniu oraz zagrzaniu się.

2) Schronisko pod Durbaszką w zimowej szacie
W dalszym etapie znaleźliśmy się już na grzbiecie Małych Pienin, gdzie śniegu było troszkę mniej choć i tak po kolana wpadało się tam nie raz. Swoją drogą, najgorzej miał prowadzący bowiem szlak był całkowicie nieprzetarty. Mimo takich warunków należy docenić piękno tego terenu. Wszystkie drzewa zostały cudownie przyozdobione białymi kożuszkami zaś wystające słupki graniczne wskazywały dokładnie warstwę śniegu, który napadał. Jeżeli człowiek potrafi docenić piękno tego świata, to z pewnością nawet i w takich warunkach może mieć wspaniały nastrój.


Pamiętam, że na trasie była niebrzydka sosna, która swymi rozłożystymi gałęziami tworzyła niejako domek z daszkiem. Była ona dla nas idealnym miejscem do schronienia się przed opadami czy też po prostu odpoczynku.

Po opuszczeniu głównego grzbietu pokierowaliśmy się na charakterystyczną górę o nazwie Jarmuta. Jej wyjątkowość polega na usytuowaniu tam odbiornika radiowo-telewizyjnego. Z polany znajdującej się blisko wierzchołka chętnie korzystają spadochroniarze. Widoków rzecz jasna nie było, jednakże patrząc na mapę wydają się one ograniczone przez zalesienie. Swoją drogą, to mimo, że przez Jarmutę nie prowadzi żaden szlak turystyczny to znalazłem się już tam po raz drugi. Wtedy takich szczytów zdobytych podwójnie miałem jeszcze bardzo mało.


Spacer zakończył się zejściem do Szczawnicy wzdłuż Klimontowskiego Potoku. W uzdrowisku zaliczyłem wizytę w tamtejszym biurze PTTK zgarniając przy okazji pamiątkowe pieczątki. Po takiej zimowej wojaży, pragnąłem już tylko jak najszybciej powrócić do Krakowa i zdjąć ciuchy, które przemokły. Tak czy siak, pierwszy dzień ferii został przywitany tak jak powinien być – zimowo!

1 komentarz:

  1. Kiedyś to bywały zimy w Pieninach, nie to co ostatnie 2 zimy. Może kiedys jeszcze wróca prawdziwe mroźne i śnieżne zimy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania =)