10 lipca 2010

Tatry Zachodnie (Kopa Kondracka + Kasprowy Wierch)

Miejsce: Tatry Zachodnie

Cel: Kasprowy Wierch (1987 m) + Kopa Kondracka (2005 m)

Trasa: Gronik Wielka Polana w Dolinie Małej Łąki Kondracka Przełęcz Kopa Kondracka Przełęcz pod Kopą Kondracka główną granią Tatr przez Goryczkową Czubę Kasprowy Wierch Myślenickie Turnie Zakopane Kuźnice

Pogoda: Po raz kolejny wspaniała

Widoczność: bardzo dobra

Minęły ledwie dwa dni, a ja już powróciłem w swe ukochane góry. Można by powiedzieć, że te wakacje są jak z bajki, tym bardziej, że jest to już czwarta tatrzańska wyprawa i znów, po raz czwarty pogoda wraz z widocznością okazały się łaskawe. Kończąc wątek pogody, mogę tylko z lekką pychą powiedzieć, że gdy tego dnia w Krakowie było blisko 35 stopni w cieniu, ja mogłem maszerować w najprzyjemniejszej dla ciała temperaturze dwudziestu kilku stopni, a do tego wiejący wiatr powodował aż gęsią skórkę na mym ciele. Tak więc pogoda jak marzenie.


Plecak wydawał się strasznie ciężki. To woda mi tak ciążyła. Aura wymagała wzięcia tych trzech litrów wody, których i tak w miarę kolejnych podejść zaczęło szybko ubywać.

Dolina Małej Łąki jest doskonałą alternatywą dla pobliskiej Dol. Kościeliskiej. Idąc nią można wsłuchiwać się w pobliski Małołącki Potok. Cisza i spokój dopełnione punktem widokowym na Wielkiej Polanie. Tam usytuowane są ławeczki na których można było usiąść i odpocząć. Ciekawym widokiem były północne zbocza Czerwonych Wierchów, które prezentowały się doniośle i całkiem groźnie. Niczym nie przypominały tego łagodnego grzbietu złożonego z czterech szczytów.

1) rogacz w Dolinie Małej Łąki 2) Wielka Polana w Dol. Mł. Łąki, 3-5) otoczenie Wlk Polany
Po przejściu uroczej polany, systematycznie podnosiła się trudność podejścia. Znaki pokazywały że dojście na Kondracką Przełęcz zajmie 2 h 15', mi jednak udało się przebyć tę drogę w niecałą 1 h 45'. Szlak z Doliny Małej Łąki jest z pewnością bardzo dobrym punktem wypadowym na Giewont lecz szczerze mówiąc, w porównaniu do szlaku z Hali Kondratowej jest trochę trudniejszy. W obliczu silnego Słońca podejście dawało się we znaki. Dowodem tego były często postoje jak również i porozbierani turyści.


Przyjemnie zrobiło się właśnie na przełęczy. Wiatr, o którym wspominałem wcześniej doskonale schładzał. Dużo ludzi korzystało z jego właściwości. Ogólnie rzecz biorąc widoki również onieśmielały. Najwyraźniej widać było Giewont i jego słynne kolejki przy łańcuchach. W autokarze dowiedziałem się, że w ubiegłych dniach na wejście na ten szczyt należało odstać nawet do 5 godzin! Masakra! Już samo otoczenie górskich, nieświadomych laików odstraszało mnie od zaatakowania Giewontu.


Idealną więc opcją było pójście w drugą stronę. Z Kopy Kondrackiej rozpościerają się jeszcze piękniejsze widoczki. Zanim jednak usiadłem na szczycie mą uwagę zwrócił śmigłowiec, który leciał w naszą stronę. Zbliżał się do Giewontu toteż w pierwszej chwili pomyślałem że jakiś "pantoflarz" zaliczył upadek. Na całe szczęście ten czarny scenariusz nie sprawdził się, a śmigłowiec zatoczył nad krzyżem dwa okręgi. Sprawiało to wrażenie jakby zrobił to "ku przestrodze".


Doszedłem do takiego momentu, w którym brakuje mi już przymiotników do opisywania cudownej panoramy jaką można podziwiać z Kopy Kondrackiej. Mając po lewej Giewont na wprost miało się prawie całe Tatry Wysokie. Najbardziej charakterystyczna była oczywiście Świnica. Obok niej Orla Perć, a tuż przed nią Kasprowy Wierch. Choć nie był on tego dnia najwyższym szczytem na którym stanąłem, to mimo to, właśnie on był moim głównym celem, gdyż po prostu jeszcze nigdy na nim nie byłem. Za Świnicą widoczna była kulminacja szczytów, którą trudno było rozszyfrować, a to za sprawą tego, że dwa pasma się na siebie nałożyły. Musiałem ostro wytężyć wzrok aby to dojrzeć. Co ciekawe okazało się, że to Gerlach nałożył się na Rysy. Kolejnym charakterystycznym szczytem był Krywań, zaś tuż za moimi plecami otwierały się pejzaże Tatr Zachodnich. Na szczycie spokojnie można spędzić ponad godzinę delektując się obrazami jak ze snu.

1-12) panorama 360° widziana z Kopy Kondrackiej
Kasprowy Wierch z kolei również dostarcza niezapomnianych wrażeń. Przede wszystkim jest to najdroższy lokal w Polsce. Pół litra mineralnej kosztuje, bagatela osiem złotych, piwo jest droższe niż na rynku w Krakowie, a możliwość skorzystania z toalety kosztuje dwa złote. Mimo wszystko nie można dziwić się mieszczuchom, że tak licznie szturmują kolejkę na Kasprowy. Widoki przyciągają. Nie były one już tak rozległe jak z Kopy za sprawą schowania się Rysów i Gerlacha jednak rzeczywiście mają one w sobie to coś. Mnie osobiście zaciekawił widok Kościelca. Z Kasprowego można go dojrzeć od profilu, który okazał się bardzo stromy. Gdybym nie wszedł kilkanaście dni wcześniej na ten dach kościoła, a ktoś na Kasprowym spytałby mnie czy pójdę z nim na Kościelec to z pewnością bym odmówił. Za to wyraźnie można było zaobserwować drogę z Kasprowego na Świnicę. Początkowo to kaszka z mleczkiem. Potem jednak skala trudności wzrasta do poziomu 0+ czyli z punktu widzenia taternika łatwo ale jednak taternika a zwykłego śmiertelnika nie ma co porównywać. Dla porównania najłatwiejszy wariant wyjścia na Gerlach oraz Kościelec też mają 0+.

1-4) w okolicach Goryczkowej Czuby...
Na szczycie Kasprowego znajduje się mała luneta dzięki której można obejrzeć pobliską Świnicę, Kościelec oraz Orla Perć z niewyobrażalnie wyrazistą dokładnością. Z chęcią z tego skorzystałem. Na deser pozostawało zejście do Kuźnic szlakiem wzdłuż kolejki, które jest dosyć długie i zajmuje ponad dwie godziny.

1) Kasprowy Wierch, 2-13) widoki rozpościerające się z Kasprowego Wierchu


Idąc tą trasą trudno nie wspomnieć o kolejkach do kolejki. Nie jestem tutaj zbytnio sprawiedliwy ale po prostu trudno mi zrozumieć jak można stać 5 godzin w kolejce tylko po to żeby wydać na bilet ponad 40 zł skoro wyjść na ten popularny szczyt można w nieco ponad 150 minut.

Idąc zaś z Kuźnic pod Wielką Krokiew drogę zatarasowało stado owiec, które przechodziło wraz z bacą i kilkoma pieskami pasterskimi. Ich beczenie zapadło mi głowę. Tą atrakcją wyprawa się zakończyła.

Podsumowując mogę  tylko rzec, że widokowo trasa jest przepiękna i nie zbyt trudna. Dla takich cudownych widoków warto ją przejść.

Wyprawę zorganizowała Komisja Działalności w Miejscu Zamieszkania i Pracy działająca w Hutniczym Oddziale PTTK.

2 komentarze:

  1. Coś niesamowitego . Wybieram się ale 1 raz w góry . Zdobędę Nosal i Przysłup miętusi . Kiedy indziej wyższe szczyty .

    OdpowiedzUsuń
  2. Fotka 2 od dołu przedstawia piękną górę , może potem na nią wejdę .

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania =)