Tylko wariaci mogliby wybrać się ku najwyższym tatrzańskim szczytom
zaledwie dzień przed inauguracją roku szkolnego. Genialne fotografie
udowadniają jednak, że warto było, oj warto!
Miejsce: Tatrzański Park Narodowy
Cel: Widoki ze Świnicy
Liczba uczestników: 3
Czas trwania rajdu: 15 h
Długość trasy: 22 km
Trasa: Zakopane Kuźnice
Przełęcz między Kopami
Hala Gąsienicowa
Czarny Staw Gąsienicowy
Zmarzły Staw
Przełęcz Zawrat (2158 m)
Świnica (2301 m)
Świnicka Przełęcz (2051 m)
Liliowe (1952 m)
Beskid (2012 m)
Kasprowy Wierch (1987 m)
Myślenickie Turnie (1360 m)
Zakopane Kuźnice
Pogoda: zaskakująca
Widoczność: dobra
O poranku zeszyty, książki, ciągła pogoń w ich poszukiwaniu oraz
gigantyczne kolejki. Popołudniu zaś, pranie i prasowanie koszul, spodni
czy spódnic. Tak w skrócie, co roku wygląda ostatni dzień sierpnia w
wykonaniu polskiej młodzieży. Postanowiłem, iż nie ulegnę tej swoistej
manii, przez co zawracanie sobie głowy szkołą, odłożyłem głęboko w kąt. W
moim mniemaniu, z wakacji powinno wyciskać się każdą minutę, a
wycieczka w Tatry okazała się ich cudownym ukoronowaniem.
Na początek – krótkie wyjaśnienie. W natłoku ukraińskich
retrospekcji, zgubił się gdzieś nasz IV Rajd. Powód jest niezwykle
prosty – nie uczestniczyłem w nim. Po powrocie z felernych zdrowotnie
Tatr Zachodnich, spędziłem w Krakowie zaledwie 3 dni podczas których
musiałem intensywnie się kurować przez co jakakolwiek wspinaczka została
wykluczona. To i tak cud, że wyzdrowiałem na Ukrainę. Nie mogłem zatem
zostawić znajomych, którzy nastawieni byli na kolejną wędrówkę.
Podpowiedziałem co i jak, więc w ten oto sposób pojechali. Przyznać się
muszę, że spoglądając tamtego dnia na kamerkę z widokiem na Tatry,
myślałem że nie wytrzymam za sprawą pięknej, letniej aury. W efekcie
zdobyli Oni Świnicę, przez co niejako szczytowanie na tym wierzchołku
rozłożyło się na dwa rajdy. Wtedy były to cztery osoby zaś kilkanaście
dni później – kolejne trzy. Oczywiście tak jak wspominałem, mało kto
dałby się wyrwać w góry 31 sierpnia, toteż wyrwanie z Krakowa aż dwóch
osób oceniam jako sukces.
Nasza trójka w składzie Tomek (autor poniższych, magicznych ujęć - tych dobrej jakości),
Paulina (dusza towarzystwa) oraz ja (piechurek przodownik) spotkała się o
5:30 na górnej płycie dworca autobusowego. Autobus przelotowy
przyjechał bez opóźnień przez co już po ósmej zameldowaliśmy się w
Kuźnicach. Dla uzupełnienia pierwszego zdania tego akapitu, dodam iż, twórczość Tomka uzupełniają moje fotki z komórki - widoczna będzie widoczna na pierwszy rzut oka.
Odcinek do Hali Gąsienicowej (pokonywany po raz n-ty) był nie do
poznania. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć, gdyż (nareszcie) było tu
tak cicho i pusto. Magiczna data 31 sierpnia zrobiła jednak swoje. Na
całym wspomnianym odcinku zamiast kilkuset osób dojrzeliśmy może z
kilkanaście przez co mogliśmy się cieszyć tatrzańskimi urokami w jeszcze
większym stopniu. Zdziwienie wywołała na mojej twarzy również aura.
Wszelkie serwisy zapowiadały bajeczne Słońce, a na miejscu zastaliśmy
sporo chmur. Niekiedy widoczność ograniczała się do zaledwie kilku
metrów, po chwili zaś obłoki ustępowały miejsca przejaśnieniom. Ta
huśtawka nastrojów trwała kilka ładnych godzin.
Mniej więcej około godziny 11. znaleźliśmy przy maleńkim lecz
urokliwym Zmarzłym Stawie. Miejsce to jest idealne do obserwowania grani
Orlej Perci, jednakże my mieliśmy z tym problemy, gdyż chmury wciąż
spowijały przepadziste szczyty. Gdy następowały przejaśnienia, mogłem
się tylko w duszy uśmiechnąć, ponieważ było po prostu cudownie.
|
1, 5-6) Zmarzły Staw, 2-5) otoczenie Zmarzłego Stawu w postaci grani Orlej Perci |
Mimo przeciągającego się drugiego śniadania, sytuacja wciąż nie była
idealna. Zbliżając się do krytycznych momentów podejścia na Zawrat –
odwróciłem się i ujrzałem Granaty w puszystych objęciach obłoków.
Zostawiliśmy jednak na chwilę pejzaże, gdyż na naszej drodze pojawiły
się seryjnie łańcuchy. Myślę właśnie, jak je zrecenzować. Nie były zbyt
łatwe ale zbyt trudne – też nie. Przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa,
kilogramy żelastwa dały się ujarzmić. Niekiedy należało wysoko podnosić
stopy, a i umiejętność podciągania się również była bezcenna. Grunt pod
nogami, nie zawsze był stabilny, gdyż momentami wpinaliśmy się skarpami.
Jeśli ktoś chce sprawdzić swoje umiejętności, to Zawrat jest do tego
dobrą lokalizacją.
|
1) między Zmarzłym Stawem a Zawratem, 2-3) wyłaniające się zza chmur Granaty, 4-5) trudności na szlaku |
Ku naszej uciesze, w przeciwnym kierunku schodził turysta, który
poinformował nas o wspaniałych widokach z Zawratu. Szczerze mówiąc,
trudno było mi w to uwierzyć, jednakże po chwili całkowicie zmieniłem
ten pogląd. Pułap chmur nagle zwiększył się o kilkaset metrów
odsłaniając aż kilkadziesiąt wierzchołków. Nic tylko siąść i podziwiać!
Ukazała nam się również złośliwość pogody. Północne części Tatr w
większości pogrążone w mroku natomiast te południowe – wprost
przeciwnie!
|
1-6) na Zawracie, 3 i 5) początek Orlej Perci, 4) Walentkowy Wierch, 6) panorama w kier. południowym |
Od tej pory szlak nie miał już dla mnie żadnych tajemnic, ponieważ
przechodziłem go w przeciwnym kierunku zaledwie 24 dni wcześniej. Jakby
jednak nie patrzeć, wszystko obróciło się o 180 stopni. Przede wszystkim
warunki oraz widoczność. Z każdym metrem panoramy stawały się
rozleglejsze i w podziwianiu ich nie przeszkadzało mi już żadne
choróbsko. Jako, iż zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt minut, w trakcie
finalnego podejścia, co chwilę stawaliśmy robiąc zdjęcia. Nagle wokół
mnie wyrosło mnóstwo skał, na które zapragnąłem się wspiąć. Oczywiście,
po chwili, o wiele gorzej było z nich zejść, jednakże te z pozoru
bezsensowne wyczyny dawały mi wiele radości.
|
1-6) W trakcie podejścia na Świnicę. UWAGA! - na fotografii nr 1 zakamuflował się autor tego bloga ;) |
Po kilkunastu minutach pełnych zmagań z łańcuchami, które stały się
czystą przyjemnością, we trójkę szczytowaliśmy na Świnicy. Choć jest to
maleńki wierzchołek, to miejsca na nim znaleźliśmy całkiem sporo. Chyba
od teraz co roku, 31 sierpnia będę wybierał się w Tatry. Świnica od
wieków przyciąga turystów bajecznymi widokami. Teraz nareszcie i ja
mogłem je zaznać. Ujrzeć mogliśmy niemal wszystko w kierunku wschodnim,
południowym i zachodnim. Odwracając się zaś ku północy, zauważyliśmy
zaledwie morze mgieł. Być może dobrze się stało, gdyż dzięki temu
Świnica uraczyła nas kolejną atrakcją – widmem Brockenu. Słońce w pełnej
krasie operowało z góry, toteż grzechem byłoby nie ujrzeć własnego
cienia okrytego tęczą.
|
Widmo Brockenu zaznane na wierzchołku Świnicy |
Gdybym miał wymienić nazwy szczytów, które da się zaobserwować z
wierzchołka naszego dzisiejszego celu, to retrospekcja ta zwiększyłaby
swą objętość dwukrotnie. Lodowy Szczyt, Staroleśny Szczyt, Gerlach,
Wysoka czy też Kończysta to tylko cząstka imponujących pejzaży. Polskie
Tatry nie znalazły się jednak na przegranej pozycji. Wystarczy wspomnieć
majestatyczne Rysy czy też Mięguszowieckie. Co więcej, Tatry to nie
tylko granie oraz szczyty. Chyląc wzrok ku dołowi, mogliśmy podziwiać
dolinę Pięciu Stawów w niemal pełnej krasie. Cały krajobraz tworzył ze
sobą niezwykłą harmonię. Patrząc zaś dalej, w oczy rzucały się łagodne
szczyty Tatr Zachodnich, które nagle zrobiły się niezwykle maleńkie.
Prawdę mówiąc, spędzenie godziny czasu to za mało aby to wszystko
ogarnąć. Jak dobrze, że zachowało się z tego dnia kilka fantastycznych
ujęć, do których wciąż będę się odwoływał, ponieważ Tomek wykonał
genialną robotę.
|
1-7) panorama ze Świnicy w kierunku Tatr Wysokich |
Czas na Świnicy mijał w przyspieszonym tempie. Nie zapomnę tych
chwil kontemplacji. Człowiek cieszył się rzeczywistością i doświadczał
czegoś niezwykło. Zbierał również siły na 8 miesięcy roku szkolnego,
oraz dziewiąty pełen egzaminów maturalnych. Mając w perspektywie brak
wypraw górskich, starałem się w pełni nasycić pejzażami. Poniekąd mi się
ta sztuka udała…
|
1-5) panorama ze Świnicy w kierunku Tatr Zachodnich |
Zejście odbyło się nadzwyczaj ślamazarnie ale czy można się temu
dziwić? Notabene, mogliśmy zostać na Świnicy trochę dłużej, ponieważ
dochodząc do Kasprowego Wierchu okazało się, że nadrobiliśmy ponad 2 h.
Tam z kolei, pozostawało już tylko sobie usiąść i kontynuować rozkosz
dla piechurka.
|
1-2) panorama ze Świnicy w kierunku Tatr Wysokich |
W Zakopanem zameldowaliśmy się tak wcześnie jak nigdy dotąd. Każdy
zatem miał cały wieczór aby odpowiednio przygotować się do następnego
dnia. Tym samym zakończył się nasz V Rajd. Zdjęcia do obejrzenia poniżej
- 16 z nich autorstwa Tomka, natomiast pozostałych 15 jest dziełem
mojej komórki i niech będą one dopełnieniem widoków.
Na kolejne Rajdy zaprosiłem już od czerwca 2012 r. Muszę przyznać,
że mamy bardzo ambitne plany, których oczywiście nie zdradzę. Warto
podkreślić, że coraz więcej znajomych posługuje się prawami jazdy przez
co wyjazdy na Słowację przestaną być barierą. Nic tylko zdobywać, a póki
co to obowiązkowo dobrze zdać maturę.
Oprócz zakończenia rajdu, końca dobiegł również cały sezon wędrówek.
Podyktowane to było chęcią lepszego przygotowania do egzaminu
dojrzałości.
|
Panorama rozpościerająca się ze Świnicy - majstersztyk Tomka |
Kończąc zaś retrospekcje z 2011 roku, warto zadać sobie pytanie:
jaki był ten rok? W moim odczuciu taki jak sobie wymarzyłem – pełen
niezapomnianych przygód. Co ważne, mogłem rozszerzyć swe horyzonty na
wschód i zachód przez co jakąś cząstkę tego świata już poznałem. Mam
nadzieję, że trend ten zostanie utrzymany począwszy od maja 2012 roku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania =)